Nuray Mert
Młodzi ludzie w Turcji są równie zmyślni, jak starsze pokolenie. Choć trudno jest kategoryzować ludzi, czy to starych czy młodych, wydaje się, że istnieją co najmniej dwa odmienne typy tych młodych właśnie.
Partia rządząca, która jest u władzy od 16 lat, miała dość czasu, żeby stworzyć grupę swoich młodych zwolenników, a także młodych do niej zniechęconych. Ponieważ jednak ci ostatni są politycznie nieefektywni, zajmijmy się tymi się pierwszymi.
Trudno jest zdefiniować ideologię młodych zwolenników partii rządzącej, AKP, a raczej jej przywódcy, prezydenta Erdoğana. Nie jest to po prostu islamizm, ale nowa odmiana irredentystycznego religijnego nacjonalizmu. W rzeczy samej turecki islamizm zawsze był nacjonalistyczny, a neo-ottomanizm zawsze był tureckim nacjonalizmem w przebraniu. Według tego poglądu, to Turcy od wieków ratowali świat muzułmański i nim rządzili, a teraz znowu Turcja jest na tyle silna, by zatrzymać upadek świata islamskiego. Połączenie tych dwóch podejść miało miejsce na długo przed faktycznym sojuszem partii rządzącej z Partią Ruchu Narodowego (MHP).
Niemniej jednak nowe pokolenie różni się od swoich islamistycznych i nacjonalistycznych poprzedników. Ich partia i ideologia nie tylko jest teraz przy władzy, ale to oni definiują państwo i są elitą władzy. Właśnie dlatego znienawidzona wcześniej Narodowa Agencja Wywiadowcza (MİT) jest teraz wymarzonym miejscem do rozwijania kariery zawodowej, a wcześniej pogardzani członkowie Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Turcji (TSK) są teraz postrzegani jak bohaterowie.
Pracownicy akademiccy i dziennikarze czują się dumni z tego, że mają dostęp do MİT, co widać po pochwalnym tonie wobec prowadzonej przez AKP polityki, widocznym w telewizji. Osmańska przeszłość nie jest już tylko kwestią nostalgii, ale punktem odniesienia dla nowej linii prowadzenia spraw zagranicznych. Uraza wobec zachodniego imperializmu nie jest już definiowana w kategoriach defetyzmu, ale w kategoriach rywalizacji i konkurencji.
Właśnie dlatego młodzi naukowcy, dziennikarze i samozwańczy stratedzy z dumą mówią o sukcesach operacyjnych tureckiego wywiadu poza granicami kraju i chętnie wspominają rozliczne historie o „pojmaniu wrogów Turcji z zagranicy”.
W końcu, nawet szeregowi młodzi zwolennicy partii rządzącej czują się teraz jak prawdziwi imperialiści, którzy nauczyli się reguł gry i są równie dobrzy, co ich zachodni rywale. Ich zdaniem zachodnie potęgi zyskały globalną supremację właśnie dzięki intrygom, piątym kolumnom, agentom, operacjom i oczywiście rozgrywaniu krajów przeciwko sobie. Ten sposób myślenia nie jest nowy i ma swoją historię wśród wszystkich odmian prawicowców w Turcji. Jednak obecnie pojawia się możliwość jego wdrożenia, dzięki silnemu przywódcy, który nie dba o to, co myślą mieszkańcy Zachodu.
Nowe pokolenie konserwatystów, islamistów czy nacjonalistów ma dość historii o zachodniej potędze. Teraz chce ją odegrać pod nowym przywództwem. Bo mimo niechęci do zachodnich mocarstw, odczuwają wobec nich także podziw. Młodzi Turcy wydają się być zafascynowani filmami, powieściami i książkami na temat historii zachodniej potęgi i sami teraz chcą rozgrywać Wielką Grę. Niektórzy nazywają to „tureckim stuleciem”, zewem historii, inni uznają to wręcz za odrodzenie imperialnej duszy.
Idąc dalej, można zadać pytanie, czy Turcja nie utknęła dziś między Rosją i Iranem z jednej strony, a Stanami Zjednoczonymi i Europą z drugiej. Odpowiedź jest jasna: Turcja może grać z nimi wszystkimi. W oczach młodych strategów jest to Nowa Wielka Gra Turcji. W oczach zwykłej tureckiej młodzieży to świat „Doliny Wilków” (Kurtlar Vadisi)*.
*Bijący rekordy popularności turecki serial o antyamerykańskiej wymowie.
Tłum.BL, na podst. http://www.hurriyetdailynews.com
Autor jest tureckim politologiem, komentatorem „Hurriyet Daily News”; należy do Grupy Bilderberg.