Media społecznościowe: trybuna kaznodziejów nienawiści

Jako influencerów w mediach społecznościowych wielu rozpozna zapewne Michelle Obamę, Leonardo di Caprio, Rogera Federera i Billy Joela. A co z takimi supergwiazdami, jak islamistyczni kaznodzieje: Mohamad Al Arefe, A’id Al Qarnee, Salman Al Odah i Othman Al Khamis, którzy mają na swoim koncie podżeganie do dżihadu, zakaz wjazdu do kraju i przejawy bigoterii?

Ci ludzie nie tylko przyciągają więcej obserwujących na Twitterze; ich bazy fanów są tak wielkie, że gdyby miały się połączyć i stworzyć kraj, to zająłby on na świecie 27 miejsce pod względem liczby ludności.

Dlaczego zatem Dolina Krzemowa pozwala na istnienie tych kont, szczególnie gdy cztery największe platformy przysięgają „zwalczać terror i mowę nienawiści”? Poza tym TwitterYouTubeInstagramFacebook wszystkie zabraniają retoryki stosowanej przez tych islamistów – wszystkiego co promuje „przemoc” lub „nienawiść” w stosunku do innych z powodu religii lub pochodzenia etnicznego.

Obecnie ta czwórka z Doliny Krzemowej jest oskarżana o cenzurowanie i deplatforming (usuwanie z platformy bądź niedopuszczanie do publikowania na niej) konserwatystów i antyislamistów (w związku z oskarżeniami o odczłowieczający i nienawistny język) na przykład takich, jak konserwatywny prezenter Dennis Prager, muzułmański aktywista Kasim Hafeez, antyislamistyczny pisarz Tom Quiggin a ostatnio szczególnie Donald Trump. Jak stwierdził kilka tygodni temu kongresman Jim Jordan: „Wielkie firmy technologiczne polują na konserwatystów…. To fakt”.

Podobnie Middle East Forum zauważyło dwa lata temu, że cenzura antyislamistycznych głosów tak się wzmogła, że wydarza się to „prawie co tydzień”.

Aby zachować spójność, te największe firmy Doliny Krzemowej powinny albo usunąć z platform bądź nie wpuścić na nie takich „instagramowych dżihadystów”, których zachowanie jawnie narusza zasady tych społeczności, albo powinny zupełnie te zasady porzucić. Każdy standard powinien być konsekwentnie stosowany.

Pierwszym islamistą zasługującym na taką sankcję jest Mohamad Al-Arefe, przyciągający ponad 23,4 milionów obserwujących na Facebooku, 20 milionów na Twitterze, 1,76 miliona na YouTube i 450 tysięcy na Instagramie. Odmówiono mu wjazdu do Szwajcarii, Wielkiej Brytanii, Danii i Kuwejtu za nawoływanie, żeby Brytyjczycy „walczyli na Bliskim Wschodzie” i za jego „antysemickie i przeciwne szyitom” opinie. Al Arefem zawładnęła agresja; oznajmił, że: „muzułmanie nie mają życia poza dżihadem” i nawoływał do „dżihadu w Syrii na wszelkie możliwe sposoby”, oraz sympatyzuje z Bin Ladenem, za którego publicznie się modlił.

Ekran powitalny witryny Al Arefego na Twitterze

Al Arefe oskarża Żydów o tchórzostwo i marzy o ich czystce. Stwierdza, że „kiedykolwiek Żydzi mówią o … wojnach przeciw nim toczonym, zawsze mówią o 'masakrze Żydów’, bo nie są na tyle mężczyznami, żeby się bronić. (…) Mówią o żydowskim Holokauście, który przeprowadził Hitler czy ktoś tam. (…) Prorok Mahomet powiedział: 'Dzień sądu nie nadejdzie dopóki muzułmanie nie pokonają Żydów i ich nie zabiją’”.

Al Arefe posługiwał się także mediami społecznościowymi, żeby „atakować liberałów, prawa kobiet, szyickich muzułmanów i homoseksualizm”. Miał również stwierdzić, że szyiccy muzułmanie „muszą zostać zabici”. Czy człowiek ten nie zasługuje na szybkie usunięcie z platform mediów społecznościowych?

A co z A’id Al Qarni? To kaznodzieja z „długą historią podburzania do dżihadu przeciwko USA, Izraelowi, chrześcijanom i Żydom”. Charakteryzował dżihad przeciwko amerykańskim żołnierzom jako „źródło dumy”, oznajmiając, że „należy podcinać gardła i gruchotać czaszki”. Dalej deklarował: „Chwalę dżihad, poświęcenie i opór przeciwko okupantom w Iraku.” Al Qarni również modli się „codziennie o destrukcję Ameryki” i o to, by Allah „zniszczył Żydów i ich pomocników pośród chrześcijan i komunistów”, oraz by „stali się łupem muzułmanów”.

Al Qarni został umieszczony przez USA na liście osób z zakazem lotów do Stanów Zjednoczonych, jednak media społecznościowe oferują temu dżihadyście wirtualny paszport, pomagając mu osiągnąć zasięg 19,5 miliona obserwujących  na Twitterze, 16 milionów na FB i 3,4 miliona na Instagramie.

A Salman Al Odeh – „kaznodzieja nienawiści”, któremu Dania odmówiła wjazdu? Nawoływał do dżihadu w Afganistanie i Iraku, przyklaskiwał terrorystom samobójcom twierdząc, że jest to „heroizm męczenników, który zostanie wynagrodzony 72 dziewicami”. A przecież promowanie samobójstw czy też przemocy narusza zasady YouTube. Al Odeh chwalił Bin Ladena jako swojego „brata”.

Powiązania Al Odeha również dają powody do niepokoju. Został nazwany przez Jusufa Al Karadawiego, duchowego przywódcę Bractwa Muzułmańskiego, jednym z jego „najbliższych przyjaciół”. Według „Arab News”, fatwy Al Karadawiego „usprawiedliwiały samobójcze zamachy bombowe, przemoc w stosunku do Żydów, zabójstwa amerykańskich żołnierzy, apostatów i homoseksualistów”.

Podczas gdy Al Karadawi ma 3 miliony obserwujących na Twitterze, Al Odeh ma 13,2 miliona na Twitterze, 7,1 miliona na Fejsbuku, i 254 tysięcy na YouTube.

Othman Al Khamis w TV Al Jazeera

I na koniec, kuwejcki kaznodzieja Othman Al Khamis. Poprzez YouTube opowiada się za zabijaniem apostatów i za tym, aby niemuzułmanie albo nawrócili się na islam, albo płacili specjalne podatki, lub byli zabijani. W wideo dostępnym na YT i Twitterze charakteryzuje Żydów jako „zdrajców” i „napastników”, a nawet „wrogów Allaha”. W 2019 roku w Kuwejcie został także ukarany grzywną za „wzniecanie antyszyickiego sekciarstwa” na YouTube. Al Khamis ma 1,3 miliona obserwujących na Instagramie, 843 tys. na Twitterze, 522 tys. na YouTube i 225 tys. na Fejsbuku.

Dolina Krzemowa od dawna przymyka oko na tych kaznodziei dżihadystów. Jej podwójne standardy wobec islamistów i konserwatystów ujawniają czystą hipokryzję. Giganci technologiczni powinni przyjąć albo całkowicie spójny i jasno zdefiniowany standard cenzury, albo nową politykę bezwzględnej wolności słowa.

Jordan Cope

Tłum. Grażyna Jackowska na podst. meforum.org

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign