Piotr Ślusarczyk
Co jakiś czas politycy triumfalnie oznajmiają, że wojna z terroryzmem dobiega końca, gdyż „za chwilę” zadadzą ostateczny cios fanatykom. Tymczasem fakty są zupełnie inne.
Raport Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (The Center for Strategic and International Studies – CSIS) z 2018 roku posługuje się kryteriami teologicznymi. Wyodrębnia on dżihadystów spośród innych formacji terrorystycznych na podstawie żywionego przez nich przekonania, że należy powrócić do salaf, czyli pierwszych trzech pokoleń muzułmanów (do czasów Mahometa i jego towarzyszy) oraz do idei dżihadu, pojmowanego jako obowiązek religijny. Mowa tutaj rzecz jasna o dżihadzie zbrojnym.
Przyjęcie takich założeń ma doniosłe znaczenie dla procesu zwalczania globalnego ruchu islamskich terrorystów. Po pierwsze, przyjęte rozwiązanie obciąża pewną wersję islamu zarzutem zgody na stosowanie przemocy; po drugie, pozwala zidentyfikować źródła ideologiczno-teologiczne tego ruchu.
Specjaliści, którzy przygotowali raport pt. „The Evolution of the Salafi-Jihadist Threat. Current and Future Challenges from the Islamic State, Al-Qaeda, and Other Groups” (Ewolucja zagrożeń salaficko-dżihadystycznych. Obecne i przyszłe wyzwania zawiązane z Państwem Islamskim, Al-Kaidą oraz innymi grupami), sięgają po pojęcie propagandy islamistycznej. Tymczasem idea dżihadu jest czyś więcej, niż tylko narzędziem w rękach samozwańczych przywódców politycznych – jest czymś, co spaja, organizuje i legitymizuje stosowanie przemocy oraz stanowi próbę zrealizowania utopii globalnego kalifatu. Mało tego, jest ona silnie zakorzeniona w tradycji islamu i ściśle związana z przesłaniem Mahometa.
Można się oczywiście spierać, czym jest ten „prawdziwy islam”, jednak trudno odmówić zwolennikom dżihadu tego, że dysponują dość mocnymi argumentami, wywiedzionymi ze świętych pism (Koran, hadisy i sunna) oraz licznymi przykładami z tej dalekiej i tej bliskiej historii własnej cywilizacji. Skuteczna walka ze źródłami dżihadu wymaga dokonania szeregu przewartościowań zarówno przez stronę ofiar, jak i agresorów.