Piotr Ślusarczyk
Muzułmańscy fanatycy dokonując zamachów uderzają w serce europejskiej cywilizacji.
W Nowym Jorku zaatakowano współczesną cywilizację liberalną i kapitalistyczną, w Paryżu zamordowano tych, którzy korzystali z przywileju wolności słowa, w Londynie zaś muzułmański terrorysta podniósł rękę na zachodnią demokrację.
Terroryści muzułmańscy wcale nie są wyłącznie jednostkami zdegenerowanymi; choć psycholog kliniczny zapewne rozpoznałby u radykałów wysoki poziom paranoi, to jednak ich działania są celowe i zaplanowane. Fanatycy z Państwa Islamskiego działają planowo i uderzają skutecznie. Barbarzyńskie akty przemocy mają wymiar symboliczny.
Nowy Jork
Zamach na WTC w istocie był aktem wywołania wojny przez muzułmańskich fundamentalistów. Atak na dwie nowojorskie wieże w wpisał się w antyzachodnią narrację. Nowy Jork bez wątpienia można uznać za próbę zniszczenia nowego Babilonu. W rozumieniu dżihadystów śmierć ponieśli niewierni, którzy zaprzedali swoje życie „zachodniej rozpuście”. Dla terrorystów z Al-Kaidy zburzone WTC „symbolizowało wszystko, czego święci bojownicy nienawidzili w największym stopniu – Miasta Człowiecze”*. Miasta Człowiecze to przestrzeń, w której liczą się wartości doczesne – szczęście, przyjemność, ekonomiczne bezpieczeństwo. Nowy Jork to dla fundamentalistów nowoczesna cywilizacja zachodnia w pigułce.
Paryż
Dla pisarzy walczących z upiorem komunizmu Paryż stał się symbolem wolnego świata. Nieprzypadkowo Gustaw Herling-Grudziński w „Innym świecie” upadek stolicy Francji traktował jak symbol zwycięstwa faszyzmu nad europejskim duchem. Dziś po ataku na wolne słowo (redakcja „Charlie Hebdo”), zachodnie rozrywki (sala koncertowa Bataclan) oraz europejskie dziedzictwo kulturowe (próba zamachu w Luwrze) Paryż staje się miejscem walki muzułmańskiego fundamentalizmu z kulturą laicką i humanistycznymi wartościami Zachodu.
Londyn
To, że wielu muzułmanów gardzi europejską demokracją, wiadomo od dawna. Znane są badania, mówiące, że znaczna liczba muzułmanów zamiast żywić szacunek dla demokracji marzy o zastąpieniu demokracji prawem koranicznym. Na nic zdają się podejmowane próby relatywizacji tego politycznego zamiaru i porównania szariatu z prawem kanonicznym katolików czy halachą (prawem żydowskim). Bez wątpienia prawo szariatu w swej doktrynie oraz codziennej praktyce stoi w jawnej sprzeczności z demokracją, rozumianą jako ustrojem opartym na wolności i tejże wolności strzegącej. Zamach na parlament to próba obnażenia słabości idei świeckiego parlamentaryzmu. Krańcowy wyraz pogardy dla najstarszej europejskiej, nowożytnej demokracji.
Najbardziej niebezpieczne jest jednak to, że atak terrorystów na najważniejsze symbole Zachodu można traktować jako najbardziej zdegenerowany wyraz pogardy dla wartości zachodniej cywilizacji – wolności słowa, ekonomicznej niezależności czy w końcu demokracji. Pogardy, którą żywią nie tylko terroryści muzułmańscy, ale także ci, którzy woleliby, żeby wymienione wartości ustępowały miejsca porządkowi koranicznemu.