Przed dworcem Keleti w Budapeszcie
Vijeta Uniyal
Podczas gdy Unia Europejska podporządkowuje swoją politykę imigracyjną przemytnikom ludzi, kryzys imigracyjny w Europie wciąż osiąga nowe, zdumiewające wskaźniki.
Rozniosła się wieść, że Twierdza Europa jest do zdobycia. Od Maroka aż po Turcję przemyt ludzi stał się wielkim, kuszącym biznesem.
Począwszy od drobnych rzezimieszków, aż po organizacje terrorystyczne, takie jak Hamas, wielu przemytników, biorąc po 2500-3000 dolarów za jedną przemyconą osobę, chciałoby uszczknąć co nieco z lukratywnego biznesu, stworzonego przez zbiorową bezczynność Unii Europejskiej.
W Niemczech, gdzie przemytnicy porzucają już nielegalnych imigrantów na autostradach, doszło w końcu do reakcji władz. Nie zatrzymano jednak przemytników, ani nie zniechęcono ich w żaden sposób do działania, lecz postawiono znaki ostrzegające kierowców o potencjalnej obecności pieszych na drodze.
Już przed rozpoczęciem masowej imigracji na początku bieżącego roku, Niemcy musiały radzić sobie z ćwierć milionem osób ubiegających się o azyl – nie licząc nawet nielegalnych imigrantów przebywających już w kraju. Ostatnia fala imigrantów sprawi, że nowe wskaźniki osiągną rekordowe wartości.
Tendencja w Niemczech nie odzwierciedla w pełni skali całego kryzysu imigracyjnego w Europie. Szacuje się, że w lipcu do Grecji przybyło 50 tysięcy uchodźców, co oznacza 750- procentowy wzrost. Tylko w ubiegłym miesiącu przybiło tam do brzegów więcej imigrantów, niż w całym 2014 roku.
Przewodniczący Federacji Dolnej Saksonii, Marco Trips, powiedział w rozmowie z reporterami, że „system już się załamał”. Wydaje się, że wniosek ten popiera większość ośrodków miejskich w Niemczech. Rząd federalny Niemiec dokonał ostatnio historycznego ruchu, wysyłając żołnierzy do budowania miast z namiotów i dostarczania niezbędnych środków dla wciąż rosnącej liczby uchodźców.
Większość osób przybywających nielegalnie do Europy nie ucieka przed konfliktami zbrojnymi, lecz szuka lepszego życia w raju opieki socjalnej. Rozwiązanie Europy polega na zasypywaniu problemu pieniędzmi; pieniędzmi, których Europa nie posiada. Brytyjskie ministerstwo obrony zaproponowało przeznaczenie 12 miliardów funtów na programy mające na celu „zniechęcenie” uchodźców do masowej migracji.
Europejski system opieki społecznej, w ostatnich dziesięcioleciach w coraz większym stopniu finansowany przez zadłużenie rządów, przejawia oznaki zbliżającego się upadku. Nie ma to końca w przypadku kryzysu zadłużenia Grecji, pomimo kolejnych pakietów ratunkowych, których wysokość sięga już 326 miliardów euro. Powolny wzrost gospodarczy, wysokie bezrobocie wśród młodych i starzejące się społeczeństwo sprawiają, że europejski model opieki społecznej staje się nie do utrzymania.
Jeśli media głównego nurtu wciąż będę przypominać każdemu, że zamieszki wywoływane przez imigrancką młodzież we Francji czy w Wielkiej Brytanii spowodowane są „nierównościami ekonomicznymi”, możemy wyobrazić sobie skalę zamieszek, do których dojdzie w momencie, gdy europejskie państwa opiekuńcze nie będą już w stanie finansować „połowy planety” i ograniczą przywileje socjalne.
Europa w odpowiedzi na ten zbliżający się finansowych krach zamierza uzależnić od systemu świadczeń socjalnych jeszcze więcej osób lub, co gorsza, „zaprasza” je, nie strzegąc swoich granic.
Unijni biurokraci nie tylko odmawiają wprowadzenia podstawowej kontroli granic, ale upominają wszystkie państwa członkowskie UE, które same chcą strzec swych własnych granic. Europejscy politycy i media głównego nurtu są oburzone posunięciem Węgier, które chcą wznieść mur na swojej południowej granicy. Amerykańska stacja telewizyjna PBS wyemitowała reportaż, w którym informuje swoich telewidzów o węgierskiej „żelaznej kurtynie”. Agencja Associated Press cytowała anonimowych „krytyków”, którzy porównywali węgierski mur do „podziałów z epoki komunistycznej, takich jak Mur Berliński”.
Unijni biurokraci z Brukseli chcą wymusić na wszystkich 28 państwach członkowskich prowadzenie wspólnej polityki azylowej, wymagając przyjmowania przez kraje większej liczby migrantów. Zgodnie ze wspólną polityką azylową proponowaną przez Brukselę, osoby przybywające do Europy i starające się o azyl miałyby być rozdzielane między państwa członkowskie Unii.
Węgry, dokąd przybyło w tym roku – głównie przez granicę z Serbią – już 60 tysięcy imigrantów ubiegających się o azyl, pozostają największym przeciwnikiem proponowanej przez UE polityki.
Węgierski premier Viktor Orban został poddany przez europejskie media i polityków wirtualnemu ostracyzmowi za niepodporządkowanie się unijnej polityce imigracyjnej. Wbrew stanowisku Unii wezwał on do „rozróżnienia” pomiędzy przemieszczającymi się po Europie obywatelami Unii, a obcokrajowcami spoza UE. „Mamy do czynienia z imigrantami ekonomicznymi, którzy szukają lepszego życia… Niestety na Węgrzech nie możemy zapewnić pracy tym wszystkim imigrantom”, powiedział Orban, nazywając unijną propozycję przyjmowania większej liczby uchodźców „absurdalną, graniczącą z szaleństwem”.
Europa, która sama zmaga się z kryzysem gospodarczym, nie jest w stanie zapewnić zakwaterowania, pracy i przywilejów socjalnych tysiącom imigrantów przybywającym każdego dnia do europejskich wybrzeży. W niemieckich gazetach znajdziemy mnóstwo raportów poświeconych „rozczarowaniu” przybywających do Europy imigrantów. W większości przypadków reportaże kończą się wezwaniem do pilnego działania, które stanowiłoby odpowiedź na wysuwane skargi. Wspomniane „rozczarowania” prowadzą często do brutalnych starć. Policja w całych Niemczech ma pełne ręce pracy przeciwdziałając starciom pomiędzy rywalizującymi ze sobą gangami imigrantów i zapobiegając atakom tychże gangów na urzędników.
Niemniej jednak nikt, zwłaszcza media, nie wini migrantów za ich własne działania. Media głównego nurtu w Niemczech najwyraźniej odmawiają połączenia ze sobą faktów, aby „nie napędzać negatywnych stereotypów”. Jeden z felietonistów niemieckiego dziennika „Die Tageszeitung” napisał o wyszukanej rządowej konspiracji, mającej prowadzić imigrantów do podejmowania agresywnych działań – w domyśle po to, żeby można było zaszkodzić ich reputacji.
„Die Tageszeitung” przygotował również artykuł ubolewający nad „alarmującymi warunkami”, w których żyją uchodźcy lądujący na greckich wyspach. Artykuł opatrzono zdjęciem uśmiechniętych, dobrze odżywionych, silnych młodych mężczyzn, pozujących przed swoimi smartfonami do „selfie”, a w drugiej ręce trzymających papierosy. Jeden z mężczyzn, aby uwiecznić moment, w którym udało mu się uciec ze „strefy wojennej” lub dotkliwej „gospodarczej nędzy”, był na tyle sprytny, że przywiózł ze sobą wysięgnik do selfie.
Na tym polega prawdziwa tragedia pogłębiającego się w Europie kryzysu uchodźców: poza tymi, którzy uciekają ze strefy walk, większość imigrantów szturmujących europejskie granice i wybrzeża nie wydaje się być w bezpośredniej, realnej potrzebie. Nierówności gospodarcze obecne na innych kontynentach nie powinny zobowiązywać Europejczyków do otwierania bram dla masowej migracji.
Wydaje się, że Europa sama zapracowała sobie na obecny kryzys – taki jest logiczny wniosek płynący z napędzanego długami systemu opieki społecznej i unijnej pogardy dla granic narodowych.
Bohun, na podst.
http://www.gatestoneinstitute.org/
Vijeta Uniyal – pochodzący z Indii analityk i publicysta, absolwent uniwersytetu Nehru w New Delhi. Pracował m.in. niemieckim MSZ i Instytucie Goethego.