Wiadomość

Sahel: dżihadyści przejmują teren

Terroryści należący do JNIM, Sahel 2018
Terroryści należący do JNIM, Sahel 2018

Ugrupowania terrorystyczne i zbrojne grupy rozprzestrzeniają swoją aktywność na terenach Burkina Faso, Mali i Nigru, podczas gdy siły rządowe wycofują się do ośrodków miejskich.

Miliony osób, które porzuciły domy, ataki na siły zbrojne, kontrola prowincji, niszczenie szkół, porwania i morderstwa dziennikarzy – na Sahelu w pełnej skali rozpętało się powstanie organizacji dżihadystycznych, podobne do tego znanego z Syrii.

W ataku pod koniec kwietnia w Burkina Faso zabito 30 cywilów. W tych samych dniach porwano i zamordowano dwóch hiszpańskich dziennikarzy i irlandzkiego konserwatora. W środę 5 maja poinformowano o pojmaniu kolejnego dziennikarza, Francuza Oliviera Dubois. W opublikowanym wideo przekazał informację, że został zakładnikiem grupy związanej z Al-Kaidą.

W wyniku narastającego od lat konfliktu w Burkina Faso swoje miejsca zamieszkania opuściło ponad milion ludzi, a na Sahelu mówi się o ponad 5,4 milionach wewnętrznych uciekinierów. Zmienia się też charakter ucieczek miejscowej ludności przed dżihadystycznymi bojówkami. Wcześniej uciekali 10-20 kilometrów do najbliższego miasteczka, by wrócić później i przejąć z powrotem kontrolę nad swoją własnością i zwierzętami. Teraz uciekają do większych miast, ponieważ wojsko, które zapewniało dotychczas bezpieczeństwo, także tam się wycofało.

Ten exodus może w przyszłości skutkować i tym, że część tej fali migracyjnej dojdzie też do Europy. Już teraz UNHCR informuje, że wśród 1500 nielegalnych imigrantów, którzy schodzili ze statków ratowniczych i okrętów straży przybrzeżnej we Włoszech, większość stanowili imigranci z Sahelu, Zachodniej Afryki, Erytrei i Afryki Północnej. Jednak według ONZ jak dotąd 80% uciekinierów pozostaje w innych regionach swoich krajów.

Wycofuje się armię, ale w ślad za nią podążają nauczyciele, służba zdrowia, urzędnicy, organizacje pomocy humanitarnej i organizacje pozarządowe. Zdaniem agencji „Save Children”, przemoc w Zachodniej i Centralnej Afryce doprowadziła do zamknięcia 10 tysięcy szkół.

Rozwój społeczno – ekonomiczny na Sahelu bez zapewnienia bezpieczeństwa będzie fikcją, ale nie można ograniczać się tylko do kwestii bezpieczeństwa.

Coraz śmielej dżihadyści kontynuują wypady w kierunku państw leżących nad Zatoką Gwinejską, przed czym już wcześniej ostrzegaliśmy w publikacji dla magazynu „Układ sił”. Wybrzeże Kości Słoniowej, Benin, Togo stanowią dla nich kryjówki w bogatych w roślinność parkach, oraz trasy przemytu, który zasila działalność terrorystyczną. Dodatkowo w parkach narodowych ich łupem padają kość słoniowa, egzotyczne zwierzęta i drewno.

Grupy działające na tym obszarze związane są albo z Al-Kaidą  (Grupa Wsparcia Islamu i Muzułmanów, Ansarul Islam, Front Wyzwolenia Maciny) albo z Państwem Islamskim (Państwo Islamskie Prowincji Zachodniej Afryki ISWAP, czy Państwo Islamskie Szerszego Obszaru Sahary ISGS). Jednak wszystkie one do napędzania terroru wykorzystują waśnie plemienne, konflikty o ziemię, a przede wszystkim biedę i brak perspektyw dla młodych osób. 65% mieszkańców Burkina Faso ma poniżej 25 lat, a młodzi w perspektywie mają emigrację, dołączenie do zbrojnych grup lub poddanie się prześladowaniom.

Do ostatniej erupcji przemocy przyczynił się też kryzys polityczny w Czadzie, będącym do tej pory jednym z filarów antyterrorystycznej aktywności w regionie Sahelu i basenu jeziora Czad. Kolejna wygrana w wyborach rządzącego od 30 lat prezydenta Idrisa Deby wywołała rebelię, która w ciągu dwóch dni skończyła się śmiercią prezydenta, puczem wojskowym i ustanowieniem tymczasowym szefem państwa syna prezydenta.

Trwająca rebelia może skłonić wojskowych do mniejszej aktywności, a może i wycofania sił, które stanowią trzon misji stabilizacyjnej ONZ w Mali, co pozwoli na większą aktywność JNIM. To także zagrożenie dla Nigerii i ułatwienie działalności Państwa Islamskiego w północno-wschodniej części tego kraju. W marcu ubiegłego roku terroryści Boko Haram zabili 92 czadyjskich żołnierzy w jednym z najbardziej śmiertelnych ataków w rejonie.

ONZ ostrzega, że w sześciu krajach Sahelu (Burkina Faso, Niger, Mali, Czad, północno-wschodnia Nigeria i północny Kamerun), około 29 milionów osób potrzebuje wsparcia. Ponad półtora miliona dzieci z powodu konfliktu będzie niedożywionych, twierdzą agencje pomocowe.

Przemoc nie pochodzi tylko ze strony terrorystów, którzy od swoich liderów dostają przyzwolenie na rabunek i gwałty. Zdarza się także ze strony sił wojskowych. Również w kwestii dziennikarzy brak jest zaufania do rządzących. Nowojorski Komitet Ochrony Dziennikarzy, CJP, wezwał do śledztwa w sprawie zabitych dziennikarzy, którzy badali sprawę powstania. Nie ufa rządowi Burkina Faso, który postawił zarzuty kryminalne czołowemu dziennikarzowi śledczemu kraju, a pozwany został przez członków rządzącej partii.

Tymczasem skupiająca 50 organizacji pozarządowych, Ludowa Koalicja dla Sahelu wzywa do zmiany strategii przeciwdziałania kryzysowi. „Obecne podejście zawiodło jeżeli chodzi o zmniejszanie ataków przez tzw. ugrupowania dżihadystyczne, które podwajały się liczebnie każdego roku po 2016”, twierdzą NGO. Proponują zmianę priorytetów jeżeli chodzi o mierzenie sukcesów. Zamiast liczby „zneutralizowanych terrorystów” proponują, żeby włączyć takie dane, jak liczba ochronionych cywilów, liczba uciekinierów, którzy wrócili do swoich domów, szkół, które zostały ponownie otwarte i pól, które znów są uprawiane.

Tym oczekiwaniom sprzyjają także krytycy wsparcia, jakiego do tej pory Francja udzielała dyktatorom w regionie, w tym wspomnianemu zmarłemu prezydentowi Czadu. Uważają, że zamiast na działaniach militarnych należy skupić się na wzmacnianiu instytucji, pomocy ekonomicznej i wsparciu dla rozwoju społecznego.

Jednak nie tylko Zachód zainteresowany jest stabilizacją w rejonie. Współpraca z Czadem jest celem Egiptu, ZEA i Turcji. Kraje te jednak interesuje współpraca gospodarcza z liderami gwarantującymi stabilność i nie będą skupiały się na wspomnianym wcześniej rozwoju społeczno – instytucjonalnym.

I podczas gdy jedni obserwatorzy wieszczą, że Sahel będzie dla Francji tym, czym Afganistan dla Stanów Zjednoczonych, a operacja Bakhrane okazała się porażką, Nigeria apeluje do USA o przeniesienie AFRICOM, dowództwa ds. Afryki, z terenu Niemiec na Czarny Ląd, w nadziei, że to pomoże mieć lepszy ogląd sytuacji i wzmocni antyterrorystyczne działania.

Trudno wyobrazić sobie rozwój społeczno – ekonomiczny bez uprzedniego zapewnienia bezpieczeństwa. Między innymi dlatego wymienieni wcześniej urzędnicy, nauczyciele i personel medyczny uciekają do „baniek bezpieczeństwa”, jakimi są ośrodki miejskie.

Od 2014 roku Unia Europejska wydała ponad 8,5 miliarda euro na pomoc dla Sahelu na projekty wspierające politykę, bezpieczeństwo, rozwój i pomoc humanitarną. Niemożność powstrzymania dżihadystów i zapewnienia bezpieczeństwa na prowincji spowoduje, że pieniądze te się zmarnują. Z drugiej strony, jeżeli odpowiedź na zapędy dżihadystów będzie tylko militarna, w dłuższym okresie powody do wstępowania do zbrojnych grup będą istnieć nadal.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Jan Wójcik

Założyciel portalu euroislam.pl, członek zarządu Fundacji Instytut Spraw Europejskich, koordynator międzynarodowej inicjatywy przeciwko członkostwu Turcji w UE. Autor artykułów i publikacji naukowych na temat islamizmu, terroryzmu i stosunków międzynarodowych, komentator wydarzeń w mediach.

Inne artykuły autora:

Torysi boją się oskarżeń o islamofobię

Kto jest zawiedziony polityką imigracyjną?

Afrykański konflikt na ulicach Europy