Hosein Ghazian, irański socjolog, mówi, że dostęp do mediów społecznościowych jest czynnikiem wpływającym na protesty. „To pokolenie jest bardziej nowoczesne i świadome świata, w którym żyje – wyjaśnia. – Zdali sobie sprawę z tego, że życie można przeżyć inaczej. Nie widzą perspektyw na lepszą przyszłość w kraju rządzonym przez ten reżim i to dodaje im odwagi”.
Sarina Esmailzadeh, 16-letnia wideoblogerka, podsumowała tę nieustraszoną postawę. „Nie jesteśmy jak poprzednie pokolenie 20 lat temu, które nie wiedziało, jak wygląda życie poza Iranem” – mówiła w filmie na swoim kanale na YouTube. „Zadajemy sobie pytanie, dlaczego nie bawimy się tak, jak młodzi ludzie w Nowym Jorku i Los Angeles?”. Te młode kobiety są gotowe zaryzykować wszystko, aby móc godnie żyć.
Także Sarina wyszła na protest i zmarła od silnych ciosów w głowę (podaje Amnesty International). Teheran temu zaprzecza i twierdzi, że dziewczyna odebrała sobie życie skacząc z budynku. Jej rodzina jest pod presją, by zaakceptować państwową narrację i nie rozmawia z mediami. W jednym z filmików Sarina śpiewa piosenkę „Take me to the church”. Utwór ten powszechnie odczytywany jest jako aluzja skierowana przeciwko teokratycznym rządom.
Dla Azadeh Pourzand, badaczki praw człowieka, protesty stanowią głęboki moment zmiany. Jest poruszona jasnością żądań młodych kobiet: „Mówią od serca, używając prostych słów. Są o wiele bardziej skuteczne niż starsze pokolenia w przekazywaniu światu swoich żądań i oczekiwań”. To młode pokolenie ma świadomość tego, że ich rodzice i dziadkowie, starając się zmienić system islamski od wewnątrz, ponieśli porażkę. „Chcą życia, w którym nie muszą się bać”.
Protesty mają dla ekspertki wymiar osobisty. Jej matka, Mehrangiz Kar, była jedną z czołowych irańskich prawniczek zajmujących się prawami człowieka. W związku ze swoją działalnością musiała uciekać z kraju. Kobieta była zachwycona tym, że studenci uniwersytetu nie zgodzili się na segregację płci w uniwersyteckiej stołówce. W geście protestu studenci zabrali obiady i spożyli je siedząc wszyscy razem na ziemi na zewnątrz.
W kraju obowiązują surowe ograniczenia dla niezależnych i zagranicznych mediów. Nick Robinson z programu BBC Today przeprowadził mimo trudności wywiad z Irańczykiem, który protestował na ulicach Teheranu. Oto jego relacja:
„Atmosfera jest dość napięta, a jednocześnie ekscytująca. Ludzie są tym razem pełni nadziei i wierzą, że prawdziwa zmiana wkrótce nastąpi. Nie sądzę, aby tym razem byli skłonni się poddać. Teraz widzimy na ulicy kobiety, które nie noszą hidżabu. Ludzie są temu dość przychylni. Kierowcy, by wyrazić swoje poparcie, trąbią, gdy tylko widzą, że kobieta nie jest zakryta. Zazwyczaj protesty zaczynają się wieczorem. Odbywają się w różnych punktach miasta, więc ludzie nie gromadzą się w jednym konkretnym miejscu. Jeśli wyjdziesz na zewnątrz, możesz usłyszeć trąbienie samochodów. W niektórych częściach miasta ludzie wychodzą na ulicę, zaś inni, którzy nie chcą opuszczać swoich domów, wykrzykują przez okna hasła typu „precz z dyktatorem”. Wszędzie, prawie każdej nocy, słychać jakieś protesty. Protestują nie tylko duże miasta, ale także mniejsze miejscowości.
Protestujący wiedzą, że jeśli wyjdziesz protestować, możesz już nigdy nie wrócić. Możesz zostać aresztowany, zatrzymany na dni, miesiące, a nawet lata. Policjanci mogą cię też zabić. Do tej pory miałem szczęście. Byłem bity pałką, byłem kopany, ale inni byli traktowani gorzej. Sytuacja jest dość stresująca, ale i dająca nadzieję. Jest stresująca, ponieważ nigdy nie wiesz, czy osoba stojąca obok ciebie nie jest członkiem sił bezpieczeństwa. Nadzieję zaś daje to, że twój głos jest w końcu słyszany, także na arenie międzynarodowej. Dzieje się tak pomimo blokady informacyjnej narzuconej przez rząd.
Teraz świat wie, że chcemy normalnego życia, swobód obywatelskich, sprawiedliwości, odpowiedzialności, wolnych wyborów i zgromadzeń, wolnej prasy. Chcemy dostępu do naszych podstawowych praw człowieka i demokratycznego wyboru władz”.
Ostatnie doniesienia prasowe mówią, że w protestach od 17 września zginęły co 233 osoby. Pojawiły się też informację o ogromnym pożarze teherańskiego więzienia, w którym przetrzymywani są więźniowie polityczni i działacze antyrządowi.