Po raz pierwszy od 2002 roku turecka Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) będzie mieć rywala w postaci przyszłościowej, neoliberalnej i otwartej na Zachód opozycji.
Czy Partii Ludowo-Republikańskiej (CHP), która jest największą partią opozycyjną i spadkobiercą dążeń Ataturka do zachodniej i świeckiej Turcji, uda się zagrozić pozycji rządzącej AKP w najbliższych wyborach (2011)?
Od chwili dojścia do władzy w 2002 roku AKP z sukcesem wcielała w życie konserwatyzm i antyzachodnie wartości w zakresie spraw społecznych i zagranicznych. Co więcej, zyskała sobie tym szerokie poparcie społeczne. Czy Partia Ludowo-Republikańska ma szanse pokonać AKP?
Aż do ubiegłego roku odpowiedź brzmiała „nie”, ponieważ staroświeckiej i pozbawionej energii CHP brakowało wizji rozwoju Turcji, AKP natomiast miała dynamiczny plan zmian. Obecnie sprawy mają się inaczej. W maju partia zyskała nowego, charyzmatycznego przywódcę – Kemala Kilicdaroglu. Ostatnio udało mu się zyskać poparcie delegatów CHP i ściągnąć do partii nowych członków, w tym 26-letnią świeżo upieczoną panią doktor, dyplomatów z prozachodniego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, bizneswomen, przywódców związków zawodowych, liberalnych wykładowców uczelni wyższych i ekonomistów.
Mimo wcześniejszych prognoz, że stara gwardia CHP uniemożliwi Kilicdaroglu przekonanie ludzi do jego wizji „nowego kemalizmu” – liberalnej i unowocześnionej wersji ideologii leżącej u podstaw tureckiego systemu – udało mu się wymienić najwyższe szeregi CHP.
Tureckie partie są hierarchiczne, a to oznacza, że do wyborów zmiany w CHP obejmą wszystkie szczeble. Po raz pierwszy od 2002 roku turecka Partia Sprawiedliwosci i Rozwoju będzie mieć rywala w postaci przyszlosciowej, neoliberalnej i otwartej na Zachód opozycji. Dla tureckiej demokracji to świetna wiadomość.
Od czasu przejęcia władzy przez AKP analitycy wytykali jej systemowi politycznemu dwa problemy. Pierwszy z nich to autorytarna partia u władzy, która tłumi w zalążku wszelkie przejawy demokracji, na przykład narzucając wysokie podatki na niezależne media. Drugim problemem jest nieefektywna opozycja, która nie jest w stanie sprecyzować, w jakim kierunku powinna rozwijać się Turcja, jeśli nie w kierunku wyznaczonym przez AKP.
Wygląda na to, że drugi problem został rozwiązany, przynajmniej częściowo, do czasu aż CHP ustanowi nowy stosunek do religii, konserwatyzmu i sekularyzmu, który mógłby stać się alternatywą dla obecnie funkcjonującego modelu AKP, według którego społeczeństwo jest konserwatywne, a religia coraz częściej uznawana za prawomocne źródło władzy.
Większość obserwatorów polityki w krajach muzułmańskich – podobnie zresztą jak większość Turków i muzułmanów – zdaje się nie zauważać, że konserwatyzm i religia nie są nierozdzielnymi bliźniętami syjamskimi. Nie każdy konserwatysta musi być religijny, nie każda religijna osoba musi być konserwatystą.
Jednak AKP definiuje te dwa światopoglądy jako zamienne. Przytoczę historię młodej mieszkanki Istambułu, mającej zarazem korzenie islamskie i grecko-prawosławne. Starała się o pracę w samorządzie lokalnym, który jest pod kontrolą AKP. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej powiedziano jej, że dostanie pracę, jeśli założy islamką chustę. Kiedy odpowiedziała, że jej korzenie sięgają również Greckiego Kościoła Prawosławnego, usłyszała: „nie musisz zmieniać wyznania, musisz tylko założyć chustę”. Ten przykład pokazuje, jak AKP udaje się łączyć religijność z konserwatyzmem społecznym. Dzięki tej strategii partii udaje się zdobyć uznanie w głównie religinym społeczeństwie, dodając jeszcze do tego konserwatyzm.
Aby podważyć ten model działania i w najbliższych wyborach zaproponować liczącą się alternatywę dla AKP, CHP musi oddzielić konserwatyzm społeczny od religijności, kończąc tym samym monopol AKP na bycie „partią religii”. Właśnie w ten sposób nowy kemalizm ma szanse chronić rozdział religii i władzy, korzystając z oddzielenia konserwatyzmu społecznego i religijności.
Turcy są religijnym narodem – badania opinii społecznej pokazują, że ponad 90% wierzy w Boga. CHP musi się z tym pogodzić, dostosowując swoją wizję sekularyzmu do praktyki religijnej. Jednocześnie nowy kemalizm musi zająć jasne stanowisko, jeśli chodzi o konserwatyzm społeczny. Nie ma w nim nic złego, jednak kiedy konserwatyzm społeczny zostaje narzucony przez rząd, jak w przypadku kobiety o korzeniach muzułmańskich i grecko-prawosławnych, nie da się go pogodzić z liberalnym zachodnim społeczeństwem, które ma przecież reprezentować nowy kemalizm.
Innymi słowy, jeśli CHP nie chce wchodzić w konflikt z religią, ale jednocześnie pragnie promować liberalne wartości społeczne, musi określić się na nowo jako partia sekularystyczna. Wówczas Kilicdaroglu mógłby nie tylko marzyć o rzuceniu wyzwania AKP, ale również pławić się w chwale stania na czele partii, która jako pierwsza osiągnęłaby cel rozdzielenia religijności i konserwatyzmu społecznego w islamskim społeczeństwie. W ten sposób nowy kemalizm przetarłby również szlaki dla lokalnej samorządności w społeczeństwie, w którym dominują muzułmanie. Niewątpliwie poprzeczka jest tu wyoko podniesiona, jednak dla CHP jest to jedyna szansa na zwycięstwo. (db)
SONER CAGAPTAY – politolog z Washington Institute for Near East Policy i współautor Nuanced Gestures: Regenerating the US-Turkey Partnership (2010
Tłum. GB
Źródło: http://www.jpost.com/Opinion/Op-EdContributors/Article.aspx?id=201068