Poniższy tekst pochodzi sprzed 6 lat, ale uznaliśmy, że wart jest publikacji nawet teraz. Pokazuje bowiem mechanizmy działające u samych początków Państwa Islamskiego, a co istotne, przypomina o co najmniej niejasnej postawie Turcji wobec terrorystów z ISIS w tamtym czasie.
* * *
Syryjski przemytnik zgodził się z nami spotkać w kawiarni w Kilis, mieście na pograniczu syryjsko – tureckim. Opowiedział nam o swojej roli w tak zwanej „jihad highway” oraz o powodach, które zmusiły go do odejścia.
Ma 20 lat, ujawnia każdy aspekt swego lukratywnego interesu poza swoim imieniem. Jest dobrze znany bojówkarzom z ISIS, którzy płacili mu za jego usługi, a którzy z pewnością by go zabili, gdyby dowiedzieli się, że rozmawiał z dziennikarzami.
W ciągu dwóch lat swojej działalności pomógł setkom młodych, brodatych mężczyzn, a także młodym kobietom, przekroczyć granicę turecko-syryjską i dołączyć do ISIS. Jak sam o sobie mówi, nie jest radykałem, ale musiał zarabiać na siebie i rodzinę podczas wojny domowej w Syrii. Zdecydował się zaprzestać działalności, kiedy umiarkowani bojownicy, kontrolujący obecnie północną Syrię, zaczęli mu grozić. Chcieli zamknąć szlaki przemytnicze i tym samym ograniczyć napływ ochotników do ISIS.
Ze wzruszeniem ramion stwierdza, że to był dobry biznes. „Zarabia się bardzo dobre pieniądze, ale czujesz, że to ty jesteś tym złym”. Kiedy jednak zaczynał działalność w 2012 roku, czuł się inaczej. Wierzył wtedy, że pomaga rewolucjonistom, którzy w Syrii zbuntowali się przeciwko reżimowi. Kiedy reżim rozpętał spiralę przemocy, rebelianci witali z otwartymi ramionami rekrutów z innych krajów chcących walczyć i umrzeć w Syrii. Napływający ochotnicy mówili, że przyjechali dla dżihadu. „Byli podekscytowani i nie myśleli o ryzyku” – mówi przemytnik.
Na początku pracowało się łatwo, „Turcy przymykali oczy”. Na tureckich lotniskach przy granicy witał brodaczy ze wszystkich zakątków świata, którzy przyjechali bez bagażu. Niektórzy z Turków życzyli im szczęścia, „powodzenia w dżihadzie w Syrii”, i wydawało się, że ze strony Turcji jest milczące przyzwolenie na taki obrót sprawy. Nawet jeśli jego klienci byli młodymi mężczyznami, między 17, a 20 rokiem życia, z Tunezji, Maroka, czasami z Wielkiej Brytanii, nikt nie robił mu trudności.
„Jihad highway” między Turcją, a Syrią przed długi czas była tajemnicą poliszynela, dobrze opisaną w międzynarodowych mediach. Przybyli bojówkarze byli często widywani w przygranicznych miastach podczas zakupów wyposażenia przed przekroczeniem granicy.
Wiceprezydent Biden powiedział podczas wykładu w Harvardzie, że „nasi sprzymierzeńcy w regionie byli naszym największym problemem”, ponieważ wspierali rozwój radykalnych ugrupowań. Byli tak zdeterminowani do usunięcia Asada, że zaopatrywali w broń i finansowali każdego, kto chciał walczyć. Erdogan poczuł się oburzony tymi słowami i Biden musiał przeprosić. Do zaostrzenia kryzysu doszło w momencie, kiedy USA chciały, aby Turcja dołączyła do koalicji przeciwko ISIS.
„Turecki rząd stanowczo zaprzecza, że kiedykolwiek pomagał ISIS” – powiedział Soli Ozel, specjalista od stosunków międzynarodowych w Kadir Has University w Stambule. Ale dodaje, że tureckie media mają udokumentowane ciche poparcie, jakiego Turcja udzieliła ISIS „przymykając oko na przemyt ludzi oraz pozwalając na leczenie rannych w tureckich szpitalach”.
Tureccy analitycy twierdzą, że turecka pomoc opierała się na założeniu, że dodatkowi bojownicy wzmocnią rewoltę podczas braku poparcia z Zachodu. Turcja nie kwapiła się z dostrzeżeniem zagrożenia pomimo alarmujących sygnałów z Waszyngtonu. Dopiero po jakimś czasie wprowadziła graniczne patrole i zaczęła aresztować podejrzanych o wspomaganie ISIS, a ostatecznie zastopowała przepływ ludzi przez granicę.
„Wszyscy dostali ostrzeżenie” od tureckich służb granicznych i „przedostanie się teraz przez granicę do ISIS nie jest łatwe”, jak mówi przemytnik. Ale dodaje, z uśmiechem profesjonalnej dumy, że nie jest też niemożliwe.
Wszystkie te posunięcia nastąpiły zbyt późno dla samej Turcji – uważa Ozel – gdzie obserwujemy rozprzestrzenianie się radykalnego islamu, a samo ISIS zaczęło stwarzać bezpośrednie zagrożenie. Raporty mówią o 1000 Turków, którzy dołączyli do komórek wewnątrz kraju.
ISIS skupiło się tureckiej młodzieży oraz tych, „którzy być może nie pochwalają metod, ale sympatyzują z ideologią”. Było to dobrze widoczne na Istanbul University, gdzie starli się przeciwnicy i sympatycy ISIS oraz w meczecie w dzielnicy Fatih, który zainicjował modlitwy w intencji bojowników zabitych w amerykańskich nalotach. Jak mówi Ozel, to są drobne szczegóły, które pokazują niepokojący trend w Turcji.
Deborah Amos
Tłumaczenie Severus-Snape na podstawie www.npr.org