Prezydent Erdoğan wykorzystuje konflikt izraelsko-palestyński do tego, by przyjąć pozycję samozwańczego lidera światowej społeczności muzułmańskiej.
W weekend doszło do gwałtownych starć izraelskich służb porządkowych z protestującymi Palestyńczykami. W zamieszkach rannych zostało co najmniej 180 osób. Tłum, składający się głównie z młodych Palestyńczyków, w pobliżu meczetu Al-Aksa w Jerozolimie obrzucił kamieniami izraelskich policjantów. Zaatakowane siły porządkowe użyły armatek wodnych, granatów hukowych oraz gumowych kul. Wcześniej trzech Palestyńczyków ostrzelało posterunek izraelskiej straży granicznej na Zachodnim Brzegu Jordanu.
Tłem ostatnich protestów jest spór o ziemię we Wschodniej Jerozolimie, na której mieszkają Palestyńczycy. Do tych terenów zgłaszają roszczenia także żydowscy osadnicy. Unia Europejska, ustami Petera Stano, rzecznika komisarza ds. zagranicznych Josepa Borrella, uznała eksmisję rodzin palestyńskich z terenu Wschodniej Jerozolimy za działanie sprzeczne z humanitarnym prawem międzynarodowym.
Jednocześnie unijna dyplomacja zaapelowała do wszystkich stron konfliktu o powtrzymanie się przed stosowaniem przemocy. Wcześniej rządy Francji, Niemiec, Włoch, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii wydały wspólne oświadczenie, w którym domagają się od strony izraelskiej odstąpienia od budowy żydowskich osiedli na terenach palestyńskich.
Prezydent Turcji oskarżył Izrael o eskalację przemocy we Wschodniej Jerozolimie. W jego ocenie policja podjęła „bezlitosne i niemoralne” działania wobec muzułmanów. Erdoğan nazwał Izrael „państwem terrorystycznym”, a także wezwał wszystkie państwa muzułmańskie i społeczność międzynarodową do podjęcia skutecznych kroków przeciwko temu krajowi.
W ten sposób rząd w Ankarze kolejny raz wykorzystuje szerokie poparcie dla sprawy palestyńskiej w świecie muzułmańskim, by zaznaczyć swoje mocarstwowe ambicje, a także storpedować zbliżenie krajów arabskich z Izraelem. Erdogan konsekwentnie do wielu lat próbuje postawić się w roli obrońcy interesów muzułmańskich, osłabiając jednocześnie wpływy arabskie i zarzucając państwom arabskim zbyt daleko idącą uległość wobec Tel-Awiwu i Waszyngtonu.
Turcja otwarcie wspiera Hamas, którego nie uznaje za organizację terrorystyczną. Na terytorium tureckim oficjalnie działają biura tej palestyńskiej organizacji, Turcja dba także o interesy finansowe Hamasu, a niektórym jego przywódcom przyznała własne obywatelstwo. Izrael kilkukrotnie oskarżał Erdogana o to, że wspiera działania terrorystyczne wymierzone w Żydów.
„Okrutny Izrael, terrorystyczne państwo, bezlitośnie i niemoralnie atakuje muzułmanów w Jerozolimie” – powiedział prezydent Turcji. Ankara oficjalnie zwróciła się do ONZ, Organizacji Współpracy Islamskiej i innych organizacji międzynarodowych o podjęcie pilnych działań przeciwko państwu żydowskiemu. Przed ambasadą Izraela w Ankarze setki ludzi protestowały przeciwko działaniom sił bezpieczeństwa w Jerozolimie. Minister spraw zagranicznych Turcji Mevlut Cavusoglu podkreślił, że póki co nie ma większych szans na normalizacje relacji turecko-izraelskich, ze względu na politykę Izraela wobec Palestyńczyków.
Antyizraelska retoryka ma trafiać nie tylko do światowej społeczności muzułmańskiej, ale także do samych Turków. Erdogan, broniąc praw Palestyńczyków do Jerozolimy podkreśla, że tereny te wchodziły w skład imperium osmańskiego; w ten sposób łączy kwestie religijnej tożsamości z imperialnym ambicjami. Co istotne, działania tureckiego rządu wobec Izraela popiera większość partii opozycyjnych.
〉 Więcej o imperialnej polityce Erdogana: Tureckie szkoły będą wychwalać dżihad