Zgubna w skutkach skłonność organów państwowych Wielkiej Brytanii do „ślepoty na rasę” była jedną z przyczyn niedostrzegania zagrożenia ze strony pakistańskiego gangu gwałcicieli.
Informuje o tym opublikowany właśnie raport, zajmujący się sprawą nadużyć seksualnych wobec białych nastolatek w Rochdale i Heywood w latach 2008-2009. Raport skupia się na sześciu nieletnich ofiarach największego skandalu seksualnego ostatnich lat, stwierdzając, że do znacznej części nadużyć nie doszłoby, gdyby w odpowiednim momencie postawiono właściwe pytania.
9 maja 2012 r. sąd w Liverpoolu skazał dziewięciu azjatyckich sutenerów wywodzących się ze środowisk muzułmańskich na kary od 4 do 19 lat więzienia za dręczenie, seksualne wykorzystywanie i zmuszanie do prostytucji niepełnoletnich dziewczynek. Ofiarami padały zazwyczaj białe dziewczynki w wieku od 11 do 16 lat.
Choć nie znaleziono bezpośrednich dowodów na to, że funkcjonariusze policji i instytucji społecznych świadomie ignorowali problem ze względu na poprawność polityczną, nie ulega wątpliwości, że ich obojętność na „czynnik rasowy” doprowadziła do wielu zaniedbań. Nikt nie zadał sobie pytania, dlaczego tak często dochodziło do nawiązywania „przyjaźni” pomiędzy białymi dziewczętami z trudnych środowisk a starszymi „Azjatami” – czyli między dwiema grupami, które na co dzień nie utrzymują ze sobą bliższych kontaktów.
Raport stwierdza również, że funkcjonariusze zignorowali oczywiste sygnały, świadczące o wykorzystywaniu seksualnym, przypisując je świadomym wyborom wynikającym ze pochodzenia społecznego ofiar. Według sprawozdania Rochdale Borough Safeguarding Children Board z ub. roku, instytucje publiczne bardzo często odsyłały nieletnie z kwitkiem, uznając, że „dokonują świadomych wyborów” i „angażują się w kontakty seksualne za obopólną zgodą”.
Policja, organizacje odpowiedzialne za resocjalizację i organizacje charytatywne, zlekceważyły również poważne problemy w nauce, z którymi zmagały się dziewczęta, i nie dostrzegły ich potencjalnego wpływu na sytuację ofiar.
Z raportu, obejmującego lata 2007-2012, jasno wynika, że problemy dziewczynek powinny zostać rozpoznane w dużo wcześniejszym stadium, co pozwoliłoby zapobiec przynajmniej części nadużyć seksualnych.
Cała sprawa zapoczątkowała narodową debatę poświęconą zjawisku seksualnych „azjatyckich” ciemiężców, i doprowadziła do wniosku, że czynnik „rasowy” zlekceważono ze względów politycznych. Z drugiej strony, zastosowanie przez media i władze terminu „azjatyccy” przysporzyło mnóstwo problemów społecznościom nie zamieszanych w aferę Sikhów i Hindusów. Tego typu podejście, wyjaśniające zachowania mężczyzn jedynie na podstawie czynników kulturowych, raport określił jako „niebezpieczne” i „upraszczające”.
W opracowaniu wielokrotnie podkreśla się zastanawiającą ignorancję wobec nietypowego i w dodatku regularnego przekraczania barier pomiędzy młodymi, białymi dziewczynkami z trudnych i ubogich rodzin, a azjatyckimi mężczyznami w średnim wieku.
„Przede wszystkim, nawet w najmniej uprzedzonych środowiskach, bardzo mało prawdopodobne jest, aby funkcjonariusze instytucji publicznych nie brali pod uwagę kwestii różnic rasowych. W tym konkretnym kontekście – w przypadku seksualnych nadużyć wobec młodych dziewczyn ze strony mężczyzn wywodzących się z odmiennych grup etnicznych, w społeczeństwie, gdzie od czasu do czasu dochodzi do otwarcie rasistowskich incydentów – podejście lekceważące czynniki rasowe jest potencjalnie niebezpieczne” – czytamy w raporcie.
Jednym z najbardziej uderzających szczegółów wspomnianych z sprawozdaniu jest fakt, że w raportach szkolnych znaleziono informacje o wyjątkowo rasistowskim nastawieniu dziewczynek do „Azjatów”. Tych samych dziewczynek, które – jak się wkrótce okazało – z tymi właśnie „Azjatami” utrzymywały kontakty seksualne.
Bochun, na podst. http://www.telegraph.co.uk/news/uknews/crime/10529794/Colour-blind-social-workers-couldnt-see-glaring-racial-clues-to-Rochdale-sex-abuse.html