Co łączy zabitego w ubiegłym roku w Jemenie guru terrorystów Anwara Al-Awlakiego, Aafię Siddiqui odsiadującą wyrok dożywocia za próbę zabicia amerykańskich żołnierzy w Afganistanie i związki z terroryzmem, oraz Abdurrahma Alamoudiego, byłego doradcę ds. islamskich prezydenta Clintona, skazanego później na 23 lata za finansowanie Al-Kaidy?
Wszyscy oni w młodości byli aktywnymi działaczami amerykańskiej Muslim Students’ Association. MSA od lat 60 do dzisiaj jest ostoją radykalizacji i kuźnią kadr Bractwa Muzułmańskiego. Niemniej jednak nowojorska policja musiała wycofać się z prowadzonej inwigilacji studentów muzułmańskich zrzeszonych w MSA. Niewiele pomogło wsparcie ze strony części społeczności muzułmańskiej okazane działaniom policji.
Oskarżenia agend rządowych o rasizm i islamofobię po raz kolejny okazały się skutecznym narzędziem wywierania presji na organy władzy.
Organizacje Bractwa w Stanach Zjednoczonych, takie jak Islamic Society of North America (ISNA) czy Council of American Islamic Relations (CAIR) są coraz skuteczniejsze w blokowaniu działań władz. Na początku tego roku udało im się wycofać z materiałów szkoleniowych policji i FBI film „Trzeci dżihad”, ostrzegający przed islamskim fundamentalizmem w Stanach Zjednoczonych. Podkreślić należy, że film został zrealizowany przez muzułmanów, a mimo to jego autor Zuhdi Jasser, muzułmanin i były oficer marynarki wojennej, został oskarżony przez „The New York Times” o islamofobię. W ubiegłym roku CAIR nie poniosło żadnych konsekwencji za kampanię „Nie rozmawiaj z FBI. Zbuduj mur oporu”, namawiającą muzułmańskich obywateli amerykańskich do odmowy udzielania informacji. Co więcej, pod ich naciskiem FBI zmienia swoje materiały szkoleniowe, by nie zawierały żadnych odniesień do związków pomiędzy islamem a terroryzmem.
Te same organizacje próbowały blokować aktywność senackiej komisji ds. bezpieczeństwa narodowego, prowadzącej pod przewodnictwem senatora Petera Kinga (R) przesłuchania mające ocenić zagrożenie radykalizacją muzułmanów w Stanach Zjednoczonych. Arsenał oskarżeń jest cały czas ten sam.
Nie było tak zawsze; do 2008 roku FBI współpracowało z CAIR, jednak po uznaniu tej organizacji za „współspiskowca nie objętego dochodzeniem” w trakcie procesów o finansowanie terroryzmu, FBI za ze zrozumiałych względów zawiesiło tę współpracę. W ubiegłym roku administracja prezydenta Obamy potwierdziła zakaz współpracy z organizacjami o takim statusie. Co jednak nie przeszkadza, że osoby blisko związane z ISNA i CAIR, a nawet jej członkowie, współtworzą politykę wewnętrzną, a także międzynarodową Białego Domu. Pomimo sondaży pokazujących, że organizacje te nie reprezentują interesów większości muzułmanów w USA, cieszą się one takim statusem wśród amerykańskich oficjeli. Postępowanie to jest zupełnie odwrotne do zalecanego przez eksperta w zakresie Bractwa Muzułmańskiego, Lorenza Vidino, żeby „angażować, lecz nie wzmacniać pozycji”.