Wiadomość

Niemcy: islamiści dopuszczeni do szkół

Armin Laschet
Armin Laschet, premier Nadrenii Północnej Westfalii, kandydat CDU na stanowisko kanclerza Niemiec. Źródło: wikipedia.

Rząd Nadrenii Północnej-Westfalii ponownie nawiązuje współpracę z DITIB. Organizacją, która promuje islamizm połączony z tureckim nacjonalizmem.

Popularny polityk Partii Zielonych Cem Özdemir skrytykował planowane wznowienie współpracy między władzami Nadrenii Północnej-Westfalii a organizacją DITIB w zakresie programu nauczania religii islamskiej w szkole. „Mógłbym wybuchnąć wściekłością. Nie rozumiem tej naiwności” – powiedział Özdemir gazecie „Welt am Sonntag”.

DITIB, Turecko-Islamska Unia Instytucji Religijnych, to część hierarchicznej organizacji, która podlega Diyanetowi, tureckim władzom religijnym w Ankarze. „Swoje instrukcje dostaje od tureckiego prezydenta. Władze landu Nadrenia Północna-Westfalia i tamtejsza CDU zadbały o to, by Erdogan miał dostęp do niemieckich szkół. To jest nie do pomyślenia” – ocenił Özdemir. Jak dodał, Nadrenia Północna-Westfalia zdradza właśnie te islamskie grupy, „które są wierne konstytucji i zasadom naszego otwartego społeczeństwa”.

W ubiegłym tygodniu minister edukacji Nadrenii Północnej-Westfalii z ramienia FDP, Yvonne Gebauer, ogłosiła, że DITIB, jako największa organizacja islamska, będzie członkiem nowej komisji, w której sześć stowarzyszeń islamskich będzie decydować o kształcie nauczania religii islamskiej w szkołach. W poprzednich latach władze Nadrenii zawiesiły współpracę z Turecką Unią Islamską ze względu na jej bliskie związki z Ankarą. Teraz DITIB ma mieć wpływ na zatwierdzanie podręczników do nauki islamu oraz podstawy programowe nauczania tego przedmiotu.

Özdemir podkreślił w wywiadzie dla „Welt am Sonntag”, że muzułmanie mają pełne prawo do wyrażania swoich potrzeb religijnych. Stowarzyszenia islamskie nie spełniały jednak wymogów stawianych przez demokratyczne i tolerancyjne społeczeństwo. „Nie chcemy papug, które realizują cele Ankary czy Teheranu. Potrzebujemy reprezentacji muzułmanów żyjących w Niemczech zgodnie z Konstytucją” – stwierdził.

Jest to kolejny krytyczny głos pod adresem władz landu w kontekście współpracy z DITIB. Specjaliści od islamizmu, a nawet partyjni koledzy premiera Nadrenii Armina Lascheta przyznają, że decyzja ta jest niezrozumiała, a nawet szkodliwa. O tym, że temat ten jest niewygodny dla polityka świadczy fakt, że rzecznik prasowy Lascheta nie dopuścił na konferencji prasowej pytań o wpływy islamistów z DITIB na szkoły, nie odpowiedział także na pisemne zapytania dziennikarzy w tej sprawie. Popularna niemiecka bulwarówka „Bild” pisała w tym kontekście o skandalu.

Parę miesięcy temu wybuchł kolejny skandal związany z aktywnością DITIB, które zaprosiło na wykłady do Niemiec Ahmeta Şimşirgil, historyka promującego antysemityzm, teorie spiskowe oraz konserwatywny porządek społeczny w duchu islamskim. Pod naciskiem mediów spotkanie zostało odwołane.

Podczas ostatniego starcia Izraela z Hamasem wielu prominentnych działaczy DITIB podkreślało swoją niechęć do Izraela i antysemickie postawy. „Każdy, kto poważnie myśli o ochronie Izraela jako części niemieckiej racji stanu, nie powinien zawierać żadnych traktatów z tymi, którzy kwestionują prawo Izraela do istnienia i angażują się w najbardziej zaciekłe antysemickie ataki słowne” – argumentuje Christoph de Vries, ekspert CDS ds. polityki wewnętrznej i dodaje, że nie wolno dopuścić do tego, żeby „takie myślenie było propagowane z oficjalnym błogosławieństwem w niemieckich szkołach, gdyż promuje ono religijnie motywowany antysemityzm”.

DITIB to wpływowa i największa organizacja muzułmańska w Niemczech. Została założona w 1984 roku, jest silnie powiązana z tureckim ministerstwem ds. religii. Jej główną siedzibą jest Kolonia. Finansuje ponad 900 meczetów w całych Niemczech.

Decyzja rządu Nadrenii w sprawie DITIB ma swoje polityczne tło. We wrześniu tego roku Niemcy wybiorą posłów do Bundestagu. Kandydatem rządzącej CDU na stanowisko kanclerza jest właśnie Armin Laschet. Niewykluczone, że jego ukłon w stronę Turecko – Islamskiej Unii Instytucji Religijnych jest w istocie gestem wobec muzułmańskich wyborców.

Komentarz:

Warto zauważyć, że działania chadeków z Nadrenii stoją w całkowitej sprzeczności z celami, deklarowanymi przez posłów CDU i CSU do Bundestagu – zwalczania politycznego islamu, o czym piszemy obok (Niemiecka chadecja chce walki z islamizmem). Jeden z punktów tego programu mówi o zakończeniu współpracy państwa z jakimikolwiek organizacjami islamistycznymi i traktowania ich z tym samym dystansem, z jakim traktuje się skrajną prawicę i lewicę. Jeżeli rozpatrywać to wszystko w kategoriach jakiejś gry politycznej, to jest to gra tyleż niezrozumiała, co dość schizofreniczna.(pj)

〉 O sprzeciwie liberalnych muzułmanów wobec DITIB: Nie będę listkiem figowym dla politycznego islamu

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Piotr S. Ślusarczyk

Doktorant UKSW, badacz islamu politycznego, doktor polonistyki UW; współprowadzący portal Euroislam.pl; dziennikarz telewizyjny i radiowy.

Inne artykuły autora:

Widmo terroryzmu wisi nad olimpiadą

Francja: „islamizacja” czy „islamofobia” ?

Niemcy: narasta zagrożenie islamskim terroryzmem