Od czasu ustawy o ustroju sądów (Arbitration Act) z 1996 roku, ministrowie rządu brytyjskiego pozwolili sądom islamskim na rozstrzyganie w sprawach finansowych, pod warunkiem, że obie strony zgodzą się podporządkować wyrokowi. W ostatnich latach jednakże, owe sądy przekształciły się w całkiem dojrzałe sądy szariackie, mogące rozstrzygać w nowych sprawach, takich jak rozwody, prawo rodzinne i prawo religijne.
Te kompetencje wychodzą daleko poza literę i ducha oryginalnej ustawy i co prawda rozdzielają tanią sprawiedliwość, ale nie zawsze rozdzielają sprawiedliwość bezstronną.
Poprzez rozszerzenie kompetencji sądów szariackich urzędnicy rządowi przygotowali grunt pod funkcjonowanie zaburzonej społeczności, która jest kłótliwa, dyskryminuje kobiety i stopniowo ustanawia równoległy system prawny.
Podczas gdy sądy szariackie rosną w siłę i powięĸszają strefy wpływu, urzędnicy nieświadomie rzucili kości na planszę kulturowej mozaiki w nadziei, że ich inicjatywy zwiększą integrację i zmarginalizują wpływy radykalistów islamskich.
Tyle, że wszystkie fakty przeczą takiemu scenariuszowi. Wyroki sądów szariackich przyczynią się prawdopodobnie do powstania gett prawnych, podkopujących raczej, a nie poprawiających, spójność społeczną. Ministrowie są winni stopniowego upadku angielskiego systemu prawnego i postępującego prawnego wandalizmu.
Zastąpienie systemu prawa precedensowego islamskim kodeksem jest prezentem zrobionym ekstremistycznym partiom politycznym, które skorzystały na rosnącej liczbie sądów szariackich, traktując to jako dowód degradacji walki o brytyjskie prawa i wolności. Pomimo protestów wyższych urzędników rządowych przeciwko zyskiwaniu popularności przez British National Party, wszelkie tego rodzaju alarmy będą odbijać się głuchym echem, dopóki ci sami ministrowie będą propagować wizję dwóch Brytanii.
Poglądy BNP są odpychające, ale zyskiwanie przez nią elektoratu nie powinno być ostatnim dzwonkiem dla ministrów, żeby zauważyli, że nie można mówić o spójności społecznej, gdy jedna część społeczeństwa rządzi sie jednymi zasadami, a cała reszta zupełnie innymi. Pozwolenie na to, żeby różne grupy stosowały różne standardy prawne (prawo precedensowe kontra prawo oparte na kodeksie) jest gotową receptą na pretensje i podejrzliwość. Prawny dualizm uderza również w samo serce brytyjskiej cnoty fair play i zjednoczenia wszystkich brytyjskich poddanych w ramach jednego narodu.
Ministrowie, lunatykując w kierunku coraz bardziej sfragmentaryzowanych społeczności, ciągle odmawiają odpowiedzi na fundamentalne pytanie: czy muzułmanki mają te same prawa w szariacie, co w prawie angielskim prawie? Nie powinno pozwalać się ministrom na uniki w sytuacji, gdy są pytani wprost o nauki islamskie na temat roli, praw i obowiązków kobiet w społeczeństwie. Urzędnicy rządowi mogą się wykęcać od odpowiedzi, ale zasady i praktyki szariatu raczej nie posuną do przodu tak potrzebnej emancypacji brytyjskich muzułmanek.
Sądy szariackie pokazują dobitnie, w jaki sposób ministrowie coraz bardziej spychali i degradowali tysiace muzułmanek do roli obywateli drugiej kategorii, o ironio – w imię tolerancji i zrozumienia.
Odpowiedź rządowych zwolenników sądów szariackich głosi że ci, którzy decydują się na pojawienie w takim sądzie, robią to dobrowolnie, oraz – według ustawy z 1996 roku – strony mogą uzgodnić sposób, w jaki ich spory są rozwiązywane.W rzeczywistości niektóre kobiety muzułmańskie czują się zmuszone do przyjęcia orzeczenia sądu zdominowanego przez mężczyzn, z obawy przed zemstą i ostracyzmem, stosowanym czasami przez ich własne rodziny.
Kobiety przegrywają również w orzeczeniach dotyczących sporów o opiekę nad dziećmi, które często są rozstrzygane na korzyść mężczyzn. Nie jest wcale rzeczą niewyobrażalną, że w niedalekiej przyszłości ludzie innych wyznań lub ateiści, mogą w sposób udawany bądź faktyczny przechodzić na islam w nadziei uzyskania przychylności sędziów i wyroku na korzyść ojca – tak różnego od wyroku rodzinnych sądów angielskich, które często ojców dyskryminują.
Przemawiając na konferencji dotyczącej wymiaru sprawiedliwości Jack Straw (minister sprawiedliwości oświadczył:
„W angielskim prawie nie można znaleźć niczego, co uniemożliwiałoby ludziom stosowanie się do szariatu, jeśli taka jest ich wola, pod warunkiem, że nie wejdą w konflikt z prawem angielskim”.Tymczasem takie konflikty mają miejsce w całej Wielkiej Brytanii każdego tygodnia, a wraz z nimi znikają podstawowe prawa tysięcy brytyjskich muzułmanek.
Wraz z rosnącą populacją brytyjskich muzułmanów zakres kompetencji sądów szariackich będzie się zwiększał. Jest to coś, czemu ludzie wierzący w tolerancję i wzajemny szacunek powinni się sprzeciwiać. Również postępowi muzułmanie, walczący o równe prawa kobiet muzułmańskich, nie powinni pozostać obojętni.
Mark Pritchard
Autor jest konserwatywnym posłem do parlamentu brytyjskiego, członkiem komisji praw człowieka Partii Konserwatywnej.
Tłum. Nina N. Miller, źródło: shropshirestar.com