Wiadomość

Wilders wygrał wybory, ale czy będzie rządzić?

Wilders świętuje zwycięstwo ze współpracownikami (zdj. PVV)
Wilders świętuje zwycięstwo ze współpracownikami (zdj. PVV)

Pomimo wygranej w wyborach Geert Wilders musi się sporo natrudzić, żeby przełamać opór partii głównego nurtu przed formowaniem koalicji rządowej z politycznym outsiderem.

W środę wyniki exit poll przyniosły zaskakującą wiadomość, Partia Wolności Geerta Wildersa (Partij voor de Vrijheid, PVV) zwyciężyła w wyborach zdobywając 35 mandatów. Rezultat został skorygowany o dwa dodatkowe miejsca przy liczeniu głosów. Tym samym Wilders zyskał ponad dwa razy tyle miejsc w parlamencie, ile posiadał oraz 10 miejsc więcej niż dawały mu przedwyborcze sondaże. To wszystko jednak nie gwarantuje mu fotela premiera i ten wyrazisty polityk może nawet pozostać w opozycji.

Wilders ma co najmniej trzy problemy. Pierwszy to tradycyjnie rozproszony układ w holenderskim 150-osobowym parlamencie, gdzie partie mające 25-30% mandatów dominują scenę polityczną, ale jednocześnie muszą tworzyć koalicje składające się z więcej niż dwóch partii.

To prowadzi do drugiej kwestii, czyli kordonu sanitarnego stworzonego wokół PVV z powodu antyimigranckiego i radykalnie antyislamskiego charakteru partii. I pomimo tego, że do przedterminowych wyborów doszło z powodu niezgody na zaostrzenie polityki imigracyjnej przez część poprzedniej koalicji, a społeczeństwo wybrało w większości partie postulujące takie zaostrzenie, to wypowiedzi Wildersa o zamykaniu meczetów, szkół muzułmańskich i zakazywaniu rozpowszechniania Koranu, budzą sprzeciw szerokiego spektrum klasy politycznej. Jeżeli jeszcze dorzucić do tego zapowiedź referendum w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej, tzw. Nexitu, to może być mu trudno znaleźć partnerów.

A przeciwnicy – i to jest trzeci problem – nie zasypiają gruszek w popiele. Frans Timmermans, lider drugiej jeżeli chodzi o wynik wyborczy partii GroenLinks–PvdA (zieloni i lewica), bije na alarm i wzywa do ratowania demokracji i miejsca Holandii w UE. Timmermans, będąc ideologicznie po drugiej stronie wobec Wildersa, wzywa do zwierania szyków i apeluje o niewchodzenie w sojusze z populistycznym politykiem.

Ma to jednak swoje drugie dno. W przypadku porażki Wildersa w formowaniu koalicji to Timmermans, chociaż zdobył o prawie 1/3 głosów mniej, będzie mógł zawalczyć o fotel premiera. Nie wiadomo jednak, na ile jego kalkulacje okażą się skuteczne, ponieważ musi przekonać do koalicji partie, którym w kwestii kluczowej dla obecnych wyborów, czyli imigracji, bliżej jest jednak do Wildersa.

Warto przypomnieć, że to Geert Wilders od ponad dekady apelował o zaostrzenie polityki imigracyjnej i dzisiaj społeczeństwo swoim wyborem przyznaje mu rację. Nie można też zapominać, że swego czasu celem jego antyimigracyjnej krucjaty byli również pracownicy z krajów Europy Wschodniej, w tym z Polski.

Eufemizmem byłoby też nazwanie poglądów Wildersa na islam jako zdecydowanie krytycznych. Domagał się wprawdzie ostrych restrykcji wobec islamu, ale nie należy też zapominać, że nie występował z perspektywy tożsamościowej czy religijnej, lecz chodziło mu o utrzymanie zasad świeckiego państwa i liberalnych społecznych wartości, takich jak równouprawnienie kobiet czy prawa mniejszości seksualnych.

Z drugiej strony media próbowały przypisywać mu odpowiedzialność za zamach w Oslo dokonany przez Breivika, a muzułmańscy radykałowie grozili mu śmiercią, co oznacza dla niego życie pod całodobową ochroną. Mimo procesów o dyskryminację i podżeganie do nienawiści nigdy nie uznano Wildersa winnym takich przestępstw. Nawet wyrok, który zapadł w 2016 roku, został w 2020 roku unieważniony przez sąd najwyższy.

Czy wygrane wybory przełożą się na osobisty sukces Wildersa, którego partia po latach stoi przed szansą stworzenia rządu? Tego nie wiemy, a negocjacje w Holandii trwają nawet kilka miesięcy. Natomiast widać, że społeczeństwo przyznało mu rację w kwestii masowej imigracji, która w 2022 roku liczyła netto 220 tysięcy osób. Co prawda jedną czwartą z tego  stanowili obywatele Ukrainy, ale całość migracji podwoiła się w porównaniu do roku poprzedniego. Przekłada się to także na konkurencję o zasoby takie jak mieszkania, prowadząc do wzrostu cen.

I nie jest też tak, że holenderskie społeczeństwo w pełni popiera wszystkie pomysły Wildersa. Antyunijny polityk, który chce Nexitu, zdaje sobie sprawę, że współobywatele w większości są przeciwko temu. Także jego pomysły wprowadzenia dyskryminacyjnej polityki wobec islamu nie są tak popularne, jak wynikałoby z prostej arytmetyki wyborczej. Część głosów, które otrzymał to głosy antysystemowe, przeciwko partiom głównego nurtu, które zawiodły obywateli Holandii nie radząc sobie z istotnymi dla nich problemami.

Więcej o Wildersie w naszych poprzednich artykułach:

Dlaczego Hirsi Ali ostrzega świat przed Wildersem

Wilders przemawiał na Kapitolu

10 lat za zamiar zamordowania Geerta Wildersa

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Jan Wójcik

Założyciel portalu euroislam.pl, członek zarządu Fundacji Instytut Spraw Europejskich, koordynator międzynarodowej inicjatywy przeciwko członkostwu Turcji w UE. Autor artykułów i publikacji naukowych na temat islamizmu, terroryzmu i stosunków międzynarodowych, komentator wydarzeń w mediach.

Inne artykuły autora:

Jak Donald Tusk debatę o imigracji zakończył

Kolejny meczet w Warszawie. Kto go buduje?

Torysi boją się oskarżeń o islamofobię