Phyllis Chesler
Najdzielniejszym ruchem oporu w naszych czasach jest ten, który nieugięcie sprzeciwia się wszystkim postaciom totalitarnego fundamentalizmu, czy podającego się za ”ruchy postępowe”, czy powołującego się na boskie nakazy.
Zwolennicy tego ruchu oporu sprzeciwiają się nietolerancji i agresji zarówno wśród mas, jak i inteligencji; historycznemu rewizjonizmowi i historycznemu analfabetyzmowi, rasizmowi – włącznie z nienawiścią do Żydów i muzułmańskimi prześladowaniami czarnych Afrykanów; apartheidowi płci i religii; współczesnemu niewolnictwu. I wreszcie, potępiamy jako autentyczną mowę nienawiści to wszystko, co zwraca się przeciw wolności słowa i prowadzi do braku samokrytycyzmu, braku naukowych dociekań i intelektualnej różnorodności.
Poza kilkoma wyjątkami zdecydowanie popieramy państwo Izrael. Choć wielu z nas jest żydami, Sikhami, hindusami, chrześcijanami i ateistami, ci, którzy są najbardziej kluczowi w tej walce, to religijni, świeccy oraz byli muzułmanie.
W swojej najnowszej książce, „The Case Against Jihad” , Farzana Hassan, kanadyjska feministka, autorka i działaczka, prezentuje argumenty, dlaczego muzułmanie są niezbędni w walce przeciwko ruchom wojującego islamizmu. Pisze ona: „Wyzwanie wobec ideologii dżihadu musi przyjść ze społeczności muzułmańskiej”.
Mówi właściwie, że ”dobrymi muzułmańskimi 'Niemcami’” (parafrazując powiedzenie o „dobrych Niemcach” z czasów nazizmu) są tylko ci, którzy powstrzymają demonicznego „Goebbelsa”, który powstał w ich imieniu, obalił wieloletnie zwyczaje ich rodziców i dziadków, zradykalizował ich dzieci, zasłonił twarze kobiet i ogłosił terrorystyczny dżihad przeciwko Zachodowi, przeciwko niewiernym i przeciwko innym muzułmanom.
Farzana Hassan jest odważną bojowniczką oporu XXI wieku. Pomaga to, że dobrze pisze i jasno myśli. Być może jednak najważniejsze jest to, że mimo znacznych przeszkód, jest wytrwała.
W „The Case Against Jihad” Hassan argumentuje, że islamskie zwyczaje, historia i przekonania zostały uprowadzone przez agresywną i zbrodniczą mniejszość. Taka krytyka może nie jest czymś nowym, ale jest najeżona niebezpieczeństwami, szczególnie dla muzułmańskiej autorki. Mimo ryzyka Hassan pisze z nadzieją na dotarcie do większej liczby umiarkowanych muzułmanów, którzy – zmuszeni do spojrzenia w twarz przejęciu ich tradycji – znajdą sposoby na zatrzymanie islamistów, być może przez uczenie ich wartości, które są radykalnie nieislamistyczne.
Hassan interpretuje lub reinterpretuje pewne wersety Koranu i twierdzi, że albo zostały one źle zrozumiane, albo wypaczone. Na przykład, jak Portia w „Kupcu weneckim”, wyjaśnia: “Koran wyraźnie podaje, że kara ma być dokładnie równa, ani mniej, ani więcej… dokładnie w taki sam sposób, w jaki została dokonana szkoda… tego w żaden sposób nie można ocenić ilościowo w skomplikowanych sytuacjach”. Gdyby społeczności muzułmańskie naprawdę zrozumiały znaczenie takich wersetów, zrozumiałyby, zdaniem autorki, że dżihadyści „gwałcą”, nie zaś „stoją na straży” zasad koranicznych i to ośmieliłoby je do oporu i zakończenia islamskiego terroryzmu.
Ach, gdyby tylko tak było.
Chociaż ja także jestem w pełni oddana idei mocy słowa pisanego, muszę – aczkolwiek niechętnie – zauważyć, że przepełnieni nienawiścią fanatycy nieczęsto angażują się w samokrytykę, ani nie czytają książek, które ogłoszą poglądy sprzeczne z ich poglądami. Nadal jednak są możliwe pewne rodzaje sensownego oporu poprzez rozum i perswazję. Apelowanie do ludzi tuż poza kręgiem radykalizmu, którzy działają jak umiarkowani apologeci tego kręgu, to jeden ze sposobów wzmocnienia ruchu oporu. Innym, chyba najważniejszym, jest kształcenie nowych pokoleń.
Nadzieją dla Hassan i innych, takich jak ona, jest to, że logika, rozum i edukacja przeważą w ostatecznym rachunku nad morderczymi, totalitarnymi wyznawcami kultu śmierci. Na długą metę – być może tak; ale tymczasem taką militarną siłę trzeba pokonać militarnie, tak jak to zrobiono u bram Wiednia w 1683 r.
Hassan jest najbardziej przekonująca, kiedy pisze o własnym życiu i o życiu muzułmańskich kobiet. W książce „Unveiled: A Canadian Muslim Woman’s Struggle Against Misogyny, Sharia, and Jihad” (2012) pokazuje, że islamskie kraje Azji Południowej, takie jak Pakistan i muzułmańskie Indie, były bardziej tolerancyjne, znacznie mniej religijne i nie żądały zakwefiania kobiet. Jej zdaniem arabskie zwyczaje i radykalne przekonania przeniknęły do Pakistanu i Afganistanu i „zarabizowały” traktowanie kobiet, niewiernych, dysydentów i apostatów.
Za starania w kwestii „propagowania tolerancyjnego nurtu w islamie i złagodzenia cierpień muzułmańskich kobiet oraz obronę oblężonych mniejszości religijnych w krajach z muzułmańską większością” Hassan jest demonizowana, szkalowana i bojkotowana.
Pisze ona: “Poza tym, że napiętnowano mnie jako apostatkę, oskarżono mnie też o zdradę, o to, że jestem częścią spisku syjonistycznego, że jestem nienawidzącą siebie muzułmanką, ‘prostytutką’ za sprzeciwianie się burce i sekutnicą, która lekceważy wszystkie cnoty oraz libertynką, która propaguje ‘niemoralne wartości świeckie’”.
Farzana Hassan, wychowana we wpływowej i wykształconej rodzinie w Pakistanie, miała niezwykłe dzieciństwo. Ona i jej siostry chodziły do katolickiej szkoły, podobnie jak wcześniej robiła to jej matka. Jej babka była protestantką z Wielkiej Brytanii, na którą nigdy nie wywierano nacisków, by nawróciła się na islam i która nosiła zachodnie ubrania aż do lat 80, gdy fala fundamentalizmu zmusiła ją do założenia „tradycyjnego salwar kamiz”. Jej rodzina obchodziła Boże Narodzenie; Hassan nie pamięta, by jakikolwiek jej krewny „modlił się regularnie” (jako muzułmanin).
Pisze o rzeczach, które uważane by były za heretyckie przez dzisiejszych islamistów, przypominając, że kiedyś sprawy wyglądały inaczej, przynajmniej dla zamożnych ludzi w Pakistanie. Co się więc zmieniło?
“Bigoteria zaczęła zapuszczać korzenie i zaczęła dominować nieugięta ortodoksja. Wtedy zaczęłam uważać, że Brytyjczycy i inni kolonialiści nie dokończyli pracy. Powinni byli pozostać dłużej, by zapewnić solidne zakotwiczenie się demokratycznych zasad i kultury tolerancji i pluralizmu na subkontynencie. Świat islamski jest obecnie naszpikowany fanatyzmem najgorszego rodzaju: tym, który zabija i terroryzuje w imię religii”.
Wśród wielu konkretnych i przerażających przykładów nienawiści do Izraela i Żydów, jaka istnieje w świecie islamskim Hassan opisuje swoje przeżycie z podróży do Syrii w 2009 r.:
“Wieczorami Judy, Kathy, Hind i ja wędrowałyśmy po targach, czyli sukach. Ale antyizraelskie nastroje były wyczuwalne na ulicach. W tym czasie toczyła się wojna między Gazą a Izraelem. Na ekranach liczby pokazywały izraelską potęgę jako rodzaj makabrycznej tablicy wyników: 13 martwych Izraelczyków kontra 313 Palestyńczyków. Natknęłyśmy się także na ludzi depczących flagę izraelską na ulicy. Innym razem widziałyśmy syryjskiego sklepikarza, którzy wyklinał izraelską armię. Na konferencji kilka kobiet oznajmiało: ‘Nie nienawidzimy Żydów. Nienawidzimy tylko syjonistów’.
Poza Hassan są także inne głosy rosnącej mniejszości muzułmanów i byłych muzułmanów. Jedni piszą krytycznie o szariacie, inni całkowicie odrzucają islam lub na nowo interpretują Koran. Jedni są religijni, inni są świeccy lub są agnostykami.
Żeby wymienić tylko kilku: w Kanadzie są Homa Arjomand, Tarek Fateh, Irshad Manji, Salim Mansur i Raheel Raza; w Ameryce Północnej: Ayaan Hirsi Ali, Zainab al-Suwaij, Nonie Darwish, Mona Eltahawy, Zuhdi Jasser, Asra Nomani, Soona Samsami, Amina Wadud i Ibn Warraq; w Europie: Fadela Amara, Henes Ayari, Seyran Ates, Zeyno Baran, Samia Labidi, Maryam Namazie, Salman Rushdie, Bassam Tibi, i tak dalej. Najbardziej zagrożeni dysydenci muzułmańscy żyją w krajach muzułmańskich; znamy wiele nazwisk wspaniałych ludzi, a kary dla nich są barbarzyńskie.
W Kanadzie Farzanę Hassan atakują islamiści i politycznie poprawne feministki, które nie zgadzają się z jej buntem przeciwko burce i jej wezwaniem do rozdziału między religią a państwem oraz głosem za koedukacyjną nauką w szkołach. Jest przeciwko karom cielesnym wymierzanym dzieciom w religijnych szkołach, jak również odrzuca podporządkowanie się Kanady islamskim mizoginistycznym zwyczajom z powodu pomylonego pojmowania „postępowości”, która selektywnie toleruje pewne rodzaje podporządkowania kobiet.
Ostatnie słowo oddaję Hassan:
“Na koniec namawiam wszystkich muzułmanów, fundamentalistów i liberałów, by długo i starannie przemyśleli te kwestie. Teraz jest czas na unikanie bigoterii i obskurantyzmu i na umożliwienie wszystkim lepszej przyszłości. Namawiam także muzułmanów, żeby przyjęli kanadyjskie wartości równości, pluralizmu i godności dla wszystkich ludzi. Muszą odrzucić antyzachodnie uczucia. Wybrali Kanadę na swój dom i są jej winni lojalność”.
Tablet, 15 października 2018
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Źródło tekstu polskiego: www.listyznaszegosadu.pl
Phyllis Chesler – Emerytowana profesor psychologii City University of New York, współzałożycielka Association for Women in Psychology oraz National Women’s Health Network.