Z „Krytyką” o islamie – trochę nie na temat

Nasz czytelnik o pseudonimie @sams przekazał nam relację z imprezy nazwanej „Islam w Europie, fobie a realne zagrożenia”, jaka odbyła się 18 maja pod patronatem „Krytyki Politycznej”.

Wyodrębniamy ten tekst, żeby nie zaginął wśród innych komentarzy. http://euroislam.pl

Spotkanie przyciągnęło około dwudziestu osób. Jeśli podzielimy liczbę mieszkańców miasta przez tę sumę, nasuwa się refleksja, że problemem islamu interesuje się jedna setna promila Warszawiaków. To oczywiście nie może być prawdą, wszakże tego wieczoru była noc muzeów. Dyskusja o niepewnej europejskiej przyszłości musiała przegrać rywalizację z oglądaniem reliktów przeszości za friko. Niestety spotkanie niewiele miało wspólnego, zarówno pod względem formy, z dyskusją, jak i z zadeklarowanym tematem.

Jan Wróbel był zupełnie nietrafionym gościem. W pierwszych słowach wyjaśnił, że przyszedł ponieważ go zaproszono, a zaproszono go, ponieważ ludzie lubią z nim rozmawiać. Mówił zabawnie i błyskotliwie, ale nie odnosił się do tematyki islamu. Według niego problem z mniejszościami polega na tym, ze pewne grupy nastawione są na korzystanie z osiągnięć cywilizacji Zachodu, bez wkładania własnej pracy w jego rozwój. Porównał zachodnią postimigrancką młodzież do polskich dresiarzy. Nie twierdzę, że bez racji, lecz czytelnicy Euroislamu na pewno zadają sobie pytanie, dlaczego tak duża liczba zachodnich dresiarzy ma śniady kolor skóry. Tego pan Wróbel nie wyjaśnił.

Pani Agata Skowron-Nalborczyk wytłumaczyła zebranym, że obecność muzułmanów w Europie jest zjawiskiem zupełnie naturalnym. Nakreśliła nam rys historyczny, odnosząc się do historii, tej odległej, jak i powodów i sposobu migracji muzułmanów do Europy w latach 60 XX wieku. Było trochę płytkich (z racji ograniczonego czasu) analiz socjologicznych tych społeczności. Zwracała uwagę na problemy językowe, tworzenie się osiedli zamieszkiwanych tylko przez przedstawicieli jednej społeczności i konsekwencje, które z tego wynikają. I tu był pies pogrzebany.

To nie była dyskusja o islamie! To była dyskusja o imigracji i błędach, jakie popełniły rządy państw importujących siłę roboczą z obszarów obcych im kulturowo. W wypowiedzi pani Nalborczyk nie padły takie zwroty jak ekstremizm, szariat, polityczny islam. Odniosłem wrażenie, że takie zagadnienia nie istnieją w świecie widzianym przez panią doktor.

Potem nadszedł czas na odpowiadanie na pytania słuchaczy. No i się zaczęło. Przedstawiciele portalu Euroislam chcieli podyskutować na temat ekstremizmu religijnego oraz autocenzury naszych mediów, które przemilczają temat propagowania skrajnej interpretacji islamu w Polsce. Druga strona nie wyrażała takiej woli. Po chwili zrobiło się nerwowo, ciśnienie skoczyło dyskutantom po obu stronach. Po około dwudziestu minutach, zniesmaczona moderatorka zakończyła dyskusję, a do consensusu było daleko. Później, popijając wino z plastikowych kubeczków, wszyscy dyskutowali ze sobą już bez kieratu oficjalnej formy. Czy pan Wójcik przekonał panią doktor do swoich racji? Nie wiem, podejrzewam, że nie. Niezależnie od tego, polecam wszystkim udział w takich wydarzeniach. Człowiek oczytany wie, czego mu nie powiedzą arabiści, a po wszystkim można porozmawiać z ludźmi ciekawymi świata.

Komentarz @admina:

Dzięki za opis z wydarzenia, bo sami zastanawialiśmy się, czy jest właściwie o czym pisać. Z jednej strony Jan Wróbel, jak piszesz – niekoniecznie na temat. Z kolei dr Nalborczyk bardzo poprawnie o imigracji, historycznie – i co do tego nie było o czym dyskutować. Wreszcie chyba jedyna pani Agata Marek odważnie i wprost mówiła, że muzułmanie w Europie muszą akceptować nasze prawo i powiedziała o problemie małżeństw z nieletnimi. Natomiast problem był taki, że poruszono aspekt kryminalny (od czego jest policja) i społeczny (to kwestie państwa socjalnego), a nie poruszono w ogóle wątku islamu jako projektu politycznego i zagadnień politycznego islamu. I ta dyskusja się nie odbyła. Co do rozmów prywatnych po, to nie ma co ich upubliczniać, bo to rozmowy prywatne. Czasami mi się tylko wydaje, że aż tak bardzo nie różnimy się w poglądach na niektóre organizacje funkcjonujące w Polsce.

@ sams:

Chciałem pobawić się w felietonistę i trafiła mi się okazja. Faktycznie trochę niesprawiedliwie pominąłem p. Marek. Rozmów prywatnych nie mam zamiaru upubliczniać, chciałem tym zdaniem zaznaczyć że był “szef”. Natomiast uważam, że jeśli publikujecie takie zaproszenie, to trzeba coś napisać. Możecie np. napisać: “Przepraszamy czytelników za zaproszenie na nudną imprezę”.  Powisi tydzień na głównej i już nie będziecie musieli więcej zapraszać.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign