Jan Wójcik
Polski ambasador w Wielkiej Brytanii, Witold Sobków, gościł islamskich radykałów na kolacji z okazji ramadanu.
W trakcie muzułmańskiego miesiąca postu polska ambasada w Wielkiej Brytanii współorganizowała pokaz filmu „Polscy muzułmanie: niespodziewane spotkanie”. Po pokazie ambasador RP w Wielkiej Brytanii Witold Sobków zaprosił widzów na kolację, jaką muzułmanie mają zwyczaj spożywać po całym dniu postu. (Zdjęcia z wydarzenia) Partnerem tego przedsięwzięcia była Cordoba Foundation, której głównym celem jest „promowanie dialogu i pokojowego współżycia kultur, idei i ludzi”.
Takiej opinii o gościach polskiego ambasadora nie podziela premier Wielkiej Brytanii David Cameron. W przemówieniu z 2008 roku na temat integracji muzułmanów Cameron powiedział: „Teraz okazało się, że jedna z organizacji, która otrzymała tysiące funtów, jest przykrywką Bractwa Muzułmańskiego o nazwie Cordoba Foundation. (…) Nawet najbardziej podstawowe sprawdzenie ujawni, że Cordoba Foundation ma bliskie powiązania z ludźmi o poglądach ekstremistycznych, włączając w to Azzama Tamimiego, przedstawiciela Hamasu w Wielkiej Brytanii”.
Te słowa rozczarowania padły po tym, jak część beneficjentów rządowego programu Prevent, służącego przeciwdziałaniu radykalizacji, przeznaczyła pieniądze na cele odwrotne do zakładanych. W tym przypadku Cordoba Foundation wydała je na konferencję, na którą zaprosiła przewodniczącego Hizb ut-Tahrir, Dr Abdula Wahida. Hizb ut-Tahrir (Partia Wyzwolenia) to międzynarodowa organizacja islamska, której deklarowanym celem jest utworzenie światowego kalifatu. W Niemczech, z powodu głoszenia poglądów antysemickich, działalność organizacji jest zakazana. Sam Wahid wzywał w 2010 roku do obalenia rządu w Pakistanie i wprowadzenia tam kalifatu. W Wielkiej Brytanii natomiast namawia muzułmanów do izolacji i nie brania udziału w brytyjskim systemie politycznym.
Obecny na kolacji w ambasadzie założyciel i przewodniczący Cordoba Foundation, Anas Altikriti, to także jeden z aktywniejszych działaczy Bractwa Muzułmańskiego w Wielkiej Brytanii. Przez jakiś czas przewodniczył Muslim Association of Britain, uznawanej za agendę Bractwa, a później założył oddzielną British Muslim Initiative. Wspierał partie Bractwa na Bliskim Wschodzie, jego ojciec przewodniczy Islamskiej Partii Iraku. Jednocześnie namawiał zachodnich decydentów, by finansowali i wspierali odradzanie się Bractwa Muzułmańskiego w tamtym rejonie, jako alternatywy dla Al-Kaidy.
Czy takie zaangażowanie Witolda Sobkowa w sprawy integracji muzułmańskiej w Wielkiej Brytanii jest incydentalne i bez znaczenia? W swoich wpisach na blogu Ministerstwa Spraw Zagranicznych ambasador, który zastrzega, że jedynie relacjonuje wydarzenia z Wielkiej Brytanii, zamieszcza dość jednoznaczne wypowiedzi. „Tysiące wyzwolonych muzułmanek na całym świecie coraz chętniej zakłada niqāb”, pisze na wstępie relacji z debaty na temat muzułmańskich zasłon głowy. Zamyka wpis informacją, że Amnesty International uważa za sprzeczne z europejskim ustawodawstwem dyskryminowanie muzułmanów w miejscu pracy pod pretekstem, że „symbole religijne czy kulturowe będą prowokować klientów lub współpracowników albo przeczyć neutralności firmy”. Wynika z tego, że wolne, świadome muzułmanki chcą nosić nikab, a nasze państwa powinny im to umożliwiać.
Co więcej, w trakcie dyskusji Witold Sobków stwierdził, że Arabska Wiosna przyniosła tym kobietom wyzwolenie, ponieważ chciały nosić nikab od dawna, a skorumpowani dyktatorzy im tego zabraniali.
Doniesienia z Wielkiej Brytanii po zamachu w Woolwich, kiedy brytyjskiemu żołnierzowi muzułmanie odcięli głowę, pan Sobków kończy konkluzją: „Generalnie musimy wszyscy walczyć z islamofobią”.
Nie są to na pewno błędy wynikające z niewiedzy. Jak ambasador sam przyznał w dyskusji na blogu, skończył studia nad islamem z wynikiem celującym i od razu zaznaczył, żeby nie zarzucać mu, że przeszedł indoktrynację. Dlaczego? Może dlatego, że uczelnie, które kończył – School of Oriental and African Studies i London University – dwa lata temu znalazły się w ogniu krytyki, po tym, jak ujawniono ogromne pieniądze przekazywane przez Arabię Saudyjską na wydziały islamskie tych szkół. SOAS miało otrzymać prawie milion funtów na publikację „Journal of Quranic Studies”, w którego radzie wydawniczej rozgościł się antysemita, kaznodzieja nienawiści i duchowy przywódca Bractwa Muzułmańskiego Jusuf Al-Karadawi.
Skandale nie ominęły wielu wydziałów studiów islamskich na uczelniach londyńskich i nie tylko, które łącznie otrzymały ponad 200 mln funtów, co zdaniem autorów raportu zaburzało obiektywizm uczelni.
Poglądy można mieć różne, ale przyznajmy jedno – to dość niespotykane, żeby ambasador w kraju, z którym Polska utrzymuje przyjacielskie stosunki, gościł na kolacjach osoby uznawane przez premiera tego kraju za ekstremistów.
Obserwuj autora na Twitterze @jasziek