Islamscy radykałowie demonstrowali w Hamburgu. Wydarzenie miało miejsce mimo ostrzeżeń Urzędu Ochrony Konstytucji. Politycy CDU oraz AfD domagali się wyegzekwowania zakazu zgromadzeń.
Część niemieckich muzułmanów protestowała przeciwko „brakowi szacunku dla proroka Mahometa”. W centrum miasta niedaleko głównego dworca kolejowego spotkało się około 160 osób. Według ustaleń policji pikieta miała spokojny przebieg.
Hamburski Urząd Ochrony Konstytucji (BfV) ostrzegał przed aktywnością islamistów, do których niemieckie służby zaliczają też ruch salafistyczny. W jednym z raportów stwierdzono, że publikacja karykatur Mahometa we Francji oraz morderstwo nauczyciela zaktywizowały członków islamskiego środowiska w Hamburgu.
Jak zauważyli analitycy niemieckich służb – salafici wyraźnie popierają przemoc, w tym mordowanie za obrażanie Mahometa, zaś inne organizacje islamskie „wyrażają milczące zrozumienie dla podobnych ataków”.
Według niemieckich służb do protestów wzywa kontrowersyjny Instytut Al-Azhari znajdujący się pod nadzorem BfV i wymieniany w jego raportach. Już 8 listopada jego członkowie zorganizowali protest, w którym wzięło udział ponad 250 osób. „Jesteśmy przeciwko dyskryminacji i [upominamy się] o szacunek dla naszego proroka” – tak brzmiało przesłanie protestu.
Salafita z Hamburga nakręcił teledysk o mordercy Saumela Paty i rozpowszechniał go w internecie. „Musimy pokonać Francję, czas ją upokorzyć. Chcemy zobaczyć cierpienie i śmierć tysięcy ludzi” – można usłyszeć na nagraniu.