Metropolie w zagłębiu Ruhry są uważane za ostoję przestępców należących do dużych rodzin o pochodzeniu kurdyjsko-arabskim.
W FOCUS Online Frank Richter, szef policji w Essen i Mülheim, odpowiedzialny za bezpieczeństwo 740 000 obywateli wypowiada się na temat sposobu myślenia gangsterów i strategii władzy, która ma pomóc wygrać walkę na ulicach.
FOCUS Online: Jak poważny jest problem z klanami w Essen?
Frank Richter: Po pierwsze, nasze miasto jest jednym z najbezpieczniejszych w Republice. Ale problem z klanami ogromnie wzrósł w ciągu ostatnich kilku dekad. Przez długi czas zjawisko to było całkowicie błędnie interpretowane. W tym obszarze integracja absolutnie się nie powiodła, ponieważ wielu z tych ludzi nie chce się integrować. Ci ludzie uważają państwo za zdobycz. Nie dotyczy to wszystkich, ale na pewno jakiejś ich części. Zgodnie z naszymi badaniami rodziny te mają średnio ośmioro dzieci. Wielu z nich utrzymuje się oficjalnie z zasiłku Hartz IV, co [razem] daje około 5000 euro miesięcznie. To jest ich legalne źródło utrzymania, ale nie wystarcza przestępczym rodzinom. Po prostu przegapiliśmy ten problem.
Jak scharakteryzowałby Pan typowego członka klanu?
Duże samochody, zawłaszczanie ulic, okazywanie, że inni są tam niemile widziani. Krótko mówiąc: pokazywanie swojej dominacji, połączone z przemocą. Dlatego zwiększyliśmy obecność i częściej przeprowadzamy kontrole. Aby przeciwnik zauważył, że na ulicy tylko policja rządzi, że państwo się nie wycofuje.