Powszechnie uważa się, że w pierwszych latach tego dziesięciolecia państwo tureckie wykazywało silne dążenia prozachodnie, w związku z nadzieją na członkostwo w Unii Europejskiej. Później jednak, w wyniku niechęci jaką okazywała Unia, AKP skierowało Turcję w stronę państw islamskich.
Pogląd jaki reprezentują Sonet Cagaptay i David Pollock z The Washington Institute for Near East Policy jest zupełnie odmienny. Ich zdaniem islamiści z AKP działają podobnie jak komuniści w latach 40, biorąc udział w demokratycznych wyborach tylko po to, żeby podporządkować sobie demokrację. Gdy jak partia komunistyczna w Czechosłowacji wygrała wybory w 1946 roku, szybko rozmontowała jedną z najbardziej postępowych i obiecujących demokracji w Europie. Do roku 1948 komuniści uciszyli całą opozycję, używając do tego wszystkich środków. Te działania przypominają postępowanie partii AKP i chociaż analitycy z Waszyngtonu nie zrównują islamizmu z komunizmem, to jednak obydwa ruchy mają źródło w nieliberalnej ideologii, postrzegają demokrację jako środek do celu i przejawiają mentalność „my przeciwko nim.”
W ciągu ośmiu lat rządów retoryka partii znacząco ukształtowała opinię publiczną. Ponad 90 procent Turków nie zna innych języków poza tureckim, więc polega wyłącznie na tureckich mediach, które albo są w pełni kontrolowane przez AKP, albo przez nią prześladowane. Podsłuchy politycznych oponentów stały się tak powszechne, że restauracje oferują teraz przechowalnie telefonów, by przy stole rozmawiać bez podsłuchów.
Po przejęciu mediów i narzuceniu horrendalnych podatków na opozycyjne stacje, AKP może swobodnie prezentować swoją antyzachodnią retorykę. Nawet pozostając ostentacyjnie w NATO, Turcja broni islamistycznych przywódców, takich jak Omar al-Bashir były prezydent Sudanu, czy Mahmoud Ahmadineżad. W kraju natomiast AKP przypuszcza atak na wolne media, równość płci i niezależne sądownictwo.
Co różni Turcję od powojennej Czechosłowacji, to brak pełnej kontroli politycznej AKP nad opozycją oraz to, że za granicą nie czekają przyjazne czołgi, które w razie problemów wsparłyby partię. Autorzy analizy WINEP jednak ostrzegają, że zagrożenie cały czas istnieje i jeśli partie sekularne nie zdobędą się na aktywną, obywatelską działalność, a Zachód nie będzie nalegał na wolne i sprawiedliwe wybory, możemy mieć w Turcji do czynienia z wariantem wschodnioeuropejskim.
AX na podst. Newsweeka