Nowy szef armii objął dowództwo nad wojskiem, które ostatecznie traci wpływ na kształt państwa
Generał Isik Kosaner został w piątek formalnie zaprzysiężony na szefa tureckiego sztabu generalnego. Jak cała armia, uważa się za strażnika świeckiej republiki założonej przez Kemala Atatürka. Ale jeszcze nigdy nowy dowódca nie przejmował wojska o tak niewielkim wpływie na los państwa.
– Wpływy armii zostały w czasie kilku lat poważnie ograniczone, ale to dopiero początek zmian. Wojskowi ich nie powstrzymają, bo społeczeństwo chce armii, która nie miesza się do polityki. A wojsko zawsze czerpało swoją siłę z poparcia społeczeństwa i zależy mu na utrzymaniu jego sympatii – mówi „Rz” Fadi Hakura z Chatham House w Londynie.
Klęska za klęską
Wojsko, które przez 80 lat istnienia świeckiej republiki, cztery razy przejmowało władzę, ostatecznie przegrywa walkę o wpływy z rządzącą Partią Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), oskarżaną przez część elit o próbę islamizacji kraju. Ukoronowaniem procesu podporządkowywania armii władzom świeckim ma być referendum w sprawie zmian w konstytucji przyjętej w 1982 roku w czasie rządów wojskowych. Głosowanie odbędzie się 12 września.
– Jeśli referendum zakończy się sukcesem władz, a wszystko na to wskazuje, będzie to koniec spuścizny po Atatürku – ostrzegał Gerald Robbins z Foreign Policy Research Institute w Filadelfii.
Turcy są innego zdania. – Referendum ukształtuje turecką demokrację. Naszą siłę oddziaływania w regionie zawdzięczamy temu, że jesteśmy uznawani za kraj muzułmański, w którym sprawnie funkcjonuje demokracja – uważa Sinan Ulgen z Centre for Economic and Policy Studies w Stambule.
Pretekstem do ograniczania wpływów wojska stały się unijne aspiracje Turcji wspierane przez większość mieszkańców. AKP, która przejęła władzę w 2002 roku, podkreśla, że jednym z warunków członkostwa jest zwierzchnictwo władz cywilnych nad wojskiem. Armia utraciła m.in. kontrolę nad Radą Bezpieczeństwa Narodowego, przez którą mogła wywierać wpływ na politykę państwa. W 2007 roku przegrała próbę sił z rządem, gdy chciała zablokować wybór na prezydenta Abdullaha Güla otwarcie manifestującego przywiązanie do wartości islamu. Najsilniejszy cios otrzymała jednak na początku tego roku, gdy władze aresztowały kilkudziesięciu wojskowych, których oskarżyły o organizowanie antyrządowego spisku siedem lat temu.
Policzkiem dla armii był także sam sposób mianowania jej szefa. Do niedawna politycy nie śmieli ingerować w sprawy kadrowe. Jednak na początku sierpnia premier Tayyip Recep Erdogan wykorzystał to, że został szefem Rady Bezpieczeństwa zatwierdzającej nominacje, i nie zgodził się na kandydatury zaproponowane przez wojskowych. Po kilku dniach wojsko zgłosiło Kosanera.
Władze konsekwentnie przejmują też kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości uznawanym za drugi bastion zwolenników świeckiego państwa. Przedstawiciele AKP obsadzili wszystkie najważniejsze instytucje sądownicze.
Więcej na: rp.pl