Cały świat koncentruje się na walce z koronawirusem i ratowaniu gospodarki. Tymczasem terroryści wykorzystują sytuację, szukając nowych możliwości realizowania własnych celów.
14 kwietnia uzbrojeni mężczyźni zaatakowali tankowiec na wodach zwykle spokojnej Cieśniny Ormuz. To miejsce, położone niedaleko Zjednoczonych Emiratów Arabskich, ma strategiczne znaczenie dla przewozu ropy naftowej. Grupa uzbrojonych mężczyzn wykorzystała do ataku przejęty wcześniej tankowiec pływający pod banderą Honkongu. Izraelska prasa podejrzewa, że za tym incydentem stoi Iran.
Opisany wyżej przypadek nie jest odosobniony. Rozprzestrzenianie się pandemii terroryści wykorzystują jako okazję do bezpośrednich ataków, czy gróźb użycia przemocy. Na ich działalność szczególnie narażone są szklaki morskie. Dziś marynarki wojenne angażują się w nowe zadania wynikające z pandemii, m.in. takie, jak ochrona lotniskowców. Niektóre statki (np. USS Theodore Roosevelt) muszą wracać do portu, zeby załoga mogła poddać się kwarantannie.
Na antyterroryzm brakuje pieniędzy
Epidemia koronawirusa doprowadziła do cięć budżetowych, które objęły również wydatki na obronność. Czad rozważa wycofanie poparcia dla operacji antyterrorystycznych w Sahelu. Kanada wycofuje część jednostek zaangażowanych w szkolenia oddziałów walczących z Państwem Islamskim w Iraku. Oddziały francuskie zamykają właśnie swoje placówki w tym kraju. Idą tym samym w ślady Hiszpanów, Brytyjczyków i Czechów, których wojska już opuściły Irak.
Sytuację tę wykorzystuje ISIS, przeprowadzając kolejne ataki w okolicach Kirkuku, położonego na północ od Bagdadu. Bojówkarze Państwa Islamskiego reaktywowali się w Syrii, niespokojnie jest także w Libii, gdzie rząd w Trypolisie popierany przez Turcję i Katar rośnie w siłę. Druga strona konfliktu, siły Khalify Haftara, cieszącego się z kolei poparciem Arabii Saudyjskiej i ZEA, również zwiększyła swoją aktywność.
Jednocześnie w Afganistanie doszło do intensyfikacji działalności ISIS. Dżihadyści Państwa Islamskiego atakują bazy wojskowe i dokonują zamachów terrorystycznych. Ostatni akt terroru miał miejsce w Kabulu.
Fala przemocy wzbiera w Afryce
W Mali na początku kwietnia terroryści splądrowali bazę wojskową, po tym jak wojska francuskie w ramach operacji Barkhane przeprowadziły w marcu 83 naloty z powietrza, skierowane przeciwko zorganizowanym grupom terrorystycznym. Oprócz Mali również inne państwa Sahelu, takie jak Burkina Faso, Czad, Mauretania oraz Niger, nękane są przez grupy ekstremistów.
To właśnie w tym rejonie ostatnio miało miejsce wiele brutalnych incydentów. Sytuacja tam wyraźnie się pogorszyła i skomplikowała. Ekstremiści (w tym zwolennicy ISIS) nadal wykorzystują słabą ochronę granic, swobodnie przemieszczają się z kraju do kraju, opanowując miejsca, nad którym nikt nie sprawuje kontroli.
Państwo Islamskie uderzyło także w Mozambiku. Po osłabieniu w latach 2018 i 2019 dżihadystom udało się teraz opanować wioski w Cabo Delgado, prowincji graniczącej z Tanzanią.
Z ekstremistami mają problem również inne państwa afrykańskie. Nigeria walczy z Boko Haram. zaś Somalia, Kenia, Etiopia oraz Kongo z al-Szabaab. W tym tygodniu terroryści uderzyli także w Egipcie. 14 kwietnia w Kairze próbowali zaatakować Koptów. Służby bezpieczeństwa udaremniły te plany. W starciu z bojówkarzami zginął jeden policjant, a trzech zostało rannych.
(PŚ)