Pytania referendalne dotyczące imigracji nie zajmują się istotą wyzwania przed jakim stoi Polska, za to pytania o zmianę w polityce imigracyjnej jaką wprowadziło PiS nie ma i nie będzie.
Wydawałoby się, że ze względu na pytania, jakie trafiły do referendum, redakcja portalu Euroislam.pl powinna być zadowolona. W końcu połowa referendalnych tematów dotyczy imigracji, czy to w kwestii relokacji nielegalnych imigrantów, czy w sprawie obrony granicy przed jej nielegalnym przekraczaniem i prowokacjami strony białoruskiej i rosyjskiej. Niestety, znając problematykę imigracji nie można być zadowolonym z tych pytań, widać bowiem, że oscylują tylko wokół rzeczywistych problemów i służą jedynie polaryzacji wyborczej, a nie określeniu istotnych kierunków rozwoju państwa w tym zakresie.
Po pierwsze pytanie trzecie
„Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?”. Tekst pytania odwołuje się do mechanizmu relokacji narzucanego przez Unię Europejską, ale nie jest on mechanizmem przymusowym, zgodnie z moją wiedzą wynikającą z przeczytania propozycji reformy migracyjnej. Każde państwo członkowskie ma opcję udzielenia pomocy poprzez relokację innemu państwu europejskiemu dotkniętemu kryzysem migracyjnym, ale może zastąpić to wkładem finansowym czy innym materialnym, w tym pomocą wyspecjalizowanych służb. Nie ma obowiązku przyjmowania nielegalnych imigrantów. Nawet jeżeli nie bierzemy za dobrą monetę zapewnień Brukseli, że Polska ze względu na obciążenie uchodźcami z Ukrainy może w najbliższych latach być z tego zwolniona, to i tak w najbardziej niekorzystnym przypadku możemy być zobowiązani do zapłacenia 20 tys. euro za każdego nieprzyjętego w danym roku imigranta.
Całościowe kwoty mogą wydawać się ogromne i rząd RP nazywa te składki karami za niezgodzenie się na relokację. Mając jednak świadomość, jak wielka jest presja imigracyjna, jakie są koszty przyjmowania imigrantów, rozpatrywania wniosków, utrzymywania ich i kadry, oraz deportacji, to środki te nie pokrywają ich w pełni. Nie możemy nie przyjmować do wiadomości, że nielegalna imigracja będzie rosła i będzie stanowiła rosnący procent budżetów państw europejskich. Zresztą jako Stowarzyszenie Europa Przyszłości i portal Euroislam.pl pierwsi rzuciliśmy hasło „Polska pomaga tam”, co oznaczało kierowanie środków w miejsca przebywania migrantów, zamiast ich przyjmowania. Wydawało nam się to efektywniejsze, ale jednocześnie rozumieliśmy, że wydatki należy ponieść, jeżeli chce się długofalowo myśleć o bezpieczeństwie.
Wreszcie, widzimy też skutki obciążenia problemami imigracyjnymi naszych sojuszników. Niemcy wydawały ponad 20 miliardów euro rocznie z samego budżetu federalnego na problemy imigracji po roku 2015. W mojej opinii kanclerz Merkel popełniła błąd, który skutkował między innymi tym, że gdy rozpoczęła się wojna na Ukrainie, to zawartość magazynów niemieckiej armii ukazała opłakany stan. Koszty zostały alokowane w budżecie inaczej, niż na zbrojenie armii. Czy chcemy ten stan pogłębiać i czy wierzymy, że samodzielnie uporamy się z różnymi kryzysami dotykającymi okolic Unii Europejskiej?
Po drugie pytanie czwarte
„Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?”. Można częściowo uznać je za zasadne, gdy słyszy się wypowiedzi europosłanki Janiny Ochojskiej, która startowała z list Koalicji Obywatelskiej. Czy rozwiązuje ono jednak jakiś ważny problem, czy też stawia przeciwnika politycznego pod nomen omen murem, rozliczając go z wypowiedzi najbardziej skrajnych elementów?