Grzegorz Lindenberg
W interesującym artykule o zmianach w nastrojach świata muzułmańskiego – od poparcia dla Al-Kaidy do jej powszechnego odrzucenia i większego miejsca dla głosów umiarkowania – „The Economist” pisze o przyznaniu przez rząd egipski nagrody dla Sayeda al Qimani.
Rozmaite organizacje religijne skrytykowały tę decyzję. Uczony, który stara się o krytyczno-historyczną analizę Koranu, już kilka lat temu wygłosił samokrytykę po tym, jak dostał ostrzeżenia o czekającej go śmierci i na jakiś czas przestał pisać. Teraz został poparty przez rozmaitych egipskich intelektualistów a nawet zaproszony do programu telewizyjnego, w którym (bezskutecznie) wzywał religijnych przeciwników do podjęcia z nim publicznej dyskusji. To, że rząd egipski odważył się wbrew opinii rozmaitych grup religijnych przyznać taką nagrodę jest zdaniem pisma dowodem na zmieniające się nastroje społeczne.
Może jednak tak bardzo się nie zmieniają. „New York Times” z kolei zamieszcza artykuł o Aleksandrii, niegdyś kosmopolitycznym mieście, (do którego, uciekając przed zgnilizną i dekadencją Zachodu, wyemigrował nasz utalentowany scenarzysta serialu o Kiepskich, Piotr Ibrahim Kalwas). Na plaży nie ma ani jednej kobiety w stroju kąpielowym, wszystkie, tak jak w Arabii Saudyjskiej i Iranie, noszą sukienki z długimi rękawami, kaftany do kostek i chusty. Z nadbrzeżnych barów znikł alkohol. W mieście coraz częściej dochodzi do napaści na Koptów. Bractwo Muzułmańskie jest silnie zakorzenione. Biblioteka Aleksandryjska, czyli miejscowe muzeum historyczne, ma według miejscowego, reprezentującego Bractwo parlamentarzysty, niewłaściwą prezentację historii – rzymskie, staroegipskie i inne zabytki pokazywane są na równi z islamskimi. A my jesteśmy islamskim miastem w islamskim kraju – to jest nasza historia.
Nie tylko Aleksandria. W Algierze, mieście za czasów francuskich i poźniej czasem też, równie albo i bardziej światowym, niż Aleksandria, zachodzi według tekstu z Associated Press systematyczny proces islamizacji. Pod pozorem „bezpieczeństwa i czystości” zamknięto tam w ostatnim roku ponad 40 barów sprzedających alkohol, a gubernator jednej z prowincji oświadczył, że nie wyda żadnego pozwolenia na sprzedaż alkoholu i postara się odwołać dawniejsze. Studentki skarżą się na zmuszanie do noszenia chusty. Ukarano kilka osób za palenie na ulicy w czasie Ramadanu. Kilka osób postawiono przed sądem pod zarzutem przejścia na chrześcijaństwo.
To, czego nie udało się przemocą wprowadzić islamistom, powoli wprowadza rzekomo świeckie państwo – żeby odebrać islamistom argumenty. Jak jednak uczy przykład Pakistanu i innych krajów, które takiej metody próbowały – to tylko islamistów wzmacnia, bo mówią: O, państwo przyznaje nam rację, tylko nie jest wystarczająco radykalne. To już mój, nie dziennikarza z AP, komentarz.
Economist, AP, New York Times