UE 1 kwietnia rozpoczyna misję, której celem jest monitorowanie embarga na dostawy broni dla Libii. Organizacje pozarządowe krytykują Wspólnotę za walkę z przemytem ludzi, chcą, żeby unijne statki ratowały rozbitków.
„Liczba zgonów niestety wzrośnie w dłuższej perspektywie” – powiedział dziennikarzom Deutsche Welle Frederic Penard, szef operacji w SOS Mediterranee, która sama siebie określa jako „morska i humanitarna organizacja ratująca życie” na Morzu Śródziemnym i dodał, że u wybrzeży Libii prawie nie ma statków chętnych do ratowania ludzi, znajdujących się w niebezpieczeństwie.
W podobnym tonie wypowiedziała się Hassiba Hadj Sahrouai, pelniąca funkcję doradcy ds. humanitarnych Lekarzy bez Granic, zarzucając UE, że „zupełnie porzuciła” pomysł ratowania życia. Skrytykowała także współpracę Unii z libijską strażą przybrzeżną. Partnerstwo to nazwała cynicznym, biorąc pod uwagę fakt, że istnieją dowody na masowe łamanie praw człowieka przez straż przybrzeżną Libii.
Poprzednia operacja UE na Morzu Śródziemnym, European Union Naval Force Mediterranean (EU NAVFOR Med), powołana do zapobiegania przemytu ludzi do Europy, w latach 2015-2018 przyczyniła się do uratowania od 43 do 50 tysięcy osób, które próbowały przedostać się z Libii do Włoch lub na Maltę w łatwo tonących gumowych pontonach lub drewnianych łodziach. „Sophia”, popularna nazwa operacji EU NAVFOR, zawdzięcza swoją nazwę imieniu dziewczynki urodzonej na niemieckim statku, który wyłowił jej matkę.
Operacja Sophia była krytykowana przez polityków przeciwnych masowej migracji, a także brytyjski parlament za to, że wbrew deklaracjom nie przyczynia się do powstrzymania przemytu ludzi i migracji, a przeciwnie, stymuluje ją. Latem 2018 roku rząd Salviniego wymógł na UE zmianę polityki, zamykając włoskie porty dla statków wypełnionych imigrantami. Ostatecznie morski odcinek misji zawieszono, po tym jak decyzję Włochów poparły rządy w Wiedniu i Budapeszcie, a także inni partnerzy unijni. Na zmianę tej decyzji próbowała bezskutecznie wpłynąć Angela Merkel.
NGO zaangażowane w ratowanie imigrantów skrytykowały także decyzje rządów europejskich o zamknięciu granicy Unii Europejskiej w związku z epidemią koronawirusa. Choć oficjalnie prawo azylowe nie zostało zawieszone, to jednak legalny wjazd do Europy dla uchodźców stał się praktycznie niemożliwy.