Od spotkania prezydentów USA i Autonomii Palestyńskiej upłynęło kilkanaście dni, warto jednak odnotować szczegóły, dotyczące kontrowersyjnej kwestii wypłacania przez Palestyńczyków pensji skazanym za terroryzm.
W programie wizyty Donalda Trumpa w Izraelu znalazło się między innymi spotkanie z Mahmudem Abbasem w Betlejem. Na wspólnej konferencji prasowej pojawił się wątek rządowych wynagrodzeń dla osadzonych terrorystów, do którego Trump odniósł się bardzo stanowczo: „Pokój nie rozwinie się w środowisku, w którym przemoc jest tolerowana, finansowana i doceniana”.
W izraelskiej telewizji pojawiły się doniesienia mówiące o tym, że za zamkniętymi drzwiami w Betlejem amerykański prezydent wściekł się na Abbasa i wykrzyczał: „Oszukałeś mnie w Waszyngtonie! Mówiłeś o swoim poświęceniu dla pokoju, a w Izraelu pokazali mi, ile energii wkładasz w podżeganie [przeciw Izraelowi]”. Po wybuchu Trumpa zaległa kilkuminutowa cisza, po której z trudem powrócono do programu spotkania.
Źródła palestyńskie prezentują zgoła odmienny obraz spotkania – według nich, odbyło się ono w dobrej atmosferze i było bardzo rzeczowe. Palestyńska agencja prasowa Ma’an przytoczyła wypowiedzi palestyńskich dygnitarzy oskarżających izraelskie media o zafałszowanie obrazu spotkania w celu utrudnienia rozmów pokojowych. Według nich, to „Izraelici nie chcą doprowadzić do pokoju”.
Izraelski dziennik The Israel Hayom zamieścił wypowiedź anonimowego palestyńskiego urzędnika, który był w stanie podać więcej szczegółów przebiegu rzekomo burzliwego spotkania. Świadek potwierdził „pozytywne rozpoczęcie rozmów” oraz dodał, że atmosfera spotkania „pogorszyła się po tym, jak Trump oskarżył Abbasa o zaognianie konfliktu oraz wspieranie terroryzmu przez wypłacanie pensji więźniom”.
Abbas tłumaczył, że „w przeszłości działała wspólna palestyńsko-izraelska komisja, która zajmowała się walką z podburzaniem do konfliktu, jednak już wiele lat temu zaprzestała działania”, natomiast wypłatą wynagrodzeń zajmuje się Organizacja Wyzwolenia Palestyny, a nie palestyński rząd. Źródło podaje, że w tym właśnie momencie „Trump stracił panowania nad sobą, przerwał Abbasowi, uderzył pięścią w stół i wykrzyczał: „Możesz mówić ile chcesz o tym jak bardzo chcesz pokoju, ale to pusta [retoryka]”.
Zdaniem byłego szefa izraelskiego wywiadu wojskowego Yossiego Kuperwassera, Izrael i Stany Zjednoczone przez wiele lat nie przywiązywały należytej uwagi do problemu wypłat dla więźniów: „Długo chcieliśmy wierzyć w kłamstwa o wsparciu socjalnym i nie podejmowaliśmy żadnych działań. Palestyńczycy usiłowali prezentować się jako zwolennicy pokoju, płacąc po kryjomu pensje terrorystom i ich rodzinom. Zapewnienie gratyfikacji finansowej za popełnienie aktu terrorystycznego to nic innego niż zachęcanie do terroryzmu – działanie naruszające prawo międzynarodowe, konwencje, Porozumienia z Oslo i inne porozumienia”.
Zakres finansowego wsparcia jest niebagatelny – 4 miliardy izraelskich szekli, równowartość 1,12 miliarda dolarów amerykańskich, na przestrzeni 4 lat, mówi Kuperwasser. System płacowy jest przejrzysty – „im dłużej w więzieniu, tym większa wypłata”. Middle East Media Research Institute (MEMRI) podaje, że taka pensja zaczyna się od 364 dolarów na miesiąc (1500 szekli) przy wyroku więzienia poniżej 3 lat. Więźniowie skazani na 30 lat lub więcej dostają nawet 3,1 tys. dolarów miesięcznie (13 tys. szekli). Istnieją również specjalne dodatki – 78 dolarów miesięcznie dla terrorystów z Jerozolimy i 130 dolarów dla Izraelitów pochodzenia arabskiego.
Po wyjściu na wolność Autonomia Palestyńska gwarantuje byłemu więźniowi zatrudnienie. Liczba lat za kratkami przekłada się również na stopień wojskowy przyznawany skazanemu. W palestyńskich dokumentach budżetowych wpłaty na konto osadzonych i ich rodzin figurują jako “wynagrodzenie za pracę”, nie można więc ich uznać za pomoc socjalną wypłacaną potrzebującym, dodaje Kuperwasser.
Borsuk na podst.: www.timesofisrael.com