Wiadomość

Młodzi Irańczycy nie ustają w protestach

Iranka zrywa hidżab w ramach akcji "My stealthy freedom" (https://twitter.com/mystealthyorg)

Protesty przeciwko rządom religijnym rozprzestrzeniły się jak nigdy dotąd wśród nowego pokolenia irańskich kobiet i dziewcząt, których rodzice i dziadkowie próbowali bezskutecznie zmienić system od wewnątrz.

W materiałach wideo publikowanych na portalach społecznościowych młodzi Irańczycy tłumaczą, dlaczego ryzykują życie, by przeciwstawić się władzy.

„Duchowni, spadajcie” – hasło to powtarzają młode Iranki. Media społecznościowe pełne są filmów, na których zdejmują ze ścian zdjęcie Najwyższego Przywódcy ajatollaha  Chamaneiego, drą je, a następnie palą.

„Jeśli się nie zjednoczymy, jedne po drugiej staniemy podzielimy los Mahsy Amini” – to kolejne hasło, nawiązujące do losu młodej Kurdyjki, która zmarła w policyjnym areszcie po tym, jak rzekomo nosiła chustę w „niewłaściwy sposób”.

Pomimo gwałtownej reakcji władz, protesty sprowokowane jej śmiercią nie słabną. 22-letnia tiktokerka Hadis Najafi zarejestrowała na swoim telefonie protest. „Mam nadzieję, że za kilka lat, gdy spojrzę wstecz, będę szczęśliwa, że wszystko zmieniło się na lepsze” – mówi na nagraniu. Relacja ta okazała się ostatnia. Dziewczyna godzinę później została zastrzelona przez irańskich funkcjonariuszy. W wideo opublikowanym w mediach społecznościowych jej matka powiedziała, że młoda kobieta miała rany postrzałowe serca, brzucha i szyi. „Wróciła do domu z pracy i powiedziała, że jest głodna, ale zanim zjadła, wyszła protestować dla Mahsy Amini” – powiedziała jej matka.

Obrońcy praw człowieka mówią, że dziesiątki młodych ludzi, w tym dzieci, zostało zabitych przez funkcjonariuszy. Wielu innych młodych ludzi zostało aresztowanych. Irańskie pokolenie Z płaci najwyższą cenę – cenę życia.

Hosein Ghazian, irański socjolog, mówi, że dostęp do mediów społecznościowych jest czynnikiem wpływającym na protesty. „To pokolenie jest bardziej nowoczesne i świadome świata, w którym żyje – wyjaśnia. – Zdali sobie sprawę z tego, że życie można przeżyć inaczej. Nie widzą perspektyw na lepszą przyszłość w kraju rządzonym przez ten reżim i to dodaje im odwagi”.

Sarina Esmailzadeh, 16-letnia wideoblogerka, podsumowała tę nieustraszoną postawę. „Nie jesteśmy jak poprzednie pokolenie 20 lat temu, które nie wiedziało, jak wygląda życie poza Iranem” – mówiła w filmie na swoim kanale na YouTube. „Zadajemy sobie pytanie, dlaczego nie bawimy się tak, jak młodzi ludzie w Nowym Jorku i Los Angeles?”. Te młode kobiety są gotowe zaryzykować wszystko, aby móc godnie żyć.

Także Sarina wyszła na protest i zmarła od silnych ciosów w głowę (podaje Amnesty International). Teheran temu zaprzecza i twierdzi, że dziewczyna odebrała sobie życie skacząc z budynku. Jej rodzina jest pod presją, by zaakceptować państwową narrację i nie rozmawia z mediami. W jednym z filmików Sarina śpiewa piosenkę „Take me to the church”. Utwór ten powszechnie odczytywany jest jako aluzja skierowana przeciwko teokratycznym rządom.

Dla Azadeh Pourzand, badaczki praw człowieka, protesty stanowią głęboki moment zmiany. Jest poruszona jasnością żądań młodych kobiet: „Mówią od serca, używając prostych słów. Są o wiele bardziej skuteczne niż starsze pokolenia w przekazywaniu światu swoich żądań i oczekiwań”. To młode pokolenie ma świadomość tego, że ich rodzice i dziadkowie, starając się zmienić system islamski od wewnątrz, ponieśli porażkę. „Chcą życia, w którym nie muszą się bać”.

Protesty mają dla ekspertki wymiar osobisty. Jej matka, Mehrangiz Kar, była jedną z czołowych irańskich prawniczek zajmujących się prawami człowieka. W związku ze swoją działalnością musiała uciekać z kraju. Kobieta była zachwycona tym, że studenci uniwersytetu nie zgodzili się na segregację płci w uniwersyteckiej stołówce. W geście protestu studenci zabrali obiady i spożyli je siedząc wszyscy razem na ziemi na zewnątrz.

W kraju obowiązują surowe ograniczenia dla niezależnych i zagranicznych mediów. Nick Robinson z programu BBC Today przeprowadził mimo trudności wywiad z Irańczykiem, który protestował na ulicach Teheranu. Oto jego relacja:

„Atmosfera jest dość napięta, a jednocześnie ekscytująca. Ludzie są tym razem pełni nadziei i wierzą, że prawdziwa zmiana wkrótce nastąpi. Nie sądzę, aby tym razem byli skłonni się poddać. Teraz widzimy na ulicy kobiety, które nie noszą hidżabu. Ludzie są temu dość przychylni. Kierowcy, by wyrazić swoje poparcie, trąbią, gdy tylko widzą, że kobieta nie jest zakryta. Zazwyczaj protesty zaczynają się wieczorem. Odbywają się w różnych punktach miasta, więc ludzie nie gromadzą się w jednym konkretnym miejscu. Jeśli wyjdziesz na zewnątrz, możesz usłyszeć trąbienie samochodów. W niektórych częściach miasta ludzie wychodzą na ulicę, zaś inni, którzy nie chcą opuszczać swoich domów, wykrzykują przez okna hasła typu „precz z dyktatorem”. Wszędzie, prawie każdej nocy, słychać jakieś protesty. Protestują nie tylko duże miasta, ale także mniejsze miejscowości.

Protestujący wiedzą, że jeśli wyjdziesz protestować, możesz już nigdy nie wrócić. Możesz zostać aresztowany, zatrzymany na dni, miesiące, a nawet lata. Policjanci mogą cię też zabić. Do tej pory miałem szczęście. Byłem bity pałką, byłem kopany, ale inni byli traktowani gorzej. Sytuacja jest dość stresująca, ale i dająca nadzieję. Jest stresująca, ponieważ nigdy nie wiesz, czy osoba stojąca obok ciebie nie jest członkiem sił bezpieczeństwa. Nadzieję zaś daje to, że twój głos jest w końcu słyszany, także na arenie międzynarodowej. Dzieje się tak pomimo blokady informacyjnej narzuconej przez rząd.

Teraz świat wie, że chcemy normalnego życia, swobód obywatelskich, sprawiedliwości, odpowiedzialności, wolnych wyborów i zgromadzeń, wolnej prasy. Chcemy dostępu do naszych podstawowych praw człowieka i demokratycznego wyboru władz”.

Ostatnie doniesienia prasowe mówią, że w protestach od 17 września zginęły co 233 osoby. Pojawiły się też informację o ogromnym pożarze teherańskiego więzienia, w którym przetrzymywani są więźniowie polityczni i działacze antyrządowi.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Piotr S. Ślusarczyk

Doktorant UKSW, badacz islamu politycznego, doktor polonistyki UW; współprowadzący portal Euroislam.pl; dziennikarz telewizyjny i radiowy.

Inne artykuły autora:

Austria: promocja salafizmu na wiedeńskiej uczelni

Islamski radykalizm we Francji ma się dobrze

Wojna Izraela z Hamasem: błędy, groźby i antyizraelskie nastroje