Tariq Ramadan – członek jednej z najbardziej znanych na świecie islamskich rodzin, wnuk założyciela Bractwa Muzułmańskiego Hassana al-Banny – wygłosił w kwietniu na Uniwersytecie Stanforda wykład, zatytułowany „Poszukiwanie Znaczenia: Rozwijanie Filozofii Pluralizmu” („The Quest for Meaning: Developing a Philosophy of Pluralism”).
Wydarzenie, sponsorowane przez Abbasi Program in Islamic Studies (Program Studiów Islamskich Sohaiba i Sary Abbasi), było tak oblegane, że uczestnicy wręcz wylewali się przez drzwi audytorium i stali w przejściach. Publiczność składała się głównie z muzułmanów i osób niestudiujących, z których większość bardzo uważnie przysłuchiwała się każdemu słowu Ramadana. Podsumowując oczywisty podziw widowni, profesor religioznawstwa, Shahzad Bashir, który otworzył spotkanie, stwierdził wylewnie: „Gdyby kiedyś jakiś mówca nie potrzebował wprowadzenia lub jedynie bardzo krótkiego, byłby to dr Tariq Ramadan”.
Ramadan jest profesorem współczesnych studiów islamskich na Uniwersytecie Oksfordzkim i pomimo licznych własnych publikacji na ten temat nie wykraczał poza tytuł swego wykładu, rzadko poruszając temat religii, aż do sesji pytań i odpowiedzi.
Rozpoczynając spotkanie serią filozoficznych pytań, Ramadan zapytał publiczność jak odnaleźć znaczenie w relatywnie krótkim czasie, który został nam dany na ziemi. „Jaki jest sens [tego wszystkiego]?”, zapytał retorycznie. Po krótkiej pauzie dodał niespodziewanie dosadne i makabryczne zastrzeżenie: „Pewnego dnia nie będziecie już mogli zadać tego pytania – ponieważ wszyscy umrzecie”. Publiczność odpowiedziała nerwowym śmiechem.
Ramadan ubolewał następnie nad brakiem zrozumienia pomiędzy większościami etnicznymi a mniejszościami w “pluralistycznych społeczeństwach”. Stwierdził, że edukacja jest kluczem do pojednania: „Musicie się edukować … poprzez [opuszczanie waszej] strefy komfortu i praktyczne [zrozumienie] innych tradycji.” Wskazał na istnienie „posegregowanych społeczeństw” w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i innych krajach jako dowód na to, że wiele „pluralistycznych społeczeństw” nie stanęło na wysokości zadania i że „anglosaski model hybrydowych tożsamości ponosi porażkę”. Pozytywnie odniósł się jednak, do modelu francuskiego, zezwalającego de facto – zamiast integracji z francuskim społeczeństwem – na tworzenie przez społeczności etniczne własnych enklaw.
Być może zapomniał o tym, że w 2005 roku nastoletni imigranci siali zniszczenie na przedmieściach miast we Francji, lub o niedawno tam wprowadzonym zakazie zakrywania twarzy. Wydaje się, że gwałtowny spadek popularności idei wielokulturowości jeszcze do Ramadana nie dotarł.
Swoje wystąpienie kontynuował, nakreślając trzy koncepcje, które składają się na pokojowe i postępowe społeczeństwo: pokorę, szacunek i spójność. Pokora, wyjaśnił, oznacza wiarę w to, że „inne [religijne] tradycje mają cos do zaoferowania dla mnie … Oznacza najpierw wysłuchanie kogoś, i dopiero potem wypowiadanie się samemu”. Ramadan zdefiniował szacunek następującym stwierdzeniem: „Nie tylko jestem pokorny wobec tego, co myślę, ale przyznaję, że twoja opinia jest uzasadniona, pomimo tego, że jej nie podzielam i nie rozumiem”. Przeciwstawił szacunek koncepcji tolerancji, stwierdzając że „tolerancja zakłada posiadanie władzy” (jak w przypadku przełożonego decydującego się tolerować podwładnego), podczas gdy „szacunek zakłada bycie na równej stopie.”
Opis odnoszący się do ostatecznego wymiaru, spójności, zasługuje na zacytowanie w całości choćby dlatego, że świat byłby bardziej pokojowym miejscem, gdyby radykalni współwyznawcy Ramadana wzięli go sobie do serca:
„Spójność… jest związkiem pomiędzy pokorą i szacunkiem. Oznacza że w tym samym momencie, gdy dzielisz się wartościami i mówisz o zasadach, które są dla ciebie najlepszymi istniejącymi zasadami, potrafisz także być krytyczny w stosunku do innych członków twojej tradycji… [To oznacza] że dostrzegasz różnicę pomiędzy tym, czym są twoje zasady, a tym, gdzie są praktykowane… Bardzo często spotykamy się z tym, że ludzie porównują swoje zasady z praktykami innych… A kiedy porównujesz swoje ideały z praktykami innych, zawsze uznajesz siebie za zwycięzcę.”
Zdaniem Ramadana gratulowanie sobie moralnej wyższości nad przeciwnikiem nie jest pomocne, zaś ocenianie ideałów kulturowych przez porównanie ich z rzeczywistymi praktykami jest niesprawiedliwą konfrontacją.
Problem z całą tą szlachetną retoryką polega na tym, że zachowanie Ramadana trudno nazwać pokornym, pełnym szacunku lub spójnym. W 2004 roku, zabroniono mu przekraczać granicę Stanów Zjednoczonych po tym jak odkryto że przekazał środki finansowe na rzecz organizacji charytatywnej powiązanej z Hamasem. Jego wypowiedzi zaśmiecone są wprowadzającymi w błąd historycznymi nieścisłościami i konspiracyjnymi teoriami, włączając w to niedawny wywiad z w australijskim radiu, w którym Ramadan kwestionował kierowanie przez al-Kaidę i Osamę bin Ladena atakami z 11 września. Dla ścisłości, francuskiej autorce Caroline Fourest udało się napisać całą książkę, „Brother Tariq: The Doublespeak of Tariq Ramadan” (Brat Tariq: Podwójna mowa Tariqa Ramadana), wyszczególniającą sprzeczności pomiędzy publicznym poparciem Ramadana dla różnorodności i szacunku, oraz aktywnym wpieraniem politycznego islamu.
Podczas wykładu kontynuował on opisywanie trudnych koncepcji takich jak cierpienie, miłość i koniec życia, wzbraniając się przed podejmowaniem tematów politycznych, na których zbudowana została jego kariera. Ewidentnie starał się przypodobać, prosząc błagalnym tonem: „Nie zapominajcie mówić ludziom, których kochacie, że ich kochacie…. Głęboka miłość jest metodą, dzięki której wyzwalacie się i patrzycie na siebie w pozytywny sposób”.
Wypowiedź ta byłaby piękna, gdyby jednocześnie nie była tak boleśnie nieszczera. Można by ją wydrukować na pocztówce z życzeniami. W podobnym tonie Ramadan opisał wszystkie systemy religijne jako zasadniczo równe: „Myślcie o tym jak o górze. Wszyscy zdobywamy ten sam szczyt, ale istnieje wiele różnych dróg do osiągnięcia go. Pokora oznacza uświadomienie sobie, że moja ścieżka nie jest jedyną”.
Choć jest to wspaniała koncepcja, która zawsze spodoba się publiczności, islam pokazał na przestrzeni wieków, że wykuwa drogę do zupełnie innego szczytu, w zupełnie innym stylu niż większość jego odpowiedników – lecz o tym Ramadan już nie wspomniał.
Rozpoznawszy najwyraźniej swojego wewnętrznego hipisa dodał, że „w każdej tradycji pokój jest ostatecznym celem. Pokój wewnętrzny i pokój na zewnątrz”.
Póżniej rozwinął temat potrzeby… „czytania książek, czytania więcej, zrozumienia historii… i zrozumienia religii…. Często gdy pyta się ludzi o inne religie, nie mają o nich pojęcia. Bądź też nie wiedzą zbyt wiele o własnej religii. Podstawowa wiedza na temat tradycji religijnych jest niezbędna, jeśli myśli się poważnie o pluralizmie”.
Gdy Ramadan następnie stwierdził że “w tradycji islamskiej filozofia była postrzegana jako coś stojącego w opozycji do religii, co jest zupełnie błędne”, miał w zupełności rację. Nie sposób przecenić wpływu filozofii Oświecenia na Europę Zachodnią. Podobna rewolucja intelektualna nigdy nie wydarzyła się w świecie islamskim. Jeśliby szukać porównań, analogią do Oświecenia na Bliskim Wschodzie było powstanie islamizmu i grup stosujących przemoc dżihadystów, na czele z dziadkiem Ramadana, Hassanem al-Banną, jako jednym z pierwszych liderów.
Sesja pytań i odpowiedzi po wykładzie doprowadziła do pełnego ujawnienia poglądów politycznych mówcy, które wcześniej nie były rozpatrywane. W odpowiedzi na pytanie o to, jak „słabsi”, tacy jak „Palestyńczycy, muzułmanie i czarni” powinni opierać się „prześladowaniom”, Ramadan posłużył się sytuacją w Izraelu. Jak to ujął, „gdy Izrael zabijał niewinnych ludzi w Strefie Gazy,”, Szwajcaria zdecydowała się złamać swoją neutralność i opowiedzieć się po stronie Palestyńczyków; niedokonanie tego oznaczałoby bezwarunkowe poparcie dla „prześladowcy”. Dawał w ten sposób do zrozumienia, że jeśli nawet neutralna Szwajcaria zdecydowała się wesprzeć Palestyńczyków, wszyscy powinni to zrobić. Nie wspomniał o używaniu przez Hamas żywych tarcz czy o świadomym ukrywaniu broni w szpitalach i w pobliżu budynków ONZ, ani o ostatnim odwołaniu przez Richarda Goldstone’a całego oficjalnego raportu na temat Operacji Płynny Ołów.
Obowiązkowe pytanie, “Czym jest dżihad?” również się pojawiło. Jak było do przewidzenia, Ramadan odpowiedział standardową kwestią apologetów [islamu]: „Znaczeniem dżihadu nie jest tak naprawdę wojna… Dżihad oznacza osiągnięcie zgody z samym sobą”. Następnie sformułował rażąco nieprawdziwe stwierdzenie o tym, że „łączenie dżihadu z wojną pochodzi od krucjat.” Przeciwnie, islamskie prawoznawstwo uznało termin „dżihad” za działania wojenne już co najmniej 10 stuleci temu, czyli sto lat przed wyprawami krzyżowymi.
Wreszcie, w odpowiedzi na pytanie jednego z uczestników spotkania o to, jak odpowiadać tym islamistom, którzy odmawiają zaakceptowania idyllicznej wizji rzeczywistości Ramadana, prelegent stwierdził że „w każdej religii istnieją ludzie [którzy] uważają, że dialog jest bezużyteczny… W każdej religii istnieją ludzie, którzy nie są na to gotowi”. Następnie zasugerował: „Możesz czasami sprzeciwić się im odwołując się do tekstu”. Niestety to właśnie poprzez odwoływanie się do tekstu – tekstu Koranu – wielu islamistom udało się skutecznie rekrutować młodych muzułmanów do brutalnego dżihadu na całym świecie. Ramadan nie zaproponował żadnego rozwiązania tego problemu.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że świat miałby się lepiej, gdyby wszyscy dostosowali się do poglądów Ramadana na temat pokory, szacunku i spójności. Jednakże takie idealistyczne wypowiedzi służą jedynie zaciemnianiu prawdziwych problemów, przed którymi stoi dziś świat. Potrzeba czegoś więcej niż słowa, żeby na przykład powstrzymać prześladowania chrześcijan w świecie muzułmańskim, przemoc skierowaną przeciwko Izraelowi, czy eksport wahabickiego suprematyzmu z Arabii Saudyjskiej albo brutalność irańskiej teokracji. Ramadan wykonałby dobrą robotę, gdyby wyjaśnił, jak jego wzniosła „filozofia pluralizmu” może być sprowadzona na ziemię i wykorzystana przy rozwiązywaniu najtrudniejszych problemów społecznych.(pj)
Jonatan Gelbart
Autor jest przewodniczącym organizacji Students for an Open Society i byłym redaktorem wiadomości zagranicznych w niezależnej publikacji Stanford Review. Napisał ten artykuł dla Campus Watch, projektu Middle East Forum.
Tłumaczenie: mp
Źródło: http://www.campus-watch.org/article/id/11307