Ponad 700 osób utonęło w ostatnim tygodniu w trzech katastrofach, próbując dostać się z Libii do Włoch. Wiele z nich to kobiety i dzieci.
Od początku roku zginęło na tej tak zwanej środkowej trasie śródziemnomorskiej około 2000 osób, a około 43 tysiące zostało przejętych na morzu i dostarczonych do obozów dla imigrantów we Włoszech.
Jak donosi włoska agencja ANSA, codziennie z Libii wyrusza 15 łodzi z imigrantami. Ogromna liczba ofiar w zeszłym tygodniu i zwiększające się z tygodnia na tydzień liczby ludzi przybywających z Libii, to efekt nie tylko dobrej pogody. Jak zeznają imigranci, szefem przemytników libijskich został niejaki „Omar”, który oferuje miejsca na łódkach po 400 euro, za mniej niż połowę poprzednich cen.
Jednak te łodzie są tak kiepskie, że część imigrantów odmawia wsiadania na nie i jest do tego zmuszana pod groźbą broni. Imigranci mówią też o częstych gwałtach na kobietach czekających w Libii na przeprawę. Doktor Paola Mazzoni z Lekarzy bez Granic powiedziała: ”Rośnie liczba kobiet z niemowlętami i będących w ciąży, wiele z nich twierdzi, że zostało w Libii zgwałconych”.
Minister spraw wewnętrznych Włoch Angelino Alfano powiedział, że „potrzebne jest szybkie zawarcie porozumień z Libią i krajami Afryki”, żeby opanować kryzys. Ale kryzys nie zaczął się tydzień temu. Chociaż rok bieżący będzie rekordowy, jeśli chodzi o liczbę imigrantów i liczbę utonięć, to problem nie jest nowy, a jedyne co Unia dotychczas zrobiła, to stworzenie na Sycylii dwóch tzw. hotspotów, czyli miejsc sprawnej rejestracji imigrantów.
W 2014 do Włoch przypłynęło 170 tys. imigrantów, a 3200 zginęło; rok temu przypłynęło 150 tys., a zginęło 2800. Nie widać żadnych działań ani na szczeblu Unii, ani samych Włoch, żeby takie porozumienia, o których mówi min. Alfano wynegocjować. Jeśli chodzi o Libię, to nie bardzo nawet jest z kim negocjować, bo kraj ten ma w tej chwili trzy różne rządy, z tego jeden uznawany przez wspólnotę międzynarodową, ale na razie bezsilny.
Na początku maja premier Włoch Renzi zaproponował „porozumienie dla imigracji”, według którego kraje afrykańskie dostałyby dużo większą pomoc gospodarczą od Unii w zamian za przyjmowanie odsyłanych imigrantów i powstrzymywanie ich przed podróżą do Europy. Fundusz miałby sięgać nawet 10 mld euro rocznie (połowa tego, co Niemcy wydają na imigrantów, którzy dotarli do ich kraju), jednak mechanizmy finansowania nie są uzgodnione.
Renzi chciałby, żeby stworzyć do tego celu specjalne obligacje Unii Europejskiej, czemu sprzeciwiają się Niemcy, którzy chcieliby finansować tę pomoc ze zmian w budżecie unijnym. Przy tym tempie działania Unii, które widzimy od dwóch lat w sprawie imigrantów, możemy spodziewać się w tym roku kilku tysięcy kolejnych utonięć i kilkuset tysięcy kolejnych chętnych do pozostania w Europie, „uratowanych” na Morzu Śródziemnym.
GL