Kwestia istnienia – bądź nieistnienia – podziału islamu na „radykalny” i umiarkowany” to jeden z kluczowych tematów debaty nad funkcjonowaniem tej religii – zarówno na Zachodzie jak i w jej „ojczyznach”. Grupa przywódców muzułmańskich z Kanady wydała niedawno oświadczenie, które można by nazwać ‘bezprecedensową’ deklaracją potępiającą radykalizm wśród wyznawców islamu. Zamieszczamy informację na ten temat, ze strony kanadyjskiego radia CBC, a poniżej komentarz, napisany specjalnie dla Euroislamu przez niezależnego eksperta. Zapraszamy Czytelników do dyskusji.
Oświadczenie wydane przez Canadian Council of Imams (Kanadyjską Radę Imamów) – podpisaną przez niemal 40 wyższych muzułmańskich przywódców religijnych – zostało odczytane 13 sierpnia, podczas piątkowych modlitw, w setkach meczetów w całej Kanadzie.
Jak mówią imamowie, ta siedmioczęściowa deklaracja jest ogólnonarodową, skoordynowaną próbą potępienia radykalnych muzułamanów, myślących, że akty przemocy są usankcjonowane przez zasady ich religii. Oświadczenie mówi, że ‘najlepszym muzułmaninem’ jest ten, ‘kto unika krzywdzenia innych’, po czym stwierdza, że ‘Islam nie zezwala na zabijanie niewinnych ludzi, niezależnie od ich wiary, pochodzenia etnicznego, rasy czy narodowości’.
‘Świętość ludzkiego życia przewyższa świętość praw religijnych’, głosi oświadczenie. Werdykty islamu nie stoją w sprzeczności – i nie mogą być sprzeczne z prawami naturalnymi’
Rada Imamów stwierdza, że wydała tę jednomyślną deklarację wraz z rozpoczęciem Ramadanu, świętego miesiąca muzułmanów, aby ostatecznie wyjaśnić stanowisko kanadyjskich wyznawców islamu.
‘Mamy nadzieję, że to oświadczenie jednoznacznie, w sposób jasny i wyraźny przedstawi nasze stanowisko oraz poglądy milczącej większości kanadyjskich muzułamanów na różne tematy”, powiedział przewodniczący Rady, imam Hamid Slimi. ‘Mamy nadzieję, że oświadczenie to odbije się echem na całym świecie.’
Oświadczenie pojawiło się w czasie, gdy rosnące napięcie jest, jak mówi Rada, zauważalne przez muzułamanów w całej Połnocnej Ameryce. Rada odniosła się szczególnie do niedawnej kontrowersji dotyczącej planów budowy meczetu i centrum islamskiego zaledwie kilka przecznic od Strefy Zero w Nowym Jorku.
Islamscy przywódcy zauważyli z pewnym zaniepokojeniem, że koniec Ramadanu w tym roku nastąpi około 11 września. W Stanach Zjednoczonych kilka organizacji islamskich zaalarmowało agencje odpowiedzialne za przestrzeganie prawa o nałożeniu się tych wydarzeń i nakłoniło meczety do zrewidowania procedur bezpieczeństwa.
The Islamic Circle of North America, które organizuje Dni Rodzin Muzułmańskich w kilku miastach pod koniec Ramadanu, nie planuje żadnych wydarzeń na dzień 11 września, właśnie z powodu szczególnej natury tej rocznicy.(pj)
Tłum. BL
cbc.ca
Komentarz eksperta Euroislamu
Coś jest w stwierdzeniu, że historię tworzą zdeterminowane mniejszości, a nie milczące większości. Co z tego, że mój potencjalny sąsiad – muzułmanin – nie jest terrorystą, skoro swoim corocznym „zakatem” wspomaga jakąś muzułmańską organizację „charytatywną” (czyli taką, która wspiera konflikty zbrojne z udziałem muzułmanów)? Co z tego, jeśli nie płaci „zakatu” na taką organizację, jeśli nawet nie chodzi do meczetu, skoro nie potrafi głośno sprzeciwić się terroryzmowi? A może po prostu nie ma argumentów, bo dobrze zna swoją religię?
Oświadczenie kanadyjskich imamów powinniśmy odczytywać w co najmniej dwóch kontekstach:
1. Wznoszenie meczetu blisko Strefy Zero spotkało się z żywą negatywną reakcją społeczeństwa amerykańskiego. Nie dziwi więc, że amerykańskim braciom w Allachu pospieszyli ich sojusznicy z Kanady.
2. Komentarz trzeba odczytywać w kontekście życia i działalności proroka islamu, Mahometa, który jest niedoścignionym wzorem dla swoich wyznawców.
Mahomet, ogólnie rzecz ujmując, był przede wszystkim zręcznym politykiem: kiedy był słaby, w okresie mekkańskim, udawał pokojowo nastawionego przywódcę, wiedząc, że nie miał wówczas szans ze swoimi kurajszyckimi współplemieńcami. Ba, żeby im ułatwić przyjęcie islamu zgodził się nawet na oddawanie czci żonie Allacha – Allat i ich córkom – Manat i Uzzie. W okresie medyńskim jednak Mahomet nie był już słaby. Wówczas przy poparciu swoich współwyznawców, z którymi razem napadał na karawany, zdecydował się pokazać swoje prawdziwe oblicze. Tutaj też rozpoczyna się konflikt muzułmańsko-żydowski: Mahomet wyciął w pień żydowskie plemię Banu Qurayza, a licznych oponentów, którzy wykazywali mu plagiaty w Koranie, prześmiewali go w swojej poezji, bądź sami pretendowali do urzędu proroka w swoich plemionach, bezwzględnie likwidował. Stawia to dość oczywiste pytania o pokojowy charakter islamu.
Bardzo dobrze charakter Mahometa rozumieli także jego następcy. Po jego śmierci (której nota bene nikt się nie spodziewał) miały miejsce tzw. wojny odstępcze (hurub ar-ridda): większość plemion arabskich odeszła od islamu, który skończył się dla nich wraz ze śmiercią Mahometa. Abu Bakr, następca Mahometa, musiał użyć siły, by zjednoczyć arabskie plemiona. Pierwszy dżihad zatem muzułmanie toczyli przeciwko swoim pobratymcom. Potem był podbój Persji, Lewantu, Egiptu, Libii, Trypolitanii, Hiszpanii, Bizancjum itd. Czasy się zmieniły i środki, jakimi mogą dysponować muzułmanie też, ale nie ich cele.
Deklarację kanadyjskich imamów można też zestawić z deklaracjami Islamskiej Rady Europy, zamieszczonymi w książce „The Problems of Muslim Minorities and Their Solutions”, o społecznościach muzułmańskich w krajach niemuzułmańskich. Wedle autora, M.Ali Kettaniego, społeczeństwo obywatelskie stoi w sprzeczności z prawem muzułmańskim. Autor radzi więc, by muzułmanie tworzyli duże zbiorowiska z własnymi ośrodkami religijnymi, w których mogliby pielęgnować prawo koraniczne. Kontakty z Europejczykami mają się sprowadzać jedynie do szerzenia islamu. A szerzenie islamu to przecież nic innego jak naśladowanie życia Mahometa, który stosował taktykę szeroko rozpowszechnioną w świecie islamu – taqiyya (więcej tutaj), która polega na oszukiwaniu i okłamywaniu przeciwników w celu rozpowszechniania islamu wszelkimi sposobami.
Kiedy zatem następnym razem usłyszymy o jakiejś deklaracji przyjaźni i pokoju ze strony muzułmanów, zadajmy pytanie, jak tę przyjaźń i pokój muzułmanie realizowali przez wieki? Jak ją rozumie Koran i jego mufassirun (interpretatorzy), zwłaszcza w wersetach nawołujących do przemocy? Co na ten temat mówią hadisy, zwłaszcza te poświęcone świętej wojnie?
Pytań jest znacznie więcej.
Adel Abdul Faruq, arabista