Piotr Ślusarczyk
Niemiecka opinia publiczna śledzi proces 26-latka z Erytrei, który dźgnął nożem jedenastoletniego sąsiada. Dzięki interwencji lekarzy chłopcu udało się przeżyć. Sprawca zbrodni czeka na wyrok. Kolejna rozprawa 6 czerwca.
Sąd Rejonowy w Passau rozpatruje sprawę Erytrejczyka, który przybył do Niemiec wraz z falą uchodźców. Zaatakował on nożem swojego jedenastoletniego sąsiada, choć, jak wynika ze śledztwa, prawdziwym celem był nie chłopiec, lecz jego matka. Kobieta w przeszłości pomogła mężczyźnie dopełnić formalności w urzędzie imigracyjnym.
Zarzewiem konfliktu między nimi stało się wideo. Dwudziestosześciolatek zamieścił na portalu społecznościowym filmik, w którym pojawia się nago. Oskarżony twierdzi, że matka ranionego chłopca naśmiewała się z niego i obrażała go. Szczegóły sprawy nie są jednak znane, ponieważ sprawca w czasie procesu milczał. Prokurator oskarżył imigranta o usiłowanie zabójstwa. Media podają, że ma problemy psychiczne. Z traumą zmaga się jednak chłopiec, który cierpi na zespół stresu pourazowego. Boi się samotności, lęki rodzi w nim zgaszone światło, a także lękowo reaguje na ludzi ciemnoskórych. Mimo trudnego stanu psychicznego ofiary, decyzją sędziego chłopiec będzie zeznawał w sądzie.
Sprawa Erytrejczyka pokazuje w istocie kilka cech, typowych dla tego rodzaju przestępstw.
Ofiarami zostają niejednokrotnie ci, którzy w taki czy inny sposób pomogli imigrantowi. Licząc zapewne, że w kontaktach międzykulturowych zadziała zasada wzajemności. Jednakże w wielu kulturach przywiązanie do myślenia hierarchicznego jest tak silne, że ideał partnerstwa, wdzięczności i wzajemności po prostu nie działa. Niewykluczone jest także, że wolontariusze nie traktują przybyszów po partnersku, lecz pomagają, przyjmując jednocześnie postawę protekcjonalną.
Obszarem budzącym szczególne napięcia jest kwestia płci. Niektóre ultrakonserwatywne kultury afrykańskie powodują, zgodnie ze swoim tabu, że przybywając do Niemiec wielu imigrantów musi przezywać szok kulturowy. Nie rozumieją oni kodu zachowań płciowych. Trudno im pojąć, że kobiety nie traktuje się w Europie wyłącznie jako zdobyczy seksualnej, zaś samodzielność i otwartość nie jest zaproszeniem do zbliżenia. Ponadto wielu imigrantów próbuje korzystać z liberalnego stosunku do spraw płciowych, lecz, jak pokazuje opisany przypadek, z tragicznym skutkiem.
Imigranci oscylują więc między silną tabuizacją seksu a rozwiązłą, w ich przekonaniu, kulturą hedonistycznego Zachodu. Dla uzmysłowienia sobie tej różnicy można wyobrazić sobie kobietę w burce przechodzącą przez park w centrum Monachium, gdzie wygrzewają się nudyści.
Często motorem popełnienia przestępstwa staje się urażony honor. Kultura honoru każe bezwzględnie wziąć odwet na sprawcy. Zemsta winna być jednocześnie brutalna, gdyż tylko ona może zmazać plamę z dobrego imienia „zaatakowanego”. O zdolności do przyjęcia postawy zdystansowanej wobec siebie nie ma mowy. Honor bowiem jest wartością najważniejszą. W imię honoru można nawet dokonać zbrodni.
Przypadek z Passau odsłania również inną różnicę kulturową. Dla wielu mieszkańców Afryki podstawowym środowiskiem pozostaje rodzina lub klan, nie zaś abstrakcyjne, migotliwe i indywidualistyczne społeczeństwo. To, że Erytrejczyk w akcie zemsty za matkę, ranił jej syna, pozostaje zgodne z logiką odpowiedzialności zbiorowej. Wszystkie te różnice powodują, że integracja imigrantów w Europie staje się mrzonką. Nieograniczona wiara w inżynierię społeczną po prostu zawiodła. Do Europy przybywają nie „białe karty”, ale ludzie z kulturowo ukształtowaną tożsamością i swoistymi wartościami.
Można więc przyjąć, że wiele przestępstw wynika z tego, iż imigranci znaleźli się w takich warunkach kulturowych, których ani nie rozumieją, ani nie są w stanie zaakceptować.
Źródła: https://www.br.de/nachrichten; https://www.br.de