Premier Szwecji Stefan Löfven nie wyklucza użycia wojska w walce z kryminalnymi gangami na przedmieściach szwedzkich miast. W ubiegłym roku zanotowano w Szwecji 300 strzelanin, w których zginęło 40 osób.
Nie milkną echa reakcji po tym, jak lider partii SD (Szwedzcy Demokraci) Jimmie Åkesson zaproponował w tym tygodniu użycie wojska w tłumieniu zamieszek na przedmieściach, a premier Stefan Löfven opowiedział się, przynajmniej teoretycznie, za podobną strategią:
„Użycie wojska nie jest pierwszym środkiem zaradczym, na jaki bym się zdecydował, ale jestem gotów zrobić wszystko, co konieczne, żeby położyć kres zorganizowanej przestępczości”, powiedział premier w telewizji SVT po debacie liderów partii w szwedzkim Riksdagu.
Szwecja dotknięta jest narastającą falą przemocy, a strzelaniny i poczucie braku bezpieczeństwa zdominowały najnowszą debatę między liderami partii w Riksdagu. Premier Löfven zaczął od pozytywów, zaznaczając, że szwedzka gospodarka jest silna, a bezrobocie niskie, ale zaraz potem dodał:
„Ale to oczywiste, że nasze społeczeństwo zmaga się też z problemami. W zeszłym roku odnotowano 300 strzelanin, w których zginęło 40 osób. Nowy Rok też zaczął się strzelaninami. Ci przestępcy nie mają w ogóle poszanowania dla życia ludzkiego. Jestem zdecydowany odwrócić ten przerażający rozwój wypadków. Będziemy wytrwale i zdecydowanie zwalczać społeczeństwa równoległe. Dopilnujemy, żeby dochody z naszych podatków trafiały do tych, dla których są przeznaczone, a nie do przestępców”.
Na pytanie, czy nie wyklucza użycia wojska, premier odpowiedział: „Przyjrzymy się możliwościom, które mamy. Użycia wojska nie jest pierwszym rozwiązaniem, które przychodzi mi do głowy, ale musimy rozważyć wszystkie sposoby rozprawienia się z kryminalnymi gangami”.