Piotr Ślusarczyk
W sierpniu dziennikarka TVP Kamila Kuzar informowała o sprawie rodziny Reków, bohaterów ukraińskiego Majdanu, którzy wraz córką znaleźli się w Warszawie. Ich córka uczęszczała do szkoły wielokulturowej na Bednarskiej. Nawiązała tam bliskie kontakty z młodzieżą czeczeńską. W końcu, jeszcze jako niepełnoletnia, przyjęła islam.
Rodzice jako miejsce konwersji wskazują meczet na Ochocie. Od momentu zmiany wyznania przez córkę zaczęły się poważne problemy. Obecnie odmawia kontaktu z rodzicami i przebywa w pogotowiu opiekuńczym.
Po emisji materiału do Oksany i Wiktora Reki odezwali się zarówno Czeczeni, jak i polskie muzułmanki. Ich imion i nazwisk nie ujawniam. Ton korespondencji był zróżnicowany, przewijały się w niej jednak podobne prośby. Pierwsza z nich dotyczyła tego, żeby rodzice nie informowali o sprawie mediów. Niektórzy zarzucali im nawet, że dzieląc się z opinią publiczną przeżytym dramatem „robią sobie PR”. Druga na pierwszy rzut oka brzmiała jak propozycja wsparcia. „Chcemy pomóc” – takie deklaracje pojawiły się ze strony muzułmanów. Na czym jednak ta pomoc miałaby polegać? Otóż rodzice powinni udać się do… meczetu.
I to właśnie w tej korespondencji niepokoi najbardziej. W Polsce właściwą instytucją do rozwiązywania problemów rodzinnych jest albo sąd rodzinny, albo służby społeczne, albo mediator. Mediacja osoby trzeciej może być pomocna w takiej sytuacji, ale imam w tej sprawie jest nie tylko stroną zainteresowaną, lecz także nie ma kompetencji, ani autorytetu pozwalającego problem rozwiązać.
Propozycje te świadczą także, że część społeczności muzułmańskiej nad Wisłą izoluje się od struktur państwa – ma je zastapić meczet. Jest to w pełni zgodne z funkcją, jaki pełni on w tradycyjnej społeczności muzułmańskiej – umma stanowi wspólnotę, zaś meczet staje się centrum nie tylko życia religijnego, ale i społecznego. Imam jest nie tylko autorytetem religijnym, ale jeżeli posiada autorytet biegłego w prawie islamskim, pełni też rolę sędziego i rozjemcy. Jednym słowem, prośby (i groźby) muzułmanów dają się sprowadzić do jednego komunikatu: „proszę problemy związane ze środowiskiem muzułmańskim załatwiać w meczcie, nie szukać pomocy w instytucjach państwa”.