[…] Kiedy staramy się zrozumieć motywy stojące za budową meczetu w samym centrum najdotkliwszego w historii zamachu na Stany Zjednoczone, dziwi nas, dlaczego zwolennicy tego pomysłu nie chcą zbudować pomnika ku czci poległych w tej katastrofie?
Nowy York może się obecnie poszczycić trzydziestoma meczetami [Daisy Khan twierdzi, że jest ich ponad 100], więc nie chodzi tu o palącą potrzebę znalezienia jakiegoś nowego miejsca dla wyznawców. Muzułmanom powszechnie wiadomo, że budowa meczetu w Strefie Zero jest rozmyślną prowokacją, której celem jest zadrwienie sobie z niewiernych.
Cóż więc daje Imamowi Feisal Abdul Rauf`owi z „Cordoba Initiative” i jego wspólnikom, owo wątpliwe przeświadczenie, że zwiększą powszechną tolerancję wobec muzułmanów, samemu dając tu wyraz swej rażącej nietolerancji?…
Jest wiele pytań, które chcielibyśmy zadać, zwłaszcza jeśli chodzi o źródła finansowania tego meczetu. Jeśli pochodzą z terenów Arabii Saudyjskiej, byłby to jeszcze jeden policzek wymierzony w twarz Amerykanów, zważywszy na to, że dziewięciu spośród bojowników jihadu w katastrofie Twin Towers było Saudyjczykami.
Gdyby Raufowi naprawdę zależało na zażegnywaniu konfliktów, poświęciłby nieco miejsca w owym tak zwanym „centrum kultury” na budowę kościoła albo synagogi. To się jednak nie stało. Podsunęliśmy mu ten pomysł poprzez naszego wspólnego saudyjskiego przyjaciela, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Równie dobrze mógłby zaproponować wzniesienie pomnika poległych 9/11, potępiając przy tej okazji doktrynę zbrojnego dżihadu, ale nie zrobił tego…
Nie zapominajmy, że meczet jest wyłącznym miejscem kultu muzułmanów a nie powszechnie otwartym ośrodkiem kultury. Większość Amerykanów nieufnie spogląda na meczety, a to z powodu twardej retoryki, która spływa z ambony. I mają rację. Jako muzułmanie jesteśmy poważnie zaniepokojeni faktem, iż nasi współwyznawcy tak mało liczą się ze współobywatelami i sypią w ich rany sól, twierdząc, że to leczniczy balsam na ich udręki…
Rozumiemy dobrą wolę ckliwych, płaczliwych liberałów, takich jak Michael Bloomberg, burmistrz Nowego Yorku, który wraz z większością mediów pozostaje ślepy i głuchy na programowe poczynania muzułmanów w Ameryce Północnej.
Na nieszczęście dla nas, ich stanowisko w tej sprawie wypływa z poczucia winy i ignorancji. Ludzie ci nigdy nie będą musieli stanąć twarzą w twarz z tyranią islamu, który wyszukuje, okalecza i zabija muzułmanów na całym świecie, i wykorzystuje ideały liberalizmu, by rozsadzić od wewnątrz demokratyczne, świeckie i liberalne właśnie, społeczeństwa.
Komentarz „Jihad Watch”
Straciłem wszelki szacunek, jaki miałem dla Tareka Fataha, kiedy zaatakował wielką bojowniczkę o wolność Wafę Sultan. W dużym stopniu ma tu jednak rację, przynajmniej jeśli chodzi o miano prowokacji przypisane gigantycznemu meczetowi w Strefie Zero, budowanemu przez zwolenników islamu. Poza tą uwagą artykuł pełen jest tendencyjnych kłamstw dotyczących „Koranu” i innych kwestii, których nie zamierzam tu poruszać.
Artykuł „Intrygi na Manhattanie: My muzułmanie wiemy, że meczet w Strefie Zero jest zamierzoną prowokacją”, autorstwa Raheel Raza i Tarek Fatah, ukazał się na łamach „Ottawa Citizen”, 7 sierpnia 2010 r.