Zachód często oskarżany jest o to, że przyjmuje podwójne standardy wobec konfliktu izraelsko-palestyńskiego, bardziej przejmując się losami Ukrainy. Jak jest naprawdę?
Krytyka wobec państw zachodnich za to, że za bardzo biorą stronę Izraela, że ich społeczeństwa mniej przejmują się losem Palestyńczyków, a bardziej Ukraińcami, czy też próby zrównania ataku Izraela na Strefę Gazy z niesprowokowanym atakiem Rosji na Ukrainę, to codzienność debaty publicznej.
I możliwe, że takiej stronniczości nie da się w pełni wyeliminować. Obraz jednak nie jest czarno-biały i równie dobrze można zarzucać częściom zachodnich społeczeństw dość wybiórcze podchodzenie do krzywd i zagrożeń doświadczanych przez Żydów.
Publicystka „US Today” Ingrid Jacques pyta chociażby, gdzie jest oburzenie ruchów feministycznych, tak głośnych w ruchu #MeToo, wobec gwałtów popełnianych przez Hamas na kobietach i dziewczętach w dniu ataku 7 października. Ugrupowania, które domagały się, żeby w sprawach o gwałt i molestowanie „wierzyć kobietom”, dzisiaj, w obliczu raportów o zbiorowych gwałtach i morderstwach,organizacje praw człowieka, profesorki, dziennikarki i kongreswomen, zdaniem Jacques, ignorują te fakty, próbują je podważać lub tworzą konteksty usprawiedliwiające te przestępstwa.
Dziennikarka krytykuje też jaskrawe ociąganie się agencji ONZ Kobiety z uznaniem działań Hamasu za zbrodnie przeciwko kobietom; potrwało to aż dwa miesiące. Dopiero w grudniu, gdy ruszyła kampania pod nazwą „MeToo#, chyba że jesteś Żydówką”, organizacja zajęła się poważniej tym tematem.
Można to także porównać do reakcji świata na zbrodnie Rosjan w Buczy, masowe gwałty i morderstwa. Wtedy nikt z liderów nie miał wątpliwości, że należy te zbrodnie potępić. Co więcej, społeczeństwa zachodnie reagowały ostro, domagając się poniesienia konsekwencji przez zbrodniarzy, a nawet odczłowieczając ich. Tego głosu ze strony Zachodu dzisiaj nie słychać
Daleko posunięta tolerancja jest widoczna także wobec gróźb czy nienawiści wyrażanych pod adresem Izraela. Wezwani przed Kongres rektorzy Harvardu, Uniwersytetu Pensylwanii oraz MIT odmówili wyraźnego i zdecydowanego potępienia ludobójczych wypowiedzi studentów, wygłaszanych na kampusach tych uczelni. Jak prześmiewczo podsumował taką postawę administracji komik Bill Maher, reakcją na użycie nieprawidłowych zaimków osobowych (tzw. misgendering) wobec Żyda byłoby natychmiastowe wydalenie „sprawcy” z uczelni.
Bill Maher on Harvard’s anti-semitism controversy:
„The presidents of Harvard, U Penn, and MIT were hauled before congress for good reason. For refusing to call the genocide of Jews on campus bullying or harrassment. Misgender a Jew? Get thrown out for that in a minute” pic.twitter.com/6JKKi8Dq1w— Eric Abbenante (@EricAbbenante) December 9, 2023
Wbrew temu co tu widzimy, jesteśmy przekonywani, że nad Żydami jest rozciągnięty jakiś szczególny parasol ochronny, który pozwala uniknąć im kary czy potępienia za swoje czyny. Tymczasem wydaje się, że rolą narracji o tej szczególnej rzekomo ochronie Żydów jest chęć wystawienia ich poza nawias społeczny i dopuszczania działań wobec nich, które normalnie spotykają się z potępieniem.
⚠️The must-see disgraceful testimony in the US Congress by the Presidents of @Harvard; @MIT; and @Penn universities regarding calls for the genocide of the Jews on American campuses 🇺🇸
Reposting it because I plan to pin it to my profile. pic.twitter.com/ZL5R3360fo
— Ron M. (@Jewtastic) December 6, 2023
Zeznanie rektorów uniwersytetów przed Kongresem
Przeczytaj także: