Obawy przed terrorystami krążącymi pomiędzy Wielką Brytanią a Syrią prowadzą do ostrzejszej polityki brytyjskich władz.

Dżihadyści z Europy. Pierwszy z prawej Brytyjczyk, znany jako Abu Hujama al-Britani; obok terrorysta z Holandii. Foto: International Centre for the Study of Radicalisation
W dwóch pierwszych miesiącach 2014 roku aresztowano 20 islamskich terrorystów, którzy walczyli w Syrii. To prawie tyle co w całym roku poprzednim.
Czwórka aresztowanych ostatnio dżihadystów usłyszała zarzuty dotyczące „wspierania materialnie terrorystów”. Między nimi znalazł się Moazzam Begg, wypuszczony z więzienia Guantanamo, który w Syrii brał udział w terrorystycznym obozie szkoleniowym.
Brytyjczycy okazują się być jedną z najbardziej agresywnych zachodnich służb wywiadu, które starają się monitorować udających się na dżihad do Syrii, co może być spowodowane bliskością regionu. Monitorowane są loty pomiędzy Wielką Brytanią a Turcją, głównym punktem przerzutowym dla zachodnich bojowników.
Szczególnie interesuje brytyjskie służby cały proces: jak dzihadyści dostają się do Syrii, jak potem walczą w jednej z grup, następnie wracają do domu na odpoczynek i odświeżeni znów jadą do stref konfliktu. Tak uważa wysoki rangą amerykański antyterrorysta zastrzegając anonimowość.
MI5 i MI6, angielskie służby wewnętrznego i zagranicznego wywiadu, posiadają rozległą bazę danych osób podejrzanych o terroryzm oraz tego, jak się przemieszczają.
AX na podst. www.nbcnews.com