Ugrupowania terrorystyczne i zbrojne grupy rozprzestrzeniają swoją aktywność na terenach Burkina Faso, Mali i Nigru, podczas gdy siły rządowe wycofują się do ośrodków miejskich.
Miliony osób, które porzuciły domy, ataki na siły zbrojne, kontrola prowincji, niszczenie szkół, porwania i morderstwa dziennikarzy – na Sahelu w pełnej skali rozpętało się powstanie organizacji dżihadystycznych, podobne do tego znanego z Syrii.
W ataku pod koniec kwietnia w Burkina Faso zabito 30 cywilów. W tych samych dniach porwano i zamordowano dwóch hiszpańskich dziennikarzy i irlandzkiego konserwatora. W środę 5 maja poinformowano o pojmaniu kolejnego dziennikarza, Francuza Oliviera Dubois. W opublikowanym wideo przekazał informację, że został zakładnikiem grupy związanej z Al-Kaidą.
W wyniku narastającego od lat konfliktu w Burkina Faso swoje miejsca zamieszkania opuściło ponad milion ludzi, a na Sahelu mówi się o ponad 5,4 milionach wewnętrznych uciekinierów. Zmienia się też charakter ucieczek miejscowej ludności przed dżihadystycznymi bojówkami. Wcześniej uciekali 10-20 kilometrów do najbliższego miasteczka, by wrócić później i przejąć z powrotem kontrolę nad swoją własnością i zwierzętami. Teraz uciekają do większych miast, ponieważ wojsko, które zapewniało dotychczas bezpieczeństwo, także tam się wycofało.
Ten exodus może w przyszłości skutkować i tym, że część tej fali migracyjnej dojdzie też do Europy. Już teraz UNHCR informuje, że wśród 1500 nielegalnych imigrantów, którzy schodzili ze statków ratowniczych i okrętów straży przybrzeżnej we Włoszech, większość stanowili imigranci z Sahelu, Zachodniej Afryki, Erytrei i Afryki Północnej. Jednak według ONZ jak dotąd 80% uciekinierów pozostaje w innych regionach swoich krajów.
Wycofuje się armię, ale w ślad za nią podążają nauczyciele, służba zdrowia, urzędnicy, organizacje pomocy humanitarnej i organizacje pozarządowe. Zdaniem agencji „Save Children”, przemoc w Zachodniej i Centralnej Afryce doprowadziła do zamknięcia 10 tysięcy szkół.
Rozwój społeczno – ekonomiczny na Sahelu bez zapewnienia bezpieczeństwa będzie fikcją, ale nie można ograniczać się tylko do kwestii bezpieczeństwa.
Coraz śmielej dżihadyści kontynuują wypady w kierunku państw leżących nad Zatoką Gwinejską, przed czym już wcześniej ostrzegaliśmy w publikacji dla magazynu „Układ sił”. Wybrzeże Kości Słoniowej, Benin, Togo stanowią dla nich kryjówki w bogatych w roślinność parkach, oraz trasy przemytu, który zasila działalność terrorystyczną. Dodatkowo w parkach narodowych ich łupem padają kość słoniowa, egzotyczne zwierzęta i drewno.
Grupy działające na tym obszarze związane są albo z Al-Kaidą (Grupa Wsparcia Islamu i Muzułmanów, Ansarul Islam, Front Wyzwolenia Maciny) albo z Państwem Islamskim (Państwo Islamskie Prowincji Zachodniej Afryki ISWAP, czy Państwo Islamskie Szerszego Obszaru Sahary ISGS). Jednak wszystkie one do napędzania terroru wykorzystują waśnie plemienne, konflikty o ziemię, a przede wszystkim biedę i brak perspektyw dla młodych osób. 65% mieszkańców Burkina Faso ma poniżej 25 lat, a młodzi w perspektywie mają emigrację, dołączenie do zbrojnych grup lub poddanie się prześladowaniom.
Do ostatniej erupcji przemocy przyczynił się też kryzys polityczny w Czadzie, będącym do tej pory jednym z filarów antyterrorystycznej aktywności w regionie Sahelu i basenu jeziora Czad. Kolejna wygrana w wyborach rządzącego od 30 lat prezydenta Idrisa Deby wywołała rebelię, która w ciągu dwóch dni skończyła się śmiercią prezydenta, puczem wojskowym i ustanowieniem tymczasowym szefem państwa syna prezydenta.
Trwająca rebelia może skłonić wojskowych do mniejszej aktywności, a może i wycofania sił, które stanowią trzon misji stabilizacyjnej ONZ w Mali, co pozwoli na większą aktywność JNIM. To także zagrożenie dla Nigerii i ułatwienie działalności Państwa Islamskiego w północno-wschodniej części tego kraju. W marcu ubiegłego roku terroryści Boko Haram zabili 92 czadyjskich żołnierzy w jednym z najbardziej śmiertelnych ataków w rejonie.
ONZ ostrzega, że w sześciu krajach Sahelu (Burkina Faso, Niger, Mali, Czad, północno-wschodnia Nigeria i północny Kamerun), około 29 milionów osób potrzebuje wsparcia. Ponad półtora miliona dzieci z powodu konfliktu będzie niedożywionych, twierdzą agencje pomocowe.
Przemoc nie pochodzi tylko ze strony terrorystów, którzy od swoich liderów dostają przyzwolenie na rabunek i gwałty. Zdarza się także ze strony sił wojskowych. Również w kwestii dziennikarzy brak jest zaufania do rządzących. Nowojorski Komitet Ochrony Dziennikarzy, CJP, wezwał do śledztwa w sprawie zabitych dziennikarzy, którzy badali sprawę powstania. Nie ufa rządowi Burkina Faso, który postawił zarzuty kryminalne czołowemu dziennikarzowi śledczemu kraju, a pozwany został przez członków rządzącej partii.
Tymczasem skupiająca 50 organizacji pozarządowych, Ludowa Koalicja dla Sahelu wzywa do zmiany strategii przeciwdziałania kryzysowi. „Obecne podejście zawiodło jeżeli chodzi o zmniejszanie ataków przez tzw. ugrupowania dżihadystyczne, które podwajały się liczebnie każdego roku po 2016”, twierdzą NGO. Proponują zmianę priorytetów jeżeli chodzi o mierzenie sukcesów. Zamiast liczby „zneutralizowanych terrorystów” proponują, żeby włączyć takie dane, jak liczba ochronionych cywilów, liczba uciekinierów, którzy wrócili do swoich domów, szkół, które zostały ponownie otwarte i pól, które znów są uprawiane.
Tym oczekiwaniom sprzyjają także krytycy wsparcia, jakiego do tej pory Francja udzielała dyktatorom w regionie, w tym wspomnianemu zmarłemu prezydentowi Czadu. Uważają, że zamiast na działaniach militarnych należy skupić się na wzmacnianiu instytucji, pomocy ekonomicznej i wsparciu dla rozwoju społecznego.
Jednak nie tylko Zachód zainteresowany jest stabilizacją w rejonie. Współpraca z Czadem jest celem Egiptu, ZEA i Turcji. Kraje te jednak interesuje współpraca gospodarcza z liderami gwarantującymi stabilność i nie będą skupiały się na wspomnianym wcześniej rozwoju społeczno – instytucjonalnym.
I podczas gdy jedni obserwatorzy wieszczą, że Sahel będzie dla Francji tym, czym Afganistan dla Stanów Zjednoczonych, a operacja Bakhrane okazała się porażką, Nigeria apeluje do USA o przeniesienie AFRICOM, dowództwa ds. Afryki, z terenu Niemiec na Czarny Ląd, w nadziei, że to pomoże mieć lepszy ogląd sytuacji i wzmocni antyterrorystyczne działania.
Trudno wyobrazić sobie rozwój społeczno – ekonomiczny bez uprzedniego zapewnienia bezpieczeństwa. Między innymi dlatego wymienieni wcześniej urzędnicy, nauczyciele i personel medyczny uciekają do „baniek bezpieczeństwa”, jakimi są ośrodki miejskie.
Od 2014 roku Unia Europejska wydała ponad 8,5 miliarda euro na pomoc dla Sahelu na projekty wspierające politykę, bezpieczeństwo, rozwój i pomoc humanitarną. Niemożność powstrzymania dżihadystów i zapewnienia bezpieczeństwa na prowincji spowoduje, że pieniądze te się zmarnują. Z drugiej strony, jeżeli odpowiedź na zapędy dżihadystów będzie tylko militarna, w dłuższym okresie powody do wstępowania do zbrojnych grup będą istnieć nadal.