Wiadomość

Nowa ambasada Izraela w kraju arabskim

Izraelski charge d'affairs w ZEA Eitan Na'eh. Fot. Foreign and Commonwealth Office CC

W ciągu tygodnia Izrael otworzył kolejną ambasadę w kraju arabskim, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, parę tygodni po otwarciu ambasady w Bahrajnie. To efekty tak zwanych „Porozumień Abrahamowych”, do jakich doszło dzięki inicjatywie bliskowschodniej byłego prezydenta Trumpa.

W Abu Dabi, stolicy Emiratów, ambasada Izraela mieści się na razie w prowizorycznej siedzibie a na jej czele stoi charge d’affaires, Eytan Na’eh, były ambasador w Turcji. Stały ambasador ma dopiero być mianowany, być może po marcowych wyborach w Izraelu. Do stałej siedziby ambasada też ma się dopiero przeprowadzić.

W Dubaju,  jednym z emiratów ZEA, w najbliższych dniach otwarty ma być również  izraelski konsulat generalny. Natomiast w Tel Awiwie nie została jeszcze otwarta ambasada Emiratów, z powodu lockdownu wywołanego epidemią, ale to jedyna przeszkoda.

W Maroku otwarto biuro łącznikowe Izraela, co jest przygotowaniem do otwarcia ambasad po dwudziestu latach. Maroko zerwało stosunki dyplomatyczne z Izraelem w roku 2000, gdy wybuchła tak zwana „druga intifada”, czyli długotrwałe demonstracje Palestyńczyków przeciwko Izraelowi. W Maroku mieszka około 3 tysięcy Żydów, ale w Izraelu aż 700 tysięcy osób to Żydzi z Maroka lub ich potomkowie.

Chociaż relacje z Marokiem są dla Izraela ważne wizerunkowo – król Maroka Mohammed VI uznawany jest za potomka Mahometa – to gospodarczo ważniejsze są relacje z ZEA. Również dla tego kraju, który chce uniezależnić się od sprzedaży ropy naftowej, współpraca z Izraelem jest bardzo istotna.

Dlatego już w październiku, miesiąc po podpisaniu porozumienia o normalizacji stosunków, do Tel Awiwu przybyła delegacja Emiratów dla podpisania kilku porozumień gospodarczych. Było wśród nich porozumienie o zniesieniu wiz, które wejdzie w życie w lecie, oraz o ustanowieniu bezpośrednich połączeń lotniczych, aż 28 tygodniowo. Kilka dni później gospodarcza delegacja Izraela przybyła do Emiratów. Od tego czasu ponad sto tysięcy Izraelczyków odwiedziło już Emiraty, korzystając z krótkich bezpośrednich lotów  – i robiąc zakupy w wolnocłowych sklepach, z których Emiraty słyną.

W ciągu trzech miesięcy dojdzie do podpisania porozumienia o nawiązaniu stosunków dyplomatycznych między Izraelem a Sudanem, powiedział izraelski minister Eli Cohen, który złożył  w tym tygodniu  wizytę w Chartumie. Cohen był pierwszym w historii izraelskim ministrem, który odwiedził Sudan. W czasie pobytu rozmawiał na temat trzech przyszłych porozumień gospodarczych i ochrony granic Sudanu przed infiltracją islamistów. Sudan odwleka podpisanie porozumienia z Izraelem, ponieważ chce aby ceremonia miała miejsce w Waszyngtonie, co na razie nie jest możliwe z uwagi na epidemię.

Dla Sudanu wydarzenie to będzie miało znaczenie prestiżowe: przez wiele lat kraj ten znajdował się na amerykańskiej liście sponsorów terroryzmu, z której został wypisany dopiero w ubiegłym roku, po obaleniu islamistycznego dyktatora Omara al Bashira.

Bliski Wschód stał się w ciągu ostatniego półrocza znacznie stabilniejszym rejonem świata, a konflikt izraelsko-arabski praktycznie przestał istnieć. Sudan będzie szóstym krajem arabskim, który nawiąże stosunki dyplomatyczne z Izraelem, po Egipcie, Jordanii, Bahrajnie, ZEA i Maroku.

Pozostał natomiast konflikt izraelsko-palestyński. Normalizacja stosunków z państwem żydowskim nie podoba się Palestyńczykom, którzy traktują to jak „zdradę” sprawy palestyńskiej. Nawiązywanie relacji z Izraelem potępiły Iran i Turcja, która jednak sama takie relacje utrzymuje od dziesięcioleci.  Jak pisał w Euroislam.pl Piotr Ślusarczyk, „Konflikt palestyńsko – izraelski jest na rękę Turcji i Iranowi. Rządy tych krajów potrzebują bowiem zewnętrznego wroga, a na potrzeby islamskich fundamentalistów i ich sympatyków chcą uchodzić za obrońców prześladowanych muzułmanów, w tym przypadku Palestyńczyków”. (g)

Źródła: Al Monitor, geo.tv

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign