Abigail R. Esman
Zachód akceptuje hidżab, podczas gdy muzułmanki ryzykują życiem broniąc swojej wolności wyboru.
Ze wszystkich zdjęć z mojego ślubu zawsze czerpię szczególną, wyjątkową radość. Nie chodzi o mój wizerunek, ale o moją druhnę, uchodźcę z Iraku, z radością wyrzucającą nagie ramiona w górę, kiedy jej czarne loki swobodnie opadają na plecy. Z okazji mojego ślubu zdecydowała się pozbyć chusty, którą nosiła od dziesięcioleci – według jej własnego wyboru, oczywiście, ale z przekonaniem, że noszenie chusty jest miarą jej pobożności, uczciwości i cnoty.
A jednak była tutaj, bez chusty i nadal pobożna, nadal cnotliwa – jednakże było to głębsze szczęście niż przedtem. W tym czasie moja pochodząca z miasta Basra druhna, która została porwana i postrzelona wraz z dziennikarzem Stevenem Vincentem (zginął w ataku), przebywała w Ameryce od około roku.
Często myślałam o tym zdjęciu podczas ostatnich protestów w Iranie, gdzie dziesiątki kobiet ryzykuje aresztowanie lub być może jeszcze gorszy los, zdejmując publicznie hidżab. Dla mojej druhny i dla mnie ten dzień oznaczał przejście i moment niezapomnianej radości. Wyobrażam sobie że podobnie czują się Iranki, mimo niebezpieczeństw, z którymi się konfrontują.
Myślę także o tej fotografii, gdy widzę jak zachodnie kultury – często nabierając się na manipulacyjne argumenty islamistów, optujących za noszeniem hidżabu lub z obawy o tzw. „sprawiedliwość” – coraz częściej akceptują ten strój. Od brytyjskich szkół, w których dziewczętom w wieku dziewięciu lat wolno nosić hidżab, poprzez nowość – „Barbie w hidżabie”, aż po adresowane do muzułmanek linie odzieżowe Macy’s i Nike – wygląda na to, że Zachód dużo bardziej obawia się oskarżeń o „islamofobię” niż o mizoginię.
Co dziwne, ale niestety nie zaskakujące – ani szkoły, ani korporacje nie wykazały podobnego pragnienia, żeby zaproponować innym ortodoksyjnym grupom religijnym specjalne ubiory. Gdzie na przykład jest ortodoksyjna żydowska „Szajtł Barbie (w peruce)”? I znowu dziwi, ale nie zaskakuje fakt, że te obawy dotyczące ubioru religijnego negują seksualizację kobiet i młodych dziewcząt w hidżabie, podobnie jak kraje zachodnie, ogarnięte ruchem #metoo, mają obsesję na punkcie seksualizacji kobiet i młodych dziewcząt.
W rzeczywistości ta nowa celebracja hidżabu wydaje się celebrować wszystkie te rzeczy, które my na Zachodzie generalnie potępiamy. Narzuca kobietom nowy „obowiązkowy” trend
w modzie i zachowaniu, preferując jedną grupę religijną względem innych, a przede wszystkim zwiększając bardzo realne ryzyko dla tych muzułmanek, które zdecydowały się nie nosić nakrycia głowy, i tworząc modele i ikony y tych, które to robią.
Dlatego skutki tych pro-hidżabowych gestów powinny martwić feministki i wszystkich świeckich Amerykanów. W końcu Barbie nigdy nie chodziło o odzwierciedlenie tego, jak naprawdę wyglądają dziewczyny, ani o to, czy czują się „włączone”: Barbie jest nierealistycznym ideałem, śmiesznie proporcjonalnym, wiecznym, dwudziestoletnim pięknem, do którego aspirują dziewczynki.
Podobnie nowa linia odzieży sieci Macy’s popiera, choć powinna osłabiać, konserwatywny pogląd na represjonujący kobiety islam, zamiast zachęcać muzułmańskie dziewczęta do asymilacji i dążenia do większej wolności. Nie wspominając już o protekcjonalnym założeniu w owej „skromnej” linii ubrań, że w jakiś sposób muzułmanki kobiety nie są w stanie sprokurować sobie skromniejszych strojów bez pomocy produktów Macy’s.
A jednak świat pozostaje głuchy nie tylko na skutki wzrostu znaczenia popierającej hidżab konserwatywnej kultury muzułmańskiej, ale także na protesty muzułmanek na całym świecie.
Te kobiety i odważni demonstranci w Iranie nie zasłużyli się na żadną wzmiankę ze strony Council on American-Islamic Relations (CAIR), która wezwała ludzi do poparcia nowego, „przyjaznego muzułmanom stroju, który jest atakowany przez islamofobów”. W tym samym czasie w Wielkiej Brytanii MSZ poprosiło swoich pracowników, żeby zakryli głowy, aby uhonorować Światowy Dzień Hidżabu. Jednocześnie grupa muzułmanek zwróciła się do ministra edukacji z petycją „aby uczennice (szczególnie w finansowanych przez państwo szkołach) nie były zmuszane do noszenia konserwatywnych strojów religijnych”.
Albo, jak ujęła to aktywistka i dziennikarka Asra Nomani w artykule dla „New York Timesa” z 2016 r., opublikowanym w Światowym Dniu Hidżabu (kiedy to kobiety zachęca się do noszenia chusty): „Dzisiaj kobiety o dobrych intencjach noszą chusty w duchu solidarności międzywyznaniowej. Ale dla nas stoją one po złej stronie śmiertelnej wojny idei, które seksualnie uprzedmiotawiają kobiety jako nośniki honoru bądź pokuszenia, rozgrzeszając mężczyzn z ich osobistej odpowiedzialności. Ta kultura czystości obejmuje, segreguje, podporządkowuje, milczy, więzi i zabija kobiety i dziewczynki na całym świecie”.
Inni zauważyli brak religijnego mandatu dla hidżabu, odzieży, która ma tradycyjne, ale nie koraniczne pochodzenie. Według profesor Sahar Amer z University of North Carolina słowo „hidżab”, oznaczające „barierę”, nigdy zostało użyte w Koranie „aby opisać, a tym bardziej nakazać, konieczność noszenia chusty lub innych typów zasłony często spotykanych w dzisiejszych krajach islamskich. Nawet po przeczytaniu fragmentów dotyczących kobiecego ubioru, nadal zastanawiam się, czym właściwie jest hidżab: czy to zwykły szalik? Purda [burka]? Czador? Albo coś jeszcze innego? Które części ciała dokładnie mają być zakryte? Tylko włosy? Włosy i szyja? Ramiona? Ręce? Stopy? Twarz? Oczy?”.
Niektóre panie twierdzą jednak, że hidżab sprawia, iż czują się wyzwolone, uwolnione od seksualizacji kobiet we współczesnej kulturze. Ale jest to fałszywe odczucie. Jak zauważają Nomani i inni, celem hidżabu jest właśnie „ochrona” kobiet, ponieważ są one niczym innym, jak obiektami seksualnymi, które muszą być zasłonięte, ukryte, chronione przed pożądaniem mężczyzn, postrzegających je wyłącznie jako obiekty swoich pragnień.
„Zasłona reprezentuje dla mnie zarówno religijną arogancję, jak i ujarzmienie kobiet: zarazem deseksualizuje ona kobiety, jednocześnie fascynująco je seksualizując – pisała dziennikarka Yasmin Alibhai Brown, urodzona w Wielkiej Brytanii muzułmanka. – Kobiety są przede wszystkim postrzegane jako stworzenia seksualne, których włosy i ciała podżegają do pożądania i nieporządku w przestrzeni publicznej: twierdzenie, że islamskie zasłony chronią kobiety przed rozpustą i brakiem szacunku, niesie ze sobą element samooszukiwania się”.
To prawda, że muzułmanki nie noszą hidżabu na osobności ani w towarzystwie przyjaciółek. Ale pamiętam moją druhnę rok przed tym, jak odrzuciła hidżab; nawet w domu pozostawała zawsze czujna. Może przyjść elektryk. Sąsiad. Mężczyzna. Trzeba było być ostrożnym. Trzeba być przygotowanym. Był to stan ciągłego niepokoju, jakby w obliczu nieprzewidywalnego, ale nieuniknionego ataku.
Żadna kobieta, żadna dziewczyna nie powinna być zachęcana – a tym bardziej zmuszana – do życia w takim rodzaju lęku. Żadna dziewczyna, żadna kobieta nie powinna być zmuszana do ukrywania siebie. I żadna kobieta nie powinna być wychwalana za to, że się zniewala. Była muzułmanka Yasmine Mohammed, autorka książki „Od Al-Kaidy do ateizmu”, napisała ostatnio na Twitterze: „Absurd #feministki na Zachodzie, popierają kulturę skromności, podczas gdy ich bezradne siostry w świecie #islamskim ryzykują aresztowanie, więzienie i jeszcze gorzej, żeby uwolnić się od #hidżabu. Byłoby to komiczne, gdyby nie było tak tragiczne.
Ta tragedia jest prawdziwa i coraz częściej zachodnie korporacyjne i akademickie kultury są współwinne w jej rzeczywistości. Myślę o mojej radosnej druhnie, kiedy jej ręce wyciągnęły się ku niebu w sierpniowe popołudnie i zastanawiam się, dlaczego nie budujemy tej rzeczywistości.
Tłumaczenie GB, na podstawie www.investigativeproject.org
Abigail R. Esman jest publicystką działającą w Nowym Jorku i Holandii. Autorka książki „Radical State: How Jihad Is Winning Over Democracy in the West”.