Analiza: Podczas szczytu NATO ze względu na wymogi ochrony antyrakietowej Turcja będzie musiała wybrać: Iran czy Zachód
Istambuł, Turcja: Podczas najbliższej konferencji NATO w Lizbonie, Turcja będzie się musiała ostatecznie zdeklarować. Pod rządami premiera Erdogana i jego mocno osadzonej w islamie Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, będąca rosnącą w siłę potęgą i tradycyjnym sprzymierzeńcem Zachodu Turcja coraz częściej zwracała się ku sąsiadom z Bliskiego Wschodu, w tym ku Iranowi. Niektórzy odbierają to jako kwestionowanie zachodnich związków kraju.
Plan Stanów Zjednoczonych dotyczący zlokalizowanej na terenie Turcji tarczy antyrakietowej, której specjalną funkcją byłaby ochrona przed irańskimi rakietami krótkiego i długiego zasięgu mógłby ostatecznie skłonić Turcję do podjęcia decyzji dla której drużyny chce grać. Celem spotkania 28 członków NATO w Lizbonie w piątek jest określenie strategicznych pomysłów na XXI wiek (ostatnie takie dyskusje miały miejsce w 1999 roku).
W agendzie znajdzie się zarówno ewaluacja zaangażowania w wojnę w Afganistanie jak i decyzja o budowie tarczy. Decyzja taka musi zostać podjęta na zasadzie konsensusu, gdzie każde państwo członkowskie miałoby prawo veta.
Sednem sprawy (i kontrowersji) jest propozycja ustawienia bazy radarowej dla tarczy antyrakietowej na terytorium Turcji. Podczas szczytu G20 w Seulu tydzień temu Erdogan powiedział prezydentowi Stanów Zjednoczonych Barakowi Obamie, że Turcja nie jest przekonana do tego pomysłu. Ostateczna decyzja Turcji będzie testem czy rzeczywiście Turcji zależy na zachowaniu swojej prozachodniej orientacji, czy raczej woli zwrócić się w kierunku Syrii, Rosji i oczywiście Iranu.
Andrew Tabler, analityk w Washington Institute for Near East Policy, uważa, że ta kwestia to również sprawdzian kogo Turcja uważa za lidera. – Stany, Turcja i ich sojusznicy stoją przed dylematami, wobec których będą musiały jakoś się określić. – Dowiemy się czym jest „nowa Turcja” i jaki jest jej stosunek do NATO.
Propozycja Stanów to złagodzona wersja buszowskiego pomysłu instalacji tarcz antyrakietowych długiego zasięgu w Polsce i Czechach. Ten projekt, zdaniem prezydenta Rosji Vladimira Putina, zamieniłby Europę w beczkę z prochem. Dane Białego Domu przedstawiające wytyczne amerykańskiego planu ukazują Iran jako bezpośrednie zagrożenie. To było za dużo dla pozostającej w dobrych stosunkach z Iranem Turcji, której zależy również na zachowaniu tych relacji.
– Nie można obwiniać tylko jednego kraju, Iranu. Jest to niepoprawne i nie będziemy na to pozwalać. Nie można obierać sobie za cel jednego kraju… Nie zgodzimy się na to – Powiedział prezydent Turcji Abdullah Gul w wywiadzie dla BBC emitowanym w tureckiej telewizji. Pod przewodnictwem ministra spraw zagranicznych Ahmeta Davutoglu, Ankara ciężko pracowała nad polityką „zero problemów” z sąsiadami. Strategi tej jednak nie da się pogodzić z dążeniami NATO do ograniczenia nuklearnych ambicji Iranu i jego wpływów w Iraku i innych krajach.
Turcja ma powody by poważnie traktować opinie Iranu. Teheran jest nie tylko przynoszącym duże korzyści rynkiem zbytu tureckich dóbr, ale również dostarcza 20% gazu.
Cała debata przypomina o czasach Zimnej Wojny, kiedy to Turcja była w pierwszej linii państw NATO. – Nie chcemy rozpętać Zimnej Wojny ani podobnej atmosfery – zgodnie z doniesieniami na wpół oficjalnej agencji newsowej Anadolu Ajansi miał powiedzieć Davutoglu podczas wizyty w Szanghaju tydzień temu.
Potęgę Stanów i Europy coraz bardziej niepokoi niezdecydowane stanowisko Turcji w regionie, szczególnie w stosunku do Iranu. Podczas gdy Zachód zastosował bardzo ostre sankcje wobec Iranu minionej wiosny, Turcja podobnie jak Brazylia przyjęła łagodniejszą pozycję wychodząc z założenia, że dyplomatyczne rozwiązanie jest nie tylko możliwe ale i preferowane. Jednak podczas gdy Zachód wciąż nie może przełknąć zdrady Turcji, wielu uważa jej dyplomatyczne manewry za dowód na to, że naród ten jest na tyle silny by prowadzić politykę niezależną od wpływów dzierżących większą władzę sojuszników.
– Tak na prawdę chodzi tu o to by Turcja zachowywała się jak pełnoprawny członek NATO – powiedział Soli Ozel, znany ekspert do spraw stosunków międzynarodowych i profesor Uniwersytetu Bilgi w Istambule. – Turcja nie chce poświęcić interesów narodowych dla interesów i realizacji polityki sojuszu.
Pomimo trudności, większość nadal wierzy, że uda się osiągnąć kompromis między Turcją a NATO i że projekt budowy tarcz rakietowych szybko się rozwinie. Zdaniem ekspertów stawka jest zbyt wysoka dla Turcji by ta nie poparła NATO. – Jeśli Turcja po prostu zablokuje ten projekt, doprowadzi to do poważnych zmian w pozytywnej do tej pory ocenie sojuszu Turcji z NATO i Stanami – mówi Nick Witney, starszy doradca ds. stosunków zagranicznych przy Radzie Europejskiej.
Nicole Sobecki (ms)
Tłum.GB