Niemcy na krawędzi

Robert Spencer

W ubiegłym tygodniu w Stuttgarcie agresywni lewacy i islamscy suprematyści grozili działaczom antydżihadowskim, unaoczniając nam dokąd podążą Niemcy, Europa, a także Ameryka, jeżeli nie zaczniemy zdecydowanie bronić naszych wolności.

W czwartek po południu miałem w Stuttgarcie wykład na zaproszenie organizacji Pax Europa, działającej na rzecz praw człowieka. Wydarzenie zostało dobrze rozreklamowane, przez co zawiązało się przymierze lewicowo-islamistycznych opryszków, które stawiło się w pełnej sile.

Przyszło około tysiąca nie stroniących od przemocy, skrajnie lewicowych członków Antify oraz około 500 policjantów z prewencji. „Antifa” jest skrótem od „Anty-faszyzm”, jeśli jednak ktoś demonstrował w ten dzień faszystowskie zachowania, to właśnie „antyfaszyści”, którzy robili co w ich mocy, żeby zakłócić konferencję Pax Europa. Zastraszali ludzi, wszczynali bójki, walili w bębny, gwizdali, wykrzykiwali lewackie i komunistyczne hasła. Podszedł do mnie jeden z młodzieńców z Antify i pod nosem niemieckich policjantów powiedział „Masz szczęście, że jest tu dzisiaj tylu policjantów”. Nie był to jednak wcale wyraz solidarności.

Pax Europa zorganizowała wydarzenie z udziałem chrześcijańskich grup muzycznych z Bliskiego Wschodu, aktywisty koptyjskiego i innych, żeby pokazać miałkość islamistycznej argumentacji, stawiającej muzułmanów w roli ofiar, a antydżihadystów nazywającej rasistami. Policja nakazała Pax Europie skrócić program. Każdy miał jedynie 10 minut na wystąpienie. W obliczu spodziewanego zagrożenia demonstracją, wielu uczestników w ogóle nie przyjechało. Aktywiści z Antify atakowali organizatorów. Widziałem jak kilka osób musiało uciekać przed wściekłymi grupkami lewackimi. Co najmniej jedna osoba trafiła do szpitala.

Robert Spencer przemawia w Stuttgarcie

Policja dwukrotnie wzywała przez megafon demonstrantów, żeby się rozeszli, jako że Pax Europa zalegalizowała swoje zgromadzenie zgodnie z prawem. Ludzie z Antify zareagowali parciem naprzód, skandując hasła, waląc w bębny i wymachując tradycyjnym lewackim kiczem – Che Guevarą, sierpem i młotem, palestyńską flagą, transparentami przeciwko islamofobii itd. Policja zmusiła ich, żeby się odrobinę wycofali, ale nie kazała już im się rozchodzić. Impreza Pax Europa mogła się rozpocząć.

Panował straszny hałas. Mieliśmy nagłośnienie, które pozwalało głosowi dotrzeć do sporej grupy ludzi stojących za demonstrantami, jednak opryszki z Antify robili co mogli, żeby nas zagłuszyć: walili głośniej w bębny, dęli w wuwuzele, gwizdali i oczywiście wrzeszczeli. Zaczęli też ciskać przedmiotami: butelkami, kulami lodu, ekskrementami i tak dalej. Jedna z butelek o włos minęła głowę koptyjskiego aktywisty i roztrzaskała się na scenie. Wielu z mówców trafiono jajkami. Całą scenę pokryło rzucane przez lewaków plugastwo.

Przypominało to patrzenie w otchłań piekielną. Oto mieliśmy przed sobą młodych ludzi oddanych swojej sprawie, wierzących że jest nią sprawiedliwość i wolność, i jednocześnie będącyc pożytecznymi idiotami, ochoczo służącymi najbardziej nietolerancyjnej ideologii świata. Więc kiedy przyszła moja kolej na wystąpienie, zwróciłem się do nich i powiedziałem, co o nich myślę. Powiedziałem, że nie spodoba im się to, co się z nimi stanie, jeśli ich przyjaciele przejmą władzę, wtedy będzie już jednak za późno.

Koszmar trwał nadal. Antifowcy spalili ciężarówkę należącą do firmy, która zbudowała scenę na czwartkowy wiec Pax Europy. W piątek wieczorem odkryli, w którym hotelu miał nocować odważny antydżihadystyczny polityk René Stadtkewitz, który przyjechał do Stuttgartu, żeby ogłosić że zakłada lokalny oddział swojej Partii Wolności. Powybijali okna w hotelu i nabazgrali groźby na ścianach. Wczoraj przemawiałem też na innym spotkaniu Pax Europy w Stuttgarcie. Zbiry z Antify znalazły to miejsce, otoczyły je i wdarły się do środka. Aresztowano 36 z nich.

Dla Europy nie jest jednak jeszcze za późno. Na wiecu Partii Wolności René Stadtkewitza przekonałem się, że agresywne próby zastraszenia nas sprawiły, iż ludzie stali się jeszcze bardziej zdeterminowani. Są świadomi, że wolność jest dziś w Niemczech na skraju przepaści, tak samo jak w Europie i USA. Gotowi są stanąć w jej obronie.

To ogromna nadzieja. W sobotę rano miałem zaszczyt spotkać się z Susane Zeller-Hirzel, jedną z ostatnich żyjących członkiń Białej Róży, pokojowego ruchu oporu przeciwko władzy Hitlera, działającego Niemczech w 1942 i 1943 roku. Omówiliśmy wiele podobieństw między czasem nazizmu w Niemczech i nadchodzącą dominacją islamu dziś. Jak przekonaliśmy się w czwartek, naziści i islamiści mają wyraźnie podobne upodobanie do uciszania przeciwników siłą, skoro nie potrafią wygrać bitwy na rzeczowe argumenty.

Najwyższy czas, żeby Biała Róża znów zakwitła w Niemczech.(pj)

Tłum GeKo
http://www.humanevents.com/article.php?id=43957

—————————————————————————————————————————————————-

W dziale Wideo zamieściliśmy film z tego wydarzenia

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign