Ismail Tipi, pochodzący z Turcji, przed uzyskaniem mandatu poselskiego był przez trzydzieści lat dziennikarzem, z czego 27 lat w „Hürriyet”. Już w połowie lat 80. XX wieku pisał o pełzającym radykalnym islamie w Niemczech i Europie.
Urodzony w Izmirze, Tipi został pierwszym tureckim członkiem parlamentu z frakcji CDU w Hesji. Mandat zdobył, uzyskując 46,1% głosów.
Zwłaszcza ruch Metina Kaplana – tureckiego ekstremisty, który uzyskał azyl w Niemczech i był liderem ekstremistycznej grupy Kalifatsstaat – był dla niego zawsze powodem do nagłośnienia tendencji islamistycznych i zbliżającego się niebezpieczeństwa. Za swoją aktywność był wielokrotnie obrażany i dostawał groźby od członków ruchów islamistycznych, salafistycznych i dżihadystycznych; na ulicy i poprzez media społecznościowe docierają do niego przekleństwa i groźby od tej mniejszości wśród migrantów.
Tipi wylicza jednak historie sukcesu imigrantów i ich potomków w Niemczech, przypominając choćby znanych prawników z tłem migracyjnym. Zachęca do pójścia do szpitala i spotkania tam wielu lekarzy, pielęgniarek i opiekunów, którzy są imigrantami. Albo udania się do banków i zarządów niemieckich fabryk.
Ale prawdziwy powód tej rozmowy jest bardziej mroczny: Ismail Tipi jest coraz częściej obrażany, grozi się mu na ulicach i na portalach społecznościowych. Kilku salafitów już zostało przez niego zgłoszonych policji, jeden został skazany. W kwestii swojego bezpieczeństwa nie ma nikomu nic do zarzucenia. „Doradzano mi kilka razy, odwiedzano mnie w domu, przeszedłem szkolenia behawioralne, mam ochronę policji, a dom jest strzeżony. Za to i wiele innych rzeczy chciałbym wyrazić podziękowanie” – mówi.
Plakaty wyborcze Tipiego zostały celowo zabazgrane słowami trudnymi do rozszyfrowania dla większości mieszkańców Hesji, ale mają charakter przesłania charakterystycznego dla islamistów, fundamentalistów i salafitów. Takie określenie, jak „kafir”, stygmatyzuje go jako niewiernego z najniższej kategorii, czyni go, jak mówi, „wyjętym spod prawa”. Zamalowane na czarno oczy oznaczają śmierć jako quasi-sprawiedliwą karę za tę niewiarę.