Tureckie wybory w Niemczech

Na niedzielne wybory parlamentarne w Niemczech duży wpływ ma presja ze strony muzułmanów. W grę wchodzą dwa czynniki groźby Al-Kaidy w związku z obecnością Niemiec w Afganistanie oraz turecka mniejszość. Na obydwu może skorzystać niemiecka lewica.

Al-Kaida stara się uzyskać wpływ na wyborcę

W ostatnich tygodniach opinia publiczna była celem gróźb ze strony Al-Kaidy. Islamscy terroryści żądają wycofania wojsk niemieckich z Afganistanu. Każdy, kto pamięta podobny przypadek sprzed pięciu lat w Madrycie wie, że zamach terrorystyczny na dworzec kolejowy, który przyniósł ponad 300 ofiar śmiertelnych doprowadził do upadku prowadzących w sondażach konserwatystów z Partii Ludowej. Na zamachach najwięcej zyskali socjaliści Zapatero, którzy obiecali i zrealizowali deklarację wycofania się z irackiej wojny. W wypadku zrealizowania gróźb Al-Kaidy podobny los może spotkać niemiecką konserwatywną CDU, której lider i obecny kanclerz Angela Merkel uspokaja społeczeństwo, że niemieckie służby wewnętrzne dobrze dbają o terrorystyczne bezpieczeństwo kraju. Jednak lewica uczyniła z wojny centralny element kampanii wyborczej i tym samym próbuje ugrać wyborcze głosy na poczuciu zagrożenia.

Czy turecka mniejszość zostanie przy lewicy?

Drugi czynnik, liczna turecka mniejszość to już właściwie stały element krajobrazu politycznego Niemiec. I choć w większości społeczność ta jest konserwatywna i zdawałaby się być naturalnym wyborcą CDU, to w poprzednich wyborach 2005 roku, 90% niemieckich Turków głosowało na lewicowy sojusz SPD i Zielonych. Także ostatnie sondaże Data 4U wskazują, że tylko 10% z nich zagłosuje na CDU.

Cem Ozdemir jest przedstawiany jako niemiecki Obama

Cem Ozdemir jest przedstawiany jako niemiecki Obama

W obecnych wyborach wystartuje łącznie około 30 kandydatów tureckiego pochodzenia. Politycy tureckiego pochodzenia w lewicowych partiach, jak przywódca Partii Zielonych Cem Özdemir przedstawiają się jako liberalni światopoglądowo. Özdemir miał odwagę krytykować swoją własną społeczność np. za antysemityzm i przestrzegać przed przenoszenie wrogości ze Strefy Gazy na ulice Niemiec.

Takie postępowanie tureckich polityków rodzi obawy niemieckiej lewicy przed „odpłynięciem” konserwatywnej społeczności w stronę CDU. W maju zastępca sekretarza berlińskiej SPD Canan Bayram przeszła do Zielonych, ponieważ stwierdziła, że SPD za mało robi na rzecz równych szans, nie ma wystarczającej ilości kobiet w kierownictwie, a ona sama nie była traktowana poważnie. Poza tym, partia nie poświęca uwagi kwestii równości płci w legislacji, wyjaśnia swoją decyzję Bayram.

Transfer w przeciwną stronę  miał miejsce w przypadku Bilkay Öney, telewizyjnej dziennikarki, która porzuciła Zielonych, gdyż partia nie robiła zbyt wiele, by pokonać trudności finansowe, przed jakimi stoją etniczni Turcji. Jednocześnie środowiska tureckie wyrażają obawę, że w obecnych wyborach ich kandydaci startują z dalekich miejsc na listach i zamiast pięciu reprezentantów, po wyborach w Bundestagu zasiądzie tylko dwóch lub trzech tureckich posłów.

CDU nie spełni oczekiwań Turków

Turecka gazeta Hurryet na początku tygodnia napisała, że 800-tysięczna rzesza Turków uprawnionych w Niemczech do głosowania (różne źródła podają od 600 tys. do 800 tys.), przy niemożności stworzenia samodzielnych rządów przez CDU, staje się języczkiem u wagi.

Turecka społeczność wypomina Niemieckiej kanclerz brak przychylności w stosunku do ich postulatów. CDU odrzuca nasze główne żądania, takie jak podwójne obywatelstwo i prawo głosu w lokalnych wyborach dla długoterminowych rezydentów. Nie są również pomocni w prawie do edukacji w naszym języku ojczystym, mówi Safter Çınar, rzecznik Tureckiego Stowarzyszenia w Berlinie.

Zapewne pamiętają też starcie pomiędzy Merkel a premierem Turcji Erdoganem, który w Kolonii 2008 roku nazwał asymilację zbrodnią przeciwko ludzkości. Kanclerz Niemiec postawiła wtedy sprawę jasno: Bardzo cieszę się, że wypowiada się on [premier Erdogan] na korzyść integracji i nauki niemieckiego języka, jednak długoterminowe życie w kraju zawiera w sobie większą akceptację dla jego zwyczajów.

Turcy wierzą w SPDKolejnym zarzutem wobec CDU są  próby ograniczania liczby imigrantów w kraju.  Kandydat SPD w Kolonii  Lale Akgün w wywiadzie dla Hurriyet krytykuje Merkel, za wprowadzenie regulacji, które czynią łączenie rodzin trudnym.

Jeżeli ponownie uda się nie doprowadzić do samodzielnych rządów CDU, lub w koalicji z liberalną FPD, lewica będzie musiała spłacić polityczny dług wobec imigrantów. Ich lista oczekiwań zawiera podwójne obywatelstwo, naukę w języku ojczystym, prawo głosu w wyborach lokalnych dla osób z prawem pobytu, poparcie dla członkostwa Turcji w Unii Europejskiej. Tak więc środowiska imigranckie wchodzą na miejsce niewykształconej klasy robotniczej, która również nie była postępowa w kwestiach światopoglądowych, ale dzięki spełnianiu roszczeń pozostawała głównym klientem partii lewicowych.

Jan Wójcik na podst. Euractiv, Hurryiet, Spiegel, Sabah

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign

Piotr S. Ślusarczyk

Doktorant UKSW, badacz islamu politycznego, doktor polonistyki UW; współprowadzący portal Euroislam.pl; dziennikarz telewizyjny i radiowy.

Inne artykuły autora:

Dzihadyści zaatakowali w Rosji

Izolacja rządu talibów już nie działa

Niemcy: czy deportacja imigrantów będzie sprawniejsza?