Majid Rafizadeh
„Wkrótce Ameryka będzie nasza” – przeczytaliśmy w pewnym liście. „Nasza?” Autor, jak stało się jasne, był ekstremistycznym muzułmaninem w USA, który twierdził, że jest szanowanym kaznodzieją.
W swoim liście wskazywał na “grzeszne” zachowania Zachodu: taniec, picie, randki. Wyrażał obrzydzenie wobec tego, że większość kobiet nie nosi hidżabu ani nie uczestniczy w modłach pięć razy dziennie. A potem przeszedł prosto do rzeczy: „Nasza” – wyjaśnił, czyli muzułmanów takich jak on.
W żadnym razie nie jest to nowa opinia. Przez lata słyszeliśmy podobne oświadczenia wielu muzułmańskich ekstremistów. Prawdziwym szokiem nie był ten list, ale reakcja na niego wielu Amerykanów. Coś takiego, mówili, nigdy się nie zdarzy, to „tylko przechwałki”, nie ma powodu traktować ich poważnie. Co najbardziej zaskakujące, mówili, szczerze w to wierząc, że muzułmanie, którzy mówią o takich zamiarach, nie myślą w rzeczywistości tego, co mówią, a więc te groźby nie powinny być powodem do niepokoju.
Historia dwóch narodów, w których dorastałem – Iranu i Syrii – dała nam wszystkim wielką lekcję o życiu w tego rodzaju ignorancji: pokazała realność tego, jak szybko naród może zostać pochłonięty przez filozofię państwa teokratycznego. Autorytarny i nikczemny reżim, jaki istnieje obecnie w Iranie – wiodący na świecie sponsor terroryzmu, brutalny także wobec własnej ludności – nie jest czymś, co można lekceważyć. W przeciągu kilku stuleci w Syrii, gdzie ponad 90% populacji była chrześcijanami, i w Iranie, gdzie przeważająca większość obywateli była zaratusztrianami, demografia gwałtownie zmieniła się na muzułmańską większość. Żaden z tych narodów nie mógł przewidzieć takiej zmiany.
Choć wielu może nie doceniać twierdzeń radykalnego kaznodziei, że “Wkrótce Ameryka będzie nasza”, dla ekstremistycznych muzułmanów są to wierzenia zakorzenione mocno i głęboko. Wielu ekstremistów wierzy, że ich religijne pragnienie – “muzułmańskiego przejęcia Białego Domu, wynika z nakazu samego Mahometa” i realizuje się w USA. Mówiąc językiem religijnym, dla tych muzułmanów rządzenie Ameryką jest słowem Allaha, uświęconą obietnicą, która się ziszcza.