W Wiedniu w wyborach lokalnych startuje pierwsza muzułmańska islamistyczna partia związana z AKP.
Duży jest też udział muzułmanów w wojsku. Po której stronie się opowiedzą w przypadku konfliktu?
Jak można było się spodziewać, gwałtownie rosnące społeczności muzułmańskie w demokratycznych krajach Europy będą wkrótce chciały mieć swoją reprezentację. Powoli powstawały i rozpadały się różne inicjatywy, czy to islamistyczna partia w Holandii, czy muzułmańscy demokraci w Danii. Tymczasem w Austrii formuje się partia proturecka.
W tym roku w Austrii w wyborach do władz lokalnych Wiednia wystartuje partia założona przez stronników islamistycznej AKP i prezydenta Erdogana. I prawdopodobnie nigdzie takiego poparcia Erdogan nie znajdzie ani w Turcj,i ani w Niemczech. Co prawda Austria wymaga zrzeczenia się podwójnego obywatelstwa, ale przewiduje się, że po otrzymaniu austriackich paszportów turecki rząd przyzna imigrantom z powrotem obywatelstwo, by móc korzystać z ich poparcia w Austrii i w Turcji.
To, że w podzielonym muzułmańskim środowisku istnieją tradycyjne animozje – liberałowie kontra fundamentaliści, szyici kontra sunnici, Arabowie przeciwko Turkom, zwolennicy Państwa Islamskiego i ci, którzy przed nim uciekli – może osłabiać tą partię, ale jednak, opierając się na zdyscyplinowanej i licznej społeczności tureckiej, może ona wybić się jako najsilniejsza reprezentacja muzułmańskich imigrantów.
Interesujące jest, jak zareaguje na powstanie takiej partii lewicowa SPO, która dotychczas wspierała imigrantów. Nowa partia będzie miała poglądy zbliżone dla islamistów, a więc przeciwne lewicowemu feminizmowi czy poparciu dla mniejszości seksualnych. Tak więc na horyzoncie może pojawić się czerwono-zielony rozwód.
Nie to jednak najbardziej martwi wiedeńskiego obserwatora. Powodem zmartwień wieloletniego redaktora „Press” i „Wiener Zeitung” Andreasa Unterbergera jest nieproporcjonalny udział muzułmanów w armii. W Wiedniu wśród odbywających podstawową służbę militarną 25% stanowią muzułmanie. I choć wojsko zapewnia, że nie ma z nimi problemów, to zdjęcia, na których „austriaccy” żołnierze pokazują symbole znane ze zdjęć bojówkarzy Państwa Islamskiego, muszą budzić niepokój.
„Jak ci żołnierze zachowają się w konflikcie, w którym Turcja (lub inne islamskie państwo) będzie zaangażowana bezpośrednio lub pośrednio po drugiej stronie?”, pyta Unterberger.
AX na podst. www.vienna.at