Komentarz

Ofensywa talibów w Afganistanie

Wiele afgańskich dziewczyn tęskni do lat 70, czyli do czasów przed rządami ekstremistów.

Wycofanie amerykańskich wojsk z Afganistanu zachęciło talibów do rozpoczęcia wielkiej ofensywy przeciwko wojskom rządowym.

Z Afganistanu wycofały się już wszystkie wojska amerykańskie prócz jednostek chroniących ambasadę i lotnisko w Kabulu, wcześniej niż zapowiadał prezydent Biden, który podawał datę 11 września. Okazjonalne wsparcie afgańskim oddziałom zapewniają jeszcze samoloty amerykańskie z Iraku, tak jak na przedmieściach Kandaharu w środę 21 lipca.

Korzystając z wycofania Amerykanów, do ofensywy w całym kraju przystąpili talibowie, teoretycznie zaangażowani w rozmowy pokojowe z rządem w Kabulu. Jednak wyraźnie widać, że myślą nie o dzieleniu się władzą, ale o zbrojnym opanowaniu kraju. Zajęli najważniejsze przejścia graniczne z Pakistanem i Tadżykistanem, co da im ogromne dochody. Opanowali również 200 spośród 419 miast powiatowych w Afganistanie; w poprzednim tygodniu panowali nad zaledwie 80 miastami. „Strategiczna przewaga wydaje się być po stronie talibów”, powiedział Mark Milley, szef połączonego Kolegium Szefów Sztabów.

Armia afgańska musi przemyśleć swoją strategię, twierdzą amerykańscy wojskowi. Powinna skonsolidować się do obrony strategicznych obiektów, takich jak tama, zbudowana z indyjską pomocą, najważniejsze drogi i główne miasta, ściągając wojska z rozrzuconych po kraju setek posterunków.

Według generała Kennetha McKenzie, dowódcy regionu Central Command, obejmującego również Afganistan, afgańscy wojskowi są świadomi, że muszą zdecydować, czego bronić. Jest to decyzja trudna nie tyle militarnie, co politycznie, ponieważ muszą powiedzieć mniejszościom etnicznym, zamieszkującym tereny, których nie będą bronić, że zamierzają je porzucić.

〉 Pod naciskiem USA zwolniono z więzień tysiące talibów: Talibowie zwalniani z więzienia wracają do zabijania.

Czy armia afgańska, której jednostki uciekały przed talibami, a jedna trzecia samolotów jest niesprawna, będzie w stanie obronić choćby główne skupiska ludności w kraju? „Istnieje możliwość całkowitego przejęcia władzy przez talibów lub możliwość dowolnej liczby innych scenariuszy” – powiedział generał Milley na konferencji prasowej w środę, dodając: „Nie sądzę, że końcówka jest już napisana”.

Walki w Afganistanie już spowodowały porzucenie domów przez ćwierć miliona ludzi, twierdzą agencje ONZ, a będzie ich na pewno więcej.

Teraz Afganki wracają do gorszej wersji średniowiecza. Tym wykształconym i niezależnym powinniśmy zapewnić miejsce do życia w Europie.

Stany Zjednoczone zamierzają przyjąć ponad 26 tysięcy osób, które współpracowały z Amerykanami w Afganistanie i ich rodzin; z tego wnioski pierwszych 18 tysięcy są już rozpatrywane. Od roku 2014 ponad 300 tłumaczy pracujących dla Amerykanów zostało w Afganistanie zamordowanych. Również Kanada zgodziła się przyjąć nieokreśloną bliżej liczbę byłych afgańskich pracowników ambasady i innych organizacji kanadyjskich; w poprzednich latach przyjęła już 800 byłych tłumaczy wojsk kanadyjskich i ich rodzin.

O analogicznych programach ochrony współpracowników innych wojsk sojuszniczych, w tym polskich, które były w Afganistanie przez prawie 20 lat, nic nie wiadomo.

Wojna domowa, która trwać będzie w Afganistanie w najbliższych latach – o ile nie dojdzie do szybkiego opanowania Kabulu przez talibów – spowoduje masową emigrację ludności, głównie do Pakistanu, ale dziesiątki tysięcy dotrą też do Europy. Jej powodami będą nie tylko bieda i zniszczenia wojenne, ale również prześladowania mniejszości szyickiej i prześladowanie kobiet.

Komentarz redakcji Euroislam.pl:

Przez 20 lat w Afganistanie wykształciły się i podjęły pracę setki tysięcy kobiet, które talibowie prawdopodobnie ponownie zmuszą od pozostawania w domach. Słaba afgańska demokracja, wprowadzona pod parasolem zachodnich wojsk, dała im szanse i rozbudziła nadzieje na uczestniczenie w życiu publicznym, a nie tylko rodzenie kolejnych dzieci. Teraz Afganki wracają do gorszej wersji średniowiecza. Tym wykształconym i niezależnym powinniśmy zapewnić miejsce do życia w Europie.(g)

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Grzegorz Lindenberg

Socjolog, dr nauk społecznych, jeden z założycieli „Gazety Wyborczej”, twórca „Super Expressu” i dwóch firm internetowych. Pracował naukowo na Uniwersytecie Warszawskim, Uniwersytecie Harvarda i wykładał na Uniwersytecie w Bostonie. W latach '90 w zarządzie Fundacji im. Stefana Batorego. Autor m.in. „Ludzkość poprawiona. Jak najbliższe lata zmienią świat, w którym żyjemy”. (2018), "Wzbierająca fala. Europa wobec eksplozji demograficznej w Afryce" (2019).

Inne artykuły autora:

Uwolnić Iran z rąk terrorystów i morderców

Afganistan – przegrany sukces

Pakistan: rząd ustępuje islamistom