Dowódca kurdyjskich kobiecych milicji walczących przeciwko Państwo Islamskiemu w syryjskim Kobani, Nesrin Abdullah, odwiedziła Pragę, gdzie uczestniczy w konferencji dotyczacej bezpieczeństwa.
Przedstawiamy rozmowę, przeprowadzoną przez portal Novinky.cz.
– Jak to się stało, że kobieta taka jak pani stoi na czele walki z IS?
– Studiowałam dziennikarstwo w Syrii i kontynuowałam naukę na uniwersytecie w Kairze. Byłam dziennikarką, ale nastała sytuacja, ktorej nikt nie oczekiwał: powstało Państwo Islamskie i zaczęły się te wszystkie okrucieństwa. Wtedy są trzy możliwości. Albo uciekniecie, albo was zabiją, albo wy ich musicie zabić. Dlatego zdecydowałam się walczyć z nimi tak, aby oni nie mogli zabić nas.
– Ilu żołnierzy IS padło z waszych rąk?
– Nie jest żadną tajemnicą, że naszym kobiecym oddziałom udało się zabić setki członków IS. Chcę podkreslić, że to właśnie my, kobiece oddziały, pokazałyśmy światu, że IS można pokonać. Do tej chwili mieliśmy wrażenie, że są nie do pokonania. Byli zwycięzcami w Iraku, w Syrii. No i zaatakowali nas, i wtedy pokazaliśmy światu, że nie są niepokonani. I to nie tylko męską ale również kobiecą siłą.
– W jakim stadium znajduje się teraz walka przeciwko IS?. Teraz zaangażowali się tam Rosjanie.
– Udało nam się oczyścić region kurdyjski z tak zwanych wojowników państwa islamskiego. My ich nie nazywamy wojownikami, tak jak wy tutaj w Europie. Dla nas to są kreatury. Gdyby mieli ludzkie dusze, nie zabijaliby dzieci i nie handlowali ich organami. Prawda jednak jest taka, że ciągle zdarzają się samobójcze zamachy. A jeżeli chodzi o rosyjską interwencję, to bez współpracy cywilizowanego świata IS nie będzie mozna pokonać. Samymi lotniczymi atakami już w ogóle nie. Ale każde wsparcie i pomoc jakiegokolwiek państwa są cenne.
– Dlaczego IS jest dla niektórych ludzi takie atrakcyjne? Przyłączają się do niego muzułmanie z Zachodu…
– To jest wojna religijna, a w niej wartości się nie liczą. Nie jest dziwne, że człowiek, który wyrósł w Europie, jest wykształcony i jest lekarzem albo inżynierem, opuszcza ten „luksus” i idzie walczyć. Dlaczego jest pan zdziwiony? To jest walka motywowana religijną ideologią.
– Czy IS jest zagrożeniem dla Europy i świata?
– Kiedy my Kurdowie już przed laty wskazywaliśmy na niebezieczeństwo islamizacji Bliskiego Wschodu, nikt nam nie wierzył. IS z pewnością nie zatrzyma się na Bliskim Wschodzie. Mamy informacje, że stara się przeniknąć do Europy i USA. I jest to w zgodzie z ich religijną ideologią. Konieczne jest, żeby świat wyciągnął naukę z tego, jak IS rozrastało się w Syrii i w Iraku. Wiele lat pracowali w ukryciu i Asad ich nie docenił, tak samo jak w Egipcie. Gdy tylko byli pewnie swojej siły, zaatakowali. Taka sama sytuacja będzie się powtarzać w Europie.
– Czy obawy przed falą imigracji do Europy maja uzasadneinie? Czy imigracja może sprowadzić do nas bojówkarzy IS?
– Państwom europejskim i ich organom bezpieczeństwa jest wiadome, ilu ludzi z Europy poszło walczyć w szeragach IS, ale z pewnością nie wiedzą ilu nie pojechało tam walczyć, tylko przejść szkolenie i niezauważonym wrócić do Europy. My wiemy, co dzieje się w ich obozach szkoleniowych w Syrii i Iraku, skąd członkowie IS są wysyłani do Europy. Kraje Europy nie biorą tego niebezpieczeństwa poważnie, nie doceniają tego i nie podejmują żadnych efektywnych środków bezpieczeństwa. Europa nie podejmuje skutecznych kroków w walce przeciwko IS, pomaga nam tylko lotnctwem, a to za mało.
– Co się musi stać, żeby IS zostało pokonane?
– Podstawą tego jest walka, bez walki nie odejdą. Zdecydowanie będzie trzeba oczyścić teren z użyciem jednostek operujących na lądzie. Europa powinna zacząć walczyć efektywniej niż do tej pory.
Tlumaczenie Mariusz Malinowski, na podst. www.novinky.cz