40 tysięcy Irakijczyków jest otoczonych i uwięzionych na górze Sinjar po groźbach śmierci ze strony Państwa Islamskiego
Organizacje praw człowieka i ONZ ostrzegają, że dziesiątki tysięcy osób z przedstawicieli irackich mniejszości religijnych, którzy opuścili swe domy w obawie przez grupami dżihaydstów z Islamskiego Państwo, umierają z pragnienia uwięzione na górze Sinjar, na północy kraju. Szacuje się, że z powodu przegrzania i odwodnienia zmarło już około czterdzieścioro dzieci, a kolejne 25 tysięcy czeka na wyrok w górskim terenie; pozbawione są wody i jedzenia.
Wśród uchodźców znajdują się wyznawcy wielu religii, na których dżihadyści dokonują masowych egzekucji. Państwo Islamskie zwalcza zarówno chrześcijan, jak i członków społeczności Jazydów, stanowiącej odłam zaratusztrianizmu, uważanych przez przez niektórych sunnitów za „czcicieli diabła”.
Państwo Islamskie, kontrolujące niemal jedną trzecią terytoriów sąsiedniej Syrii, po gwałtownym natarciu na początku czerwca opanowało większość sunnickich regionów Iraku, zajmując Mosul, drugie największe miasto w kraju oraz Tikrit, miejsce narodzin Saddama Husseina. Bojówkarze byłego ISIS wciąż atakują terytoria zajmowane przez szyicką większość w środkowej i południowej części Iraku, wliczając w to obszar oddalony o zaledwie kilka kilkometrów od Bagdadu. Ekspansję Państwa Islamskiego póki co odpierają Kurdowie, broniąc swego autonomicznego regionu na północy i wschodzie kraju.
Islamiści regularnie wypychają przeciwników na obrzeża państwa. Chrześcijanie opuszczają swoje wioski udając się do Ebril, względnie bezpiecznej stolicy Kurdystanu, z kolei Jazydzi kierują się głównie na południe. Ostatnio jednak zostali otoczeni i odcięci od zapasów przez islamistów na górze Sinjar, gdzie pozostają w dramatycznych warunkach.
„Ludności cywilnej uwięzionej w górskim regionie grożą nie tylko zabójstwa i porwania; brakuje im również wody, żywności i opieki medycznej. Zwracamy się do społeczności międzynarodowej z prośbą o pomoc humanitarną”, zaapelowała obserwująca sytuację w regionie Donatella Rovera, badaczka z Amnesty International.
Bohun, na podst. www.telegraph.co.uk