W świecie arabskim, gdzie rządzą teorie konspiracyjne, zarówno sojusznicy, jak i wrogowie USA podobnie interpretują niespójność stanowiska tego mocarstwa jako celowy wysiłek, mający wywołać pomieszanie. Dlatego, jako obywatel Maroka i przyjaciel Stanów Zjednoczonych czuję się zobowiązany powiedzieć, że bardziej wyraziste i spójne stanowisko wobec wyzwania islamizmu miałoby duże znaczenie dla wzmocnienia sojuszy amerykańskich w regionie.
Działania islamistów przez ostatnich czterdzieści lat powinny stanowić wystarczający materiał do wyciągnięcia wniosków i zaplanowania polityki.
Podczas gdy szyiccy islamiści rządzą Iranem od 1979 roku i stopniowo zdobyli pośrednią władzę w czterech stolicach arabskich, islamiści sunniccy mieli okazję rządzić albo pociągać za sznurki w Afganistanie, Egipcie, strefie Gazy, Libii, Sudanie, Tunezji, Turcji oraz częściach Syrii i Iraku.
W każdym z tych miejsc mieszkańcy mogą poświadczyć te same cztery tragiczne rzeczy:
Po pierwsze, islamiści ujawnili, że ich rzekoma czystość moralna jest oszustwem. Korupcja i brutalność są nie mniej powszechne w islamistycznym Iranie, co w teoretycznie świeckiej Algierii. Zepsucie moralne stało się filarem władzy islamistów: W Maroku i Tunezji widzieliśmy, jak członkowie elit islamistycznych brali sobie „żony” o dwie trzecie młodsze od siebie, a potem porzucali je po kilku tygodniach i usprawiedliwiali swoje zachowanie jako dopuszczalne przez prawo islamskie. W tym kontekście nie zaskakuje to, że w Paryżu Tariq Ramadan – islamistyczny przywódca intelektualny i wnuk założyciela Bractwa Muzułmańskiego – został aresztowany pod zarzutem gwałtu.
Po drugie, islamistom nie udało się nigdzie zrealizować obiecanej poprawy sytuacji socjoekonomicznej. Ich teza o posiadaniu tajemnej recepty na dobrobyt oparty na zasadach islamu okazała się być pustosłowiem. Wystarczy zapytać któregokolwiek z demonstrantów z miast irańskich, czy mułłowie zaprowadzili obiecaną sprawiedliwość społeczną. Możecie też zapytać cywilów z Gazy, ile szkół i szpitali zbudował Hamas na każdy tunel dla terrorystów.
Po trzecie, władza nie temperuje islamistów; utrzymują oni tę samą, wojowniczą ideologię, którą popierali będąc w opozycji. Na przykład, nawet lata po przejęciu większości foteli ministerialnych w Maroku, Partia Sprawiedliwości i Rozwoju nadal operuje teoriami o wyższości islamizmu. Tak samo postępuje Hezbollah – oprócz toczenia wojen z rywalami krajowymi i zagranicznymi – chociaż praktycznie kontroluje on Liban. Ekstremizm reżimu z Teheranu pomimo kilkudziesięciu lat przy władzy jest dla wszystkich oczywisty.
Po czwarte, islamiści wciąż pracują nad tym, żeby zakorzenić ich tokstyczne ideologie w młodych ludziach przez dominację w szkołach, meczetach i głównych mediach. Dzięki temu największa wyrządzana przez nich krzywda wydarza się przez pranie mózgów słuchaczy: to jest ich sposób na przeniesienie bojówkarskiego i szowinistycznego nastawienia do następnego pokolenia.
Ta gorzka spuścizna woła o to, żeby polityka USA i jego sojuszników podkopała dominację islamistyczną wszędzie, gdzie jest ona obecna, żeby zaszczepiła młodzież przeciwko naukom islamistycznym i promowała zamiast nich nowe, zdrowe ideały. Dokonanie tego oznacza wykorzystanie na początek różnych narzędzi – w tym działań zbrojnych, środków bezpieczeństwa, pracy wywiadowczej i presji gospodarczej – w celu osłabienia Iranu oraz jego arabskich odpowiedników.
Wymaga to również wzmocnienia relacji z tymi krajami arabskimi, które rozpoznały zagrożenia płynące zarówno z islamizmu sunnickiego, jak i szyickiego.
Jednakże jeden z najważniejszych aspektów polityki przeciwko islamizmowi nie leży w relacji USA – rządy arabskie. Trzeba pracować z niepaństwowymi aktorami, którymi islamiści gardzą najbardziej – czyli liberałami, sławiącymi równość, tolerancję, społeczeństwo świeckie oraz krytyczne myślenie. Zbyt długo Stany Zjednoczone zajmowały neutralne stanowisko w sprawie regionalnej debaty pomiędzy islamistami a liberałami arabskimi, zostawiając pole ideologiczne potężnej maszynierii islamistycznej, napędzanej przez petrodolary.
Teraz sytuacja się zmieniła dzięki niepowodzeniom islamistów oraz powszechnemu zrozumieniu niektórych rządów arabskich, że trzeba wspirać nowe, konstruktywne wartości w celu zabezpieczenia przyszłości regionu. Niektóre postępowe autokracje zapewniają obecnie liberałom większą przestrzeń na zaprezentowanie swojej sprawy osądowi opinii publicznej. Żeby ją wygrać, będą oni potrzebowali pomocy, ekspertyzy i wsparcia moralnego ze strony światowego mocarstwa.
Ahmed Charai jest pisarzem marokańskim; zasiada w zarządzie Atlantic Council i jest doradcą Center for Strategic and International Studies w Waszyngtonie
Tłumaczenie Veronica Franco, na podstawie: http://thehill.com
Publikowane artykuły niekoniecznie wyrażają poglądy redakcji Euroislamu